Polskie Radio

Rozmowa z Adamem Olkowiczem

Ostatnia aktualizacja: 18.10.2012 08:15

Zuzanna Dąbrowska: Naszym gościem jest Adam Olkowicz, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Witam pana.

Adam Olkowicz: Dzień dobry, witam państwa, witam słuchaczy.

Czy zgodzi się pan ze słowami premiera Donalda Tuska, że to, co stało się na Stadionie Narodowym przedwczoraj z dachem, deszczem i wszystkim, co się z tym wiąże, to była żenująca kompromitacja?

No, jeśli premier uznaje, że jest uprawniony do powiedzenia takich słów, to się zgadzam, tylko jeszcze...

A kto się żenująco skompromitował?

No właśnie, tylko jeszcze warto, żeby było be, kto się skompromitował i dlaczego. Punkt widzenia strony piłkarskiej jest jasny i następujący: to jest mecz w ramach eliminacji do Finałów Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej Brazylia 2014. Polska zgłosiła się oczywiście do tych rozgrywek i na wszystkich meczach, których pełni rolę gospodarza, jest zobowiązana zapewnić odpowiedni obiekt spełniający wymogi FIFA, jeśli chodzi o standardy. Mamy piękne obiekty dzięki Euro, a więc podpisaliśmy i wynegocjowaliśmy umowę z Narodowym Centrum Sportu, a właściwie z Ministerstwem Sportu i Turystyki, gdzie określiliśmy wzajemne warunki wynajmu tego stadionu. Powiedzieliśmy również o tym, że jeżeli chodzi o dach, to instalacja musi być sprawna, a decyzję o tym, czy dach będzie otwierany, czy zamykany, jedyna osoba, która jest uprawniona do podejmowania decyzji, jest to tak zwany komisarz meczowy. Akurat to był kolega ze Słowenii, który może przed meczem lub w trakcie meczu po konsultacjach z sędzią i z obydwoma stronami, a więc drużynami występującymi, podjąć decyzję o otwieraniu i zamykaniu. On chciał ten dach zamknąć o godzinie 20, ale Narodowe Centrum Sportu przez swoich przedstawicieli powiedziało, że nie można będzie zamknąć tego dachu, ponieważ jest zbyt mocno padający deszcz.

Ale chyba powinien wiedzieć wcześniej, czy można zamknąć ten dach, czy nie można. Myślę o delegacie. Powinien wiedzieć, jakie są warunki techniczne, jeżeli odpowiadał za tego typu najważniejsze decyzje.

No pewnie, że powinien wiedzieć, ale obowiązkiem przekazania takiej informacji jest obarczony właściciel obiektu, że mój dach się nie zamyka, jak pada deszcz, przepraszam, czy jak świeci słońce. Przepraszam, że trochę ironizuję. Tak, oczywiście, powinien wiedzieć. Chcę powiedzieć również o takiej rzeczy, że w poniedziałek, a więc w dniu przedmeczowym według planu podczas treningów oficjalnych obu drużyn odbyła się konsultacja i intencją obu trenerów zaakceptowaną przez komisarza był fakt, że przy normalnych warunkach gramy przy otwartym dachu.

No tak, ale nie było normalnych warunków, panie prezesie.

Nie było, a więc była decyzja o zamknięciu, ale nie udało jej się zrealizować, ponieważ właściciel obiektu czy operator w imieniu właściciela powiedział, że jak pada duży deszcz, to nie można tego dachu zamknąć.

No tak, ale Narodowe Centrum Sportu broni się tym, że kilkakrotnie sugerowało organizatorom, w tym i delegatowi, PZPN-owi, że dach trzeba zamknąć już od rana, że prognozy były znane. I ja sądzę, że będzie bardzo ciężko dojść do tego tak naprawdę, jak ta odpowiedzialność się rozkłada,  mimo że premier Donald Tusk wczoraj zdecydował o specjalnej kontroli w Ministerstwie Sportu i Turystyki i w Narodowym Centrum Sportu. Mnie uderza tylko jedno – w tej sytuacji, która miała miejsce, wydaje mi się, że wszyscy, którzy w jakiś sposób poczuwają się do odpowiedzialności za te eliminacje i za polską piłkę w ogóle, po prostu powinni powiedzieć przepraszam i zrobić wszystko, żeby poprawić sytuację kibiców, którzy przyjechali do Warszawy i jakoś wyjść z honorem. A tymczasem wszyscy mówią: nie, to nie ja, to nie my jesteśmy odpowiedzialni, PZPN chce odszkodowania od Ministerstwa Sportu, Ministerstwo Sportu mówi: to PZPN. Dlaczego tak jest?

Ile ludzi, tyle spojrzeń, jak się okazuje. Ale ja chcę jeszcze jedną rzecz wyjaśnić. Rola Polskiego Związku Piłki Nożnej jest przygotowanie, zabezpieczenie odpowiedniego obiektu i ten obiekt ma tytuł Stadion Narodowy. M;/..,oment przejęcia, tak jak określa to umowa, my przejmujemy nazwijmy to odpowiedzialność za obiekt, ale kierowanie obiektem zostaje powierzone przedstawicielowi, konkretnie komisarzowi meczowemu FIFA i on podejmuje tego typu decyzje, jak choćby hasło: dach otwieramy/zamykamy. On, nie PZPN, ponieważ Anglicy mogliby powiedzieć: a dlaczego gospodarz ma decydować o warunkach? Niech decyduje arbiter. Tym arbitrem jest przedstawiciel Światowej Federacji Piłki Nożnej, która organizuje te rozgrywki.

Ale, proszę państwa, co byśmy nie powiedzieli, sytuacja była faktycznie dla wszystkich bardzo dziwna. Najspokojniej przyjmowało to kierownictwo Anglii, z którymi się spotykaliśmy, często rozmawialiśmy, wczoraj też i oni mówili: no zdarzyło się. Jeśli chodzi o przeprosiny, to chcę uprzejmie prosić o wyemitowanie takiego tekstu, że w dniu wczorajszym obradujący zarząd PZPN-u wydał oświadczenie, przedstawiliśmy nasze stanowisko i zawarliśmy takie słowa, że zarząd pragnie przeprosić i przeprasza wszystkich sympatyków narodowej reprezentacji Polski za zaistniałą sytuację, za narażenie ich na niedogodności, na kłopoty bardzo przepraszamy. Zwróciliśmy się też z apelem, który w naszym mniemaniu został wysłuchany, za co bardzo sympatykom dziękujemy, apel brzmiał, żeby podczas tego meczu, który się odbył wczoraj, wspólnie dopingować narodową reprezentację w walce o zwycięstwo.

To się akurat udało.

To się stało.

A uda się kibicom odzyskać pieniądze? Uda się uzyskać odszkodowanie za poniesione straty, za noc bez noclegu, za wydanie pieniędzy na podróż, która nie przyniosła żadnego efektu? Jak to będzie?

Zwracamy wszystkim kibicom, którzy nie mogli uczestniczyć w meczu w dniu wczorajszym należność za bilety, ale zgodnie z regulaminem zawodów wydrukowanym w części na bilecie, są określone zasady. No, proszę państwa, to nie jest jedyna impreza, która się nie odbywa w określonym czasie i w określonym terminie. I organizatorzy ponoszą taką odpowiedzialność, jaka jest przewidziana w przepisach prawa i w regulaminie danej imprezy. My się czujemy odpowiedzialni, przepraszamy za to wszystkich i mamy nadzieję, że tego typu, przynajmniej na imprezach piłkarskich, sytuacje już nie powtórzą, że będziemy wiedzieli, czy gramy na stadionie z otwierającym się dachem, czy zagramy na innym stadionie, gdzie nie ma dachu i nie ma kłopotu. Dach...

Ale może...

Jeśli można, pani redaktor. Dach jest jednym elementem. A drugi element jest taki: dlaczego system drenażu boiska nie umożliwił odpływu wody, która ciekła z nieba? I pozwolę sobie tylko nawiązać...

PZPN... ja tylko wyjaśnię słuchaczom, że PZPN żąda odszkodowania od Ministerstwa Sportu za to, co się stało z murawą, za to, że nie było właśnie owego osłonnego drenażu, no ale od razu tutaj Ministerstwo i Narodowe Centrum Sportu odpowiada: na jak to, przecież wizytacja była w poniedziałek, wszyscy z PZPN, wszyscy badali murawę, wiedzieliście, jak to wygląda, jaka jest warstwa tej murawy i było wszystko w porządku.

Nie, ale to nie warstwa murawy decyduje, tylko przepuszczalność tej warstwy. Powiem jedną rzecz – gdy szykowaliśmy stadiony na mecze Euro, murawa czy zielona jej część z warstwami, które filtrują i sprowadzają wodę do systemu odwodnienia miała grubość 36 centymetrów. Na tym meczu grubość całej warstwy do betonu miała tylko 10. A wiecie państwo, dlaczego? A dlatego, że zdecydowano się na zakup najtańszej murawy. To jest jedyny stadion, który nie ma stałej murawy. Ta murawa, która leżała wczoraj na meczu, za kilka dni już zniknie. Ona kosztowała ponad 700 tysięcy złotych i była przygotowana przez operatora stadionu tylko na dwa spotkania piłkarskie – na mecz z RPA i na mecz z Anglią. Nie wnikam, czy to jest najbardziej gospodarne, natomiast co do roszczeń, mamy pełne prawo domagać się roszczeń od drugiej strony naszej umowy. Zresztą, proszę państwa, proszę nie brać to jako złośliwość, ale Ministerstwo Sportu jest podawane do sądu przez byłych pracowników, konkretnie przez byłego szefa Narodowego Centrum Sportu, i niektórych wykonawców stadionu. A więc już jest w sporach nawet sądowych. My zwracamy się z roszczeniem o naprawienie poniesionych strat i mamy do tego pełne prawo.

Ale przecież widzieliście tę murawę podczas wizytacji, wiedzieliście, jakiej ona jest grubości, jakie są warstwy, jaki drenaż.

Nikt nam tego nie mówił. Wczoraj to padło na konferencji prasowej. Znowu ciekawa rzecz. Wczoraj był stadion w naszym władaniu zgodnie z umową, Narodowe Centrum Sportu zorganizowało swoją konferencję bez udziału strony i przedstawiało jednostronnie swój punkt widzenia. Ten punkt nie broni się, bo dopiero wczoraj próbowano informować, co się dzieje, dlaczego, co jak, natomiast nie było tej wiedzy i tej informacji przekazanej organizatorom przed meczem.

No tak, ale Narodowe Centrum Sportu mówi o tym, że cała sprawa z dachem była absolutnie w gestii właśnie delegata. Wy właściwie mówicie to samo, tak jak się wsłuchałam w to, co pan mówi, no i delegat ze Słowenii będzie zdaje się za tę katastrofę narodową odpowiadał. Myśli pan, że to tak właśnie powinno być?

Nie, nie, po pierwsze nie było żadnej katastrofy narodowej, przepraszam bardzo. Nie zasunął się dach czy nie można było, bo padał duży deszcz. Oczywiście, że tak nie powinno być, no ale proszę państwa, jeżeli obiekt kosztuje 2 miliardy, to dach powinien też pracować w określonych warunkach lub powinna być informacja: gdy zacznie padać deszcz, nie wolno zamykać czy otwierać tego dachu.

Na szczęście stało się tak, że przeniesiony mecz na siedemnastą... A właśnie, dlaczego na siedemnastą? Słyszał pan, co mówili ci, którzy mimo tego, że nie odbył się mecz tego dnia, którego miał się odbyć, bardzo chcieli przyjść następnego dnia, mieli bilety, tylko że na siedemnastą zdążyć z pracy z innego miejsca w Warszawie, a przecież nie tylko z Warszawy dojeżdżali, jest prawie niemożliwe. Kto podjął decyzję, że to musi być siedemnasta?

Zgodnie z regulaminem rozgrywek eliminacyjnych i finałów mistrzostw świata uprawniony do podjęcia decyzji jest komisarz meczowy. On podjął decyzję o godzinie siedemnastej i to jest decyzja do wykonania przez gospodarzy i przez gości.

A PZPN nie ma wpływu? Nie może porozmawiać z delegatem?

Nie, nie ma wpływu PZPN. My zaproponowaliśmy godzinę pierwszego meczu uzgodnioną z Anglikami, (...) dwudziesta pierwsza, wspaniała... I gdyby było wszystko normalnie, nie byłoby problemu. Ja powiem państwu, że są też i inne aspekty typowo piłkarskie. Proszę zwrócić uwagę, że wczoraj był mecz, skończył się o dziewiętnastej, a już jutro niektórzy zawodnicy grają mecze ligowe w swoich i nie w swoich krajach, ponieważ piątek, sobota, niedziela w Polsce i poniedziałek to jest termin kolejki, kolejnej kolejki ligowej. Więc muszą przynajmniej dojechać.

No dobrze, to skończmy optymistycznie. 1:1, jest nadzieja dla polskiej reprezentacji?

No bezwzględnie, że jest nadzieja, trzy mecze bez porażki na szczęście, oby tak do końca. Jedno zwycięstwo, dwa remisy, coraz więcej optymizmu, drużyna gra coraz lepiej. Mamy też powody z piłkarskiego punktu widzenia po prostu do zadowolenia.

To jeszcze musimy mieć więcej zwykłego faktu po to, żeby wykańczać wszystkie akcje. Bardzo dziękuję za rozmowę. Moim gościem był Adam Olkowicz, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Dziękuję bardzo.

(J.M.)