Polskie Radio

Rozmowa ze Stanisławem Bisztygą

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2011 12:15

Przemysław Szubartowicz: Panie senatorze, zanim przejdziemy do rozmowy o 36. specpułku, który został rozformowany, muszę pana zapytać jako polityka Platformy o tę sytuację. Jak pan ocenia to, że Andrzej Czuma, członek Platformy Obywatelskiej, sprzyja Prawu i Sprawiedliwości?

Stanisław Bisztyga: Więc pewną odpowiedź na to pytanie to sądzę, że mógłbym dać dopiero po rozmowie z panem ministrem Czumą i zapytać go faktycznie o jego motywy. Ja również nie ukrywam zaskoczenia, dlatego że skoro powołano komisję jakiś czas temu, to oczekiwania były takie, jak sama nazwa wskazuje, że komisja „w sprawie nacisków”. Jeżeli wtedy były powody do powołania komisji, to należy sobie zadać pytanie: cóż takiego wydarzyło się, że ludzie, którzy mieli tę komisję powołać i wtedy widzieli przyczyny jej powołania, nagle uznali, że jakby nie ma problemu? Więc tak jak mówię, dość zaskakująca ta diagnoza i sądzę, że trzeba do tego podejść bardzo spokojnie, przeanalizować wszystkie za i przeciw. I ja bardzo chciałbym kiedyś spokojnie na ten temat również porozmawiać, bez emocji z panem ministrem.

P.Sz.: Panie senatorze, kwestia likwidacji 36. specpułku jest sprawą komentowaną przez polityków bardzo różnie, a na ogół jest krytykowaną, np. szef sejmowej komisji obrony Stanisław Wziątek uważa, że minister obrony miał prawo podjąć decyzje personalne wobec wysokich rangą oficerów, ale decyzja o likwidacji odpowiedzialnych za przewożenie vipów jest zbyt daleko idąca.

S.B.: Każda taka decyzja budzi emocje. Jak czytam dzisiejsze tytuły, to trudno mi nie kryć zdziwienia, jeżeli słyszę o czystkach w armii, o tym, że może od razu zlikwidować całą armię. Ja bym do tego podchodził bardzo, bardzo spokojnie, ponieważ wiele lat spędziłem w branży budowlanej i wiem, że są takie przypadki, że często bardziej opłaca się zburzyć jakąś konstrukcję, która już jest zmurszała, która jest określonymi wadami obarczona i wybudować na tym miejscu nową niż remontować tę starą. I może to nie jest najlepsza analogia, ale wydaje mi się, że podobnie jest również tutaj, że minister miał prawo podjąć taką decyzję i taką decyzję podjął, uznał, że mniejsze będą koszty budowania czegoś nowego niż rekonstruowania struktury, która – umówmy się – od wielu, wielu lat miała określone niedoskonałości. Zresztą muszę powiedzieć, że jak analizuję te opinie, to z jedną bym się chciał zgodzić – że to efekt wieloletnich zaniedbań. To nie jest tak, że nagle coś wydarzyło się złego czy nagle w polskim wojsku w tym 36. specpułku działy się rzeczy niedobre. Myślę, że te próby reformowania one były, natomiast teraz sądzę, że będzie już bardzo mocne reformowanie...

P.Sz.: No tak, ale, panie senatorze, bo na przykład dzisiaj na antenie Jedynki Tomasz Białoszewski, współautor książki Ostatni lot, publicysta lotniczy zajmujący się tą tematyką od dawna, mówi, że po katastrofie pod Smoleńskiem ta jednostka została poddana reformom, doszło do zmiany w systemie szkolenia, ściągnięto najlepszego rosyjskiego pilota, który weryfikował umiejętności polskich pilotów, wydał znakomite opinie, więc taka likwidacja jest według niego płytkim spojrzeniem na ten pułk.

S.B.: Trudno się z tym zgodzić, dlatego że widać były przesłanki, które mówiły, że całą tę nadbudowę należy jednak zlikwidować i przeciąć. I jestem przekonany, że kwestia czy dowożenia vipów, czy kwestia funkcjonowania tego segmentu będzie uporządkowania. Ja głęboko wierzę w to, że minister Siemoniak podejmując taką decyzję, ją konsultował. W tej chwili mamy sytuację dość szczególną, bo i mamy Pałac Prezydencki i pana prezydenta, który jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, i mamy pana premiera, i mamy pana marszałka, i minister Siemoniak, jak sądzę, w swojej strategii reformowania armii po pierwsze będzie kontynuował to, co rozpoczął minister Klich i to, co było dobre, i sądzę, że również wprowadzi swoje własne elementy.

P.Sz.: Jarosław Kaczyński powiedział, że rozwiązując 36. specpułk premier próbuje zrzucić z siebie odpowiedzialność za katastrofę, tak komentują to politycy PiS-u.

S.B.: Myślę, że to jest dość przewrotne. Ja odnoszę wrażenie, że w zasadzie każde wystąpienie polityka PiS-u rozpoczyna się od tego, że winien jest premier Tusk. No więc mnie się z taką retoryką jest bardzo, bardzo trudno zgodzić i sądzę, że – tak jak mówię – nie z wszystkimi poglądami pana generała Skrzypczaka się zgadzam, ale to, co powiedział, że polska armia to szrot w NATO i to efekt wieloletnich zaniedbań w Ministerstwie Obrony Narodowej, z niektórymi sformułowaniami bym się zgodził, może nie aż tak drastycznymi. To nie jest tak, że na przestrzeni dwóch czy trzech lat działo się źle. Pewne rzeczy... przecież można postawić taką tezę: a dlaczego, kto bronił zakupić znakomity sprzęt i nowoczesny samolot poprzednim ekipom? Przecież też można było to zrobić. Wydaje mi się, że na problem trzeba patrzeć nie z punktu widzenia emocji wyborczych, ale z punktu widzenia tego, jak to odbudować i jak zreformować i wykorzystać tych wspaniałych pilotów. My naprawdę mamy znakomitą armię, fantastycznych ludzi, to nie jest tak, że wszystko się rozlatuje, że wszystko jest źle.

P.Sz.: I na tym, panie senatorze...

S.B.: Wprost przeciwnie.

P.Sz.: I na tym, panie senatorze, kończymy. Stanisław Bisztyga z Platformy Obywatelskiej i z senackiej komisji obrony narodowej. Bardzo dziękuję.

S.B.: Dziękuję bardzo, dziękuję państwu.

(J.M.)