Polskie Radio

Rozmowa z Janiną Ochojską i A.G.Farahem

Ostatnia aktualizacja: 18.08.2011 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Jutro, proszę państwa, w kalendarzu mamy Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej. To coroczne święto ustanowiono przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych w grudniu 2008 roku. I na temat pomocy humanitarnej porozmawiamy z naszymi gośćmi: pani Janina Ochojska, Polska Akcja Humanitarna, dzień dobry, pani Janino, witamy...

Janina Ochojska: Witam.

K.G.: ...i pan Abdulcadir Gabeire Farah, prezes Fundacji dla Somalii. Witamy w Sygnałach, dzień dobry.

Abdulcadir Gabeire Farah: Witam.

K.G.: Dziś na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o potrzebę pomocy, tak zwany Róg Afryki, a więc Somalia, północna Etiopia, północna Kenia, te trzy kraje zostały dotknięte suszą, ludzie tam mieszkający zostali dotknięci klęską głodu. Jeśli pan pozwoli, chciałbym zapytać, czy takie państwo jak Somalia w ogóle istnieje?

A.G.F.: Jako naród istnieje.

K.G.: A jako państwo, jako twór administracyjny?

A.G.F.: Jako państwo nie istnieje, bo to podlega pod ONZ, kilka lat temu ogłoszony był upadek państwa.

K.G.: Nadeszła taka depesza niedawno, że premier Somalii ogłosił utworzenie specjalnych oddziałów, które będą ochraniały konwoje z pomocą humanitarną dla ludzi dotkniętych podwójną plagą i suszy, i głodu. Chcieliśmy zapytać, nad jaką częścią Somalii sprawuje władzę ów premier?

A.G.F.: Ogólna władza jest w rejonie stolicy Mogadiszu, całość.

Henryk Szrubarz: I dotyczy kilku dzielnic Mogadiszu.

A.G.F.: Nasza fundacja dotarła 5 sierpnia do Mogadiszu, nasz wysłannik. Szóstego rano czytali w gazecie, w telewizji somalijskiej, że całkiem cofnęła Al-Shabaab z Mogadiszu. I teraz jest wszystko pod ręką polsko–somalijskiego wojska, pomagając (...) to jest wojska afrykańskie.

K.G.: Pani Janino, jak pomagać ludziom, którzy żyją w kraju, który nie ma tak na dobrą sprawę władzy centralnej?

J.O.: Jest to bardzo trudne, dlatego że tam, gdzie w tej chwili najbardziej potrzeba pomocy, białemu człowiekowi nie jest łatwo, znaczy jest duże zagrożenie. I niesienie tej pomocy jest trudne, zresztą nie tylko przez – przepraszam za takie wyrażanie – białego człowieka, ale chcę powiedzieć, że bardzo łatwo biały człowiek jest tam rozpoznawalny i wcześniejsze porwania i zresztą Al-Shabaab w ogóle zabroniła i wręcz wyrzuciła organizacje humanitarne z kontrolowanego przez nich terenu. Teraz co się dzieje i tutaj informacje, które pan przywozi, są pocieszające, natomiast dla organizacji takiej jak nasza... my możemy działać na terenach względnie bezpiecznych, czyli np. w Putlandzie, gdzie jest nasz kolega i gdzie planujemy budowę studni, przygotowujemy się teraz do tego.

Tutaj wcześniej państwo w informacjach mówili o tym, że turecki polityk powiedział, że trzeba gasić pożar. Ja myślę, że problem polega na tym, że my bardzo często mówimy o gaszeniu pożaru, natomiast nie mówimy o odbudowie. Głód w Somalii, w Rogu Afryki jest nie po raz pierwszy i nie wiem, czy pan się zgodzi ze mną, ale gdyby za tą pomocą gaszącą pożar, ratującą ludzi szły programy budowy studni, rozwoju rolnictwa, to śmiem przypuszczać, że nawet terroryzm w tych regionach nie byłby tak silnie rozwinięty, ponieważ ludzie, jak mają coś do stracenia, to tego pilnują, a jak nie mają niczego, no to chwytają się każdej możliwości, prawda?

K.G.: Ilu osobom w Somalii potrzebna jest pomoc, jak pan sądzi, jak pan to oblicza?

A.G.F.: Ogólnie chciałbym powiedzieć jedną rzecz – że Fundacja dla Somalii teraz, jak pojechała do Mogadiszu, była drugą organizacją międzynarodową, która przyjechała i ogólnie była pierwsza z Europy, a druga organizacja to był Kuwejcki Półksiężyc. Co widzieliśmy praktycznie, że gdzie rządzą Al-Shabaab, jest wolno dać pomoc. Ja osobiście spotkałem, byłem u nich, pytałem, czy jest możliwa. Jest możliwa, oni pozwolili. Pamiętam jeden warunek był – aby zarejestrować i zapłacić. A ja powiedziałem: pieniądze, które wam daję, to ja wolę dać tym potrzebującym. l oni zgodzili się. I praktycznie jest tak – to jest (...) tak jak pani mówiła, że jest polityka między Al-Shabaab i Zachodem. I propaganda, której większość słyszymy w telewizji, to jest propaganda. Uważam, że praktyka, bo teraz, jak byliśmy w Mogadiszu, lądował i Czerwony Krzyż z Europy, i w różnych innych, które doręczyli sami do Gedo, Beida Wa, dojechali do El Schabiha, wręcz w Mogadiszu jest bardziej bezpiecznie, bo bardziej swobodnie nawet chodzą, tak jak powiedziałem (...) A ludzie, którzy potrzebują tam...

K.G.: No właśnie, ile to jest osób?

A.G.F.: ...to jest rejon południowy, bo w ogóle północna Somalia to jest zupełnie bardziej... jest susza, ale jest lepsza sytuacja niż południe, gdzie z tej strony jest El-Shabaab, z tej strony jest Etiopia, z drugiej strony jest Kenia, i tam około 2 miliony ludzi mieszkają, większość uciekła do Dadaab, do Mogadiszu i do Dolo, do Dolo do dnia dzisiejszego dotarł tylko jeden samolot, który był (...) program i nic więcej.

K.G.: Czyli to jest pomoc przede wszystkim żywnościowa, medyczna jakiego rodzaju?

A.G.F.: I to, i to, bo żywność sama nie wystarcza.

H.Sz.: Wspomniany światowy program żywnościowy szacuje, że zagrożone jest życie ponad 3 milionów, prawie 4 milionów, 3 miliony 700 tysięcy mieszkańców w tej części mieszkańców afrykańskiego kontynentu. To są ogromne liczby, przerażające z naszego punktu widzenia.

J.O.: Jak myśli się o tej masie ludzi, która jest zagrożona śmiercią głodową, to środki, które chce pozyskać społeczność międzynarodowa, te 2,4 miliarda dolarów, wydaje się niewystarczające. Ja sobie policzyłam, że gdyby jednego dolara na człowiek wydawać dziennie, to to wystarczy na 6 miesięcy żywienia, a wiadomo, że niesienie pomocy w tym regionie jest bardzo trudne, ponieważ np. my musimy poruszać się z uzbrojoną ochroną, takie są wymogi i poruszanie się samemu jest po prostu zbyt niebezpieczne dla nas.

H.Sz.: Powiedziała pani, że jedynym wyjściem czy jednym z rozwiązań jest np. budowa tych studni. Ale to przecież decyzja czy kontrola nad tym zależy, powinna zależeć od władz lokalnych. Czy władzom lokalnym sprawującym tam władzę nie zależy na tym?

J.O.: Ja myślę, że im bardzo zależy, tylko nie mają środków na to. Studnie...

H.Sz.: Nawet żeby wybudować zwykłą studnię?

J.O.: Ta zwykła studnia to jest wiercenie na 300 metrów, ponieważ woda tam jest bardzo głęboko, a w niższych pokładach jest zanieczyszczona np. ropą. I wiem, że są studnie, w których jest woda, ale jest zanieczyszczona ropą. Więc to wiercenie na 300 metrów, koszt takiej studni to jest 70 tysięcy dolarów. My w tej chwili na koncie mamy 2 miliony złotych, trochę ponad, na pomoc dla Somalii i zdecydowaliśmy się na wiercenie studni, ponieważ te pieniądze bardzo łatwo jest wydać na wyżywienie, możemy tak naprawdę zrobić bardzo mało. Wprawdzie z tego można wybudować około 10 studni, ale lepiej skupić się na tych działaniach i zbudować coś, co będzie trwałe i co ludziom w sposób trwały pomoże. I w okresie suszy będą mogli nawadniać uprawy, będą mogli produkować żywność, będą mogli hodować zwierzęta. Takie doświadczenie mamy z Sudanu Południowego. Nasz kolega m.in. po to jest w Putlandzie teraz, żeby też sprawdzić, czy te nasze przewidywania co do pomocy są słuszne. Oczywiście te studnie będą budowane w kontakcie z lokalną społecznością, z lokalną władzą, bo bez tego to jest niemożliwe.

K.G.: Jeszcze jedno pytanie do pana na koniec naszej rozmowy – czy Somalia w tym stanie rzeczy jest skazana na pomoc zewnętrzną tylko i wyłącznie?

A.G.F.: Somalia jest skazana na pomoc wewnętrzną i zewnętrzną, i to, i to. I uważam, że tak jak pani mówi, że jest potrzebna pomoc długotrwale, ale też teraz (...) ludzie potrzebują uratowania, a później pomoc trwalszą. Chciałbym podziękować wszystkim Polakom, uzbieraliśmy teraz około 200 tysięcy, część już dotarło, już dla 350 rodzin daliśmy pomoc i teraz planujemy następne od poniedziałku jechać tam do Somalii z powrotem, aby pomóc i przygotować, jakie konkretne mamy robić, bo tam też pobudujemy szpital i studnie, tak jak pani, i naprawdę dajmy rękę wszędzie, któraś organizacja polska, która chce z nami współpracować, aby pomóc tym ludziom razem. Bo my wiemy, gdzie i jak i my możemy pomóc, nawet bezinteresownie pomóc, bo oni pomagają naszym rodakom.

K.G.: O tym, jak ta pomoc będzie realizowana, oczywiście opowiemy państwu w Sygnałach Dnia. Dziś już dziękujemy naszym gościom: pani Janina Ochojska, Polska Akcja Humanitarna...

J.O.: Dziękuję bardzo.

K.G.: Pan Abdulcadir Gabeire Farah, prezes Fundacji dla Somalii.

(J.M.)