Polskie Radio

Seremet o śledztwie ws. Drzewińskich: można być optymistycznie nastawionym

Ostatnia aktualizacja: 18.11.2011 23:30
Prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział w piątek, że można być optymistycznie nastawionym, jeśli chodzi o wyniki śledztwa ws. wyjaśnienia zagadki zaginięcia i prawdopodobnej śmierci małżeństwa Drzewińskich.
Andrzej Seremet, Prokurator Generalny
Andrzej Seremet, Prokurator GeneralnyFoto: Kancelaria Prezydenta RP/Wikimedia Commons/CC

"Czynności śledcze doprowadziły do pozytywnych rezultatów. Nie chcę jednak uprzedzać dalszych kroków. Można jednak być optymistycznie nastawionym (jeśli chodzi) o wyniki tego śledztwa" - powiedział prokurator generalny w piątek PAP w Zabawie pod Tarnowem. W zeszłym tygodniu zarzuty - w tym podżegania do zabójstw - usłyszał w tej sprawie Piotr B.

B. został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego na posesji w Milanówku pod Warszawą, gdzie stoi dom Drzewińskich, w którym B. mieszkał. W ubiegły czwartek decyzją sądu został on aresztowany na trzy miesiące. Postawiono mu cztery zarzuty: podżegania do zabójstw i dotyczące broni. Sprawą zajmuje się Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

Elżbieta Drzewińska zaginęła w październiku 2006 r., po wyjściu z domu do kościoła na próbę chóru, na którą jednak nie dotarła. Jej mąż zniknął w październiku następnego roku. Media informowały o porwaniu. Dotąd nie wiadomo jednak, jaki był los małżeństwa; ich ciał nie znaleziono. Motywem porwania Drzewińskich, jak podawały media, mógł być konflikt o dom z Piotrem B., w którym mieszkali oni i mężczyzna.

Jak podawały media, willę "Chimera" przy ul. Dębowej Wiesław Drzewiński otrzymał od swojego stryja. Piotr B. był tam lokatorem kwaterunkowym. W chwili kiedy Drzewińscy postanowili przeprowadzić się z Warszawy do Milanówka, Piotr B. zajmował cały parter domu. Mężczyzna miał niszczyć mienie w domu, a także uderzyć Drzewińską.
W 2009 r. synowie Drzewińskich wyznaczyli 100 tys. zł nagrody za informacje, które pomogą wyjaśnić sprawę zniknięcia rodziców.

Śledztwo ws. zaginięcia małżeństwa początkowo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim. Według mediów, w postępowaniu popełniono błędy, m.in. nie zabezpieczono zapisu monitoringu miejskiego, na którym widoczny miał być samochód porywaczy Drzewińskiej; nie przesłuchano także dokładnie świadków, którzy mieli widzieć moment wciągania kobiety do samochodu.

W styczniu 2009 r. ówczesny minister sprawiedliwości Andrzej Czuma spotkał się z synami Drzewińskich i obiecał pomoc w "ściganiu niewykrytych jeszcze sprawców i doprowadzeniu do należytego ich ukarania".

W maju 2009 r. śledztwo zostało przekazane do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, w celu jego przyspieszenia. W kwietniu 2011 roku łódzka prokuratura umorzyła śledztwo - powodem był brak dowodów, że doszło do popełnienia przestępstwa. 

dp