Polskie Radio

Rozmowa z Janem Rulewskim

Ostatnia aktualizacja: 27.02.2012 18:15

Paweł Wojewódka: W studio Polskiego Radia w Bydgoszczy jest Jan Rulewski, senator Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry, panie senatorze.

Jan Rulewski: Dzień dobry radiosłuchaczom Jedynki, największej rozgłośni w kraju, a może nawet w Środkowej Europie.

P.W.:  Miło to słyszeć, panie senatorze. Panie senatorze, ale dzisiaj temat trudny, temat dotyczący emerytur. Ale pan jest za tym, żeby przeprowadzić jednak reformę emerytalną w Polsce, bo skutki braku takiej reformy dla tych, którzy za 10, 15, 20 lat na ową emeryturę pójdą, mogą być okrutne.

J.R.: Tak jest, i podzielam ten pomysł (pomysł podkreślam) premiera Tuska, że ten ząb, który jest chory, złamany i rodzi negatywne skutki zarówno w systemie emerytur, ale i w finansach publicznych, musi być wyrwany. Tylko że ja dodaję, że w miejsce tego zęba trzeba wstawić nowy. Powiedzmy szczerze, pracownicę lub pracownika, który ma pracować o 7 lub 2 lata dłużej. A wstawienie nowego zęba, wstawienie nowego pracownika obciążonego długim żywotem, ciężką pracą, czasem zagrożonego bezrobociem nie jest taką prostą operacją, nie jest operacją automatyczną.

P.W.:  Panie senatorze, wobec tego jak to rozwiązać, żebyśmy mieli za 10, 15, 20, 40 czy 50 lat emerytury, które będą emeryturami rzeczywiście godnymi i które pozwolą nam na godne życie, a z drugiej strony nie wylać dziecka z kąpielą, nie rozwalić systemu i nie spowodować bardzo poważnych zaburzeń społecznych? No bo tutaj ten opór jednak społeczny przed wydłużeniem emerytury jest ogromny.

J.R.: Więc gwarancji godnych emerytur, godziwych bym powiedział emerytur, a więc tych przekraczających powyżej 50... powyżej 70 gdzieś procent przeciętnie otrzymywanego wynagrodzenia chyba nikt w świecie nie może dać, w tym świecie globalizującym się, olbrzymiej dynamiki. Natomiast co może być pomocą? Otóż pomocą może być to, że ludziom, przyszłym emerytom, tym właśnie 65-latkom czy kobietom 67-latkom, pozwoli się na wybór decyzji emerytalnej. Innymi słowy – nie dokładnie, kiedy kończą 67 lat, ale w pewnym paśmie między 62 a 70 lat. Oczywiście z pewnymi konsekwencjami, że jeśli ktoś będzie chciał przejść wcześniej na emeryturę, to z konsekwencjami finansowymi, jeśli później, to otrzyma premię (...)

P.W.:  Pan jest bardziej radykalny, panie senatorze, od premiera Tuska, bo pan mówi: nie 67, a nawet 70 lat.

J.R.: Ja powiadam tak, że wiekiem zasadniczym dla kobiet, i na tym też polega elastyczność, bo biorę pod uwagę nie to, co mówią doktrynerzy, że kobiety i mężczyźni to to samo, to tacy sami, choć już na stadionach, choć i w pracy to zupełnie inaczej wychodzi, powiadam, że elastyczność musi być po pierwsze wieku, że dla kobiet 65 lat to jest czas zasadniczy, z możliwością wcześniejszego o 3 lata przejścia w stan emerytury, bądź późniejszego. Dla mężczyzn zaś 67 lat plus 3 lata późniejszego premiowanego okresu pracy i 2 lata wcześniejszego, czyli tak jak dzisiaj, ale oczywiście z konsekwencjami karnymi.

Inna elastyczność polega na tym, że osoba, która już przepracowała, powtarzam: przepracowała, a nie nazbierała zaświadczeń czy różnego rodzaju staży 40 lat kobieta, 45 lat mężczyzna, a więc np. po 60 latach byłaby traktowana jako ta, która przechodzi w wieku zasadniczym. I w ten oto sposób pozwalamy ludziom stosownie do ich właściwości psychofizycznych, a one są różne nawet w obrębie tej samej grupy zawodowej stosownie do ich pozycji materialnej, stosownie do sytuacji rodzinnej czy też na rynku pracy wybrać ten moment, który będzie dla nich najkorzystniejszy. Ale oczywiście to nie jest całość tej propozycji.

P.W.:  No właśnie, a jakie jeszcze są punkty, które są takimi punktami, które mogą złagodzić...

J.R.: Pierwsze, czego się boją...

P.W.:  Właśnie.

J.R.: Pierwsze, czego ludzie się boją – ano boją się właśnie tego, że będą właśnie takimi przedmiotami, które będą miały klajstrować te różnego rodzaju deficyty bądź prace... gdzie będą popychadłami. Ludzie bardzo odpowiedzialni wręcz boją się, że nie spełnią warunków, które postawi pracodawca. I badania, badania, bo ten pomysł mój jest oparty na badaniach naukowych, wskazują, że im potrzebna jest pomoc. Jaka to pomoc? Ano od tego słynnego i wyświechtanego szkolenia, poprzez coś takiego, jak urlopy kondycyjne, poprzez coś takiego, jak poddawanie się uczestnictwu medycyny pracy nie za biurkiem w przychodni czy w szpitalu, ale na miejscu pracy, zwłaszcza tam, gdzie te prace są szkodliwe, gdzie są ciężkie warunki pracy. I w tym celu uważam, że obecny Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych powinny się połączyć, bronić się przed zaborczością pana ministra Rostowskiego, który nadwyżki pobiera, to jest parę miliardów złotych. Ale to nie wszystko.

W trakcie tej konsultacji, którą odbyliśmy w Inowrocławiu, odkryto, że jeśli mamy rolnikom podnieść świad... też okres, co prawda później, z poślizgiem, to nagle się okazało, że oni muszą też wiedzieć... badania nad ich zdrowiem muszą być, żeby nie doprowadzić do tego, co pan mówi – napięcia społecznego. I okazało się, że nie ma medycyny pracy na wsi. I tam trzeba tę medycynę wprowadzić jako partnera oczywiście, jako prewencję i wypadkową, i zdrowotną, no, po to, żeby ta emerytura, ta wymuszona powiedzmy tym wyższym stażem nie obróciła się przeciwko ludziom.

P.W.:  Panie senatorze, ale czy pana propozycje nie są zbyt socjalne jak na dzisiejszą Europę, która generalnie od takich bardzo socjalnych rozwiązań emerytalnych odchodzi?

J.R.: Dodałbym, że bardziej radykalniem pan też użył tego, panie redaktorze,  określenia, podwyższam oczywiście prawo czy ograni... znaczy podwyższam wiek niezbędny do osiągnięcia minimalnej emerytury, ale to nawiasem. To jest, proszę pana, nie socjalne, ja bym powiedział bardziej naukowe, a więc chłodne. Doświadczenia takich państw, które mieliśmy okazję w Inwrocławiu przeglądać, a nawet osobiście (...) pokazały, że w Finlandii od 63. roku się wchodzi z premią do 68., w Niemczech z 65. na 67., ale te badania pokazały, że dobre przygotowanie tego rodzaju reformy, obudowanie jej różnymi instytucjami spowodowało, że właściwie te emerytury przeszły dość gładko inaczej niż we Francji, którą z marszu wprowadzono, inaczej też niż w Anglii, i te państwa już pracują w nowym systemie, a wiemy, że tam związki zawodowe są silne, i przynosi już korzyści. W Finlandii już 20% ludzi (twierdzą Finowie, że to jest za mało jednak) pracuje w wydłużonym, powyżej zasadniczego wieku reżimie.

P.W.:  Panie senatorze, a czy zna pan już reakcję swoich kolegów partyjnych na pana propozycje?

J.R.: Panie redaktorze,  tak naprawdę prezentacja odbyła się projektu pełna, pełna projektu dzisiaj na konferencji prasowej. Pan jest też jednym z pierwszych, który się dowiaduje, ale niemniej jednak ja w imię lojalności wysłałem to naszym kolegom. Tylko że w Platformie jak gdyby nimb premiera Tuska jest tak wielki, że niektórzy poddają się bez walki. Ale oczywiście ja nie walczę, ja tylko powiadam – uszlachetniam to, co premier zaproponował.

P.W.:  Dziękuję bardzo. Szlachetny senator Jan Rulewski z Platformy Obywatelskiej był państwa i moim gościem. Dziękuję, panie senatorze.

J.R.: Myślę, że to nie był żart, panie redaktorze.

P.W.:  Nie, nie, panie senatorze, z takich rzeczy się nie żartuje. Dziękuję za rozmowę.

J.R.: Pozdrawiam radiosłuchaczy.

(J.M.)