Krzysztof Grzesiowski: Prezydent miasta stołecznego Warszawy, pani Hanna Gronkiewicz-Waltz. Dzień dobry, pani prezydent.
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Dzień dobry państwu.
K.G.: Kiedy rozmawialiśmy jeszcze przed wejściem do studia, pytałem, czy metro dzisiaj chodzi normalnie. Co prawda pani prezydent do nas metrem nie przyjechała, ale...
H.G.-W.: Ja jestem z innej strony Wisły, tam jeszcze metra nie ma.
K.G.: No więc właśnie, tam jeszcze metra nie ma. Dwa dni z rzędu był wstrzymany ruch w metrze – i przedwczoraj, i wczoraj – na kilka godzin z powodu wyczuwalnej woni gazu. Ale pani raczej uważa, że nie była to żadna awaria, tylko świadome działanie, chuligański wybryk?
H.G.-W.: To jest takie nasze wspólne założenie po tym, jak żeśmy przeanalizowali na zespole kryzysowym, czyli komendanta Straży Pożarnej stołecznego i komendanta stołecznego Policji, uważamy, że to jednak była woń specjalnie rozpylana, ponieważ zarówno chemiczne badania ze strony Straży Pożarnej, jak ze strony Policji nie wykazały, żeby to było coś trującego, tak że prawdopodobnie rozpylono jakąś substancję bądź rozlano...
K.G.: Przypuszcza się, że może być to THT, czyli ta substancja taka zapachowa, którą dodaje się do gazu, sam gaz jest bezwonny.
H.G.-W.: Ja nie bardzo chcę dużo mówić, bo zachęcimy może kogoś.
K.G.: Do naśladownictwa?
H.G.-W.: No właśnie.
K.G.: No tak, ale tu pojawia się w takim razie pytanie: czy da się w ten sposób zabezpieczyć metro, by do takich sytuacji nie dochodziło. Czy jest czujka na wszystko, krótko mówiąc?
H.G.-W.: Znaczy czujka na wszystkie substancje trujące oczywiście, że jest. Zresztą jeśli chodzi o mechanizm wydobywania się tego, to trudno to było przez dłuższy okres, można powiedzieć, zatrzymać, ponieważ tak wentylacja działa dobrze, że szybko się to... już przestało... zostało wypchnięte przez świeże powietrze. W przypadku wczoraj no to w ogóle maszynista zauważył, że to było w tunelu. Tak że na pewno tam nikt nie chodził, bo tunel jest zawsze codziennie rano przeglądany. Jednym słowem albo to przez okno, bo te stare radzieckie wagony mają otwarte okna. Bada dokładnie i zarówno Policja, jak i Straż Pożarna ze swojej strony, nie było nic niebezpiecznego, ale tak jak powiedziałam, wczoraj każdą taką informację traktujemy poważnie, bezpiecznie, nie przyzwyczajamy się do niej, za każdym razem jest określona operacja po to, żeby być rzeczywiście przekonanym, że to nie jest nic niebezpiecznego, żadna substancja niebezpieczna.
K.G.: Rozumiem, że w tej sytuacji, jeśli bierzemy pod uwagę oczywiście świadome działanie czy wybryk, to zapis monitoringu jest przeglądany i...
H.G.-W.: Tak, tak, wszystkie służby...
K.G.: ...jak to się ładnie mawia, sprawca jest poszukiwany.
H.G.-W.: Tak, wszystkie służby przeglądają swoje monitoringi dość intensywnie, zapewnił o tym zarówno komendant stołeczny, jak i oczywiście prezes metra, bo tam też są monitory, tak że będziemy bardzo dokładnie, bacznie się przyglądać, kto ewentualnie mógłby coś takiego zrobić. Jak wiemy z historii, takich przypadków, bardzo o wątpliwym charakterze działań czy żartów, że tak powiem, to nie zawsze udawało się wykryć, ale będziemy starali się maksymalnie wykryć, dlatego że to jest jednak... bardzo duży paraliż następuje, też poczucie takie psychiczne nie jest najlepsze tych, którzy podróżują. No i to są określone koszty, bo te dwa dni to kosztowało 31 tysięcy, bo natychmiast wtedy uruchamiamy zastępczą komunikację, czyli tramwaje i autobusy, w pierwszym przypadku było prawie 20 tramwajów i 60 autobusów, w drugim było trochę mniej, bo to krócej trwało. Jednym słowem jeśli będzie złapany, też będzie obciążony kosztami.
K.G.: Ale na pewno nie ma to związku z jakimiś pracami na powierzchni...
H.G.-W.: Nie, myśmy...
K.G.: ...czy z rozbudową drugiej nitki.
H.G.-W.: Nie, kontaktowaliśmy się dokładnie z dyspozytorem gazu i on nie widzi żadnych takich możliwości. I tak samo była sprawdzana druga linia metra.
K.G.: Pani prezydent, budżet partycypacyjny warszawski – ile to pieniędzy w przyszłym roku będzie do wydania?
H.G.-W.: 26 milionów. No, 26 milionów, które będą te pieniądze przeznaczane na inwestycje dzielnicowe, w czerwcu będzie rozstrzygnięte, jakie to będą projekty, będzie specjalna komisja, ona ma też charakter po części społeczny i jest kolegialne rozstrzygnięcie, które projekty wejdą w życia.
K.G.: Czyli na razie jesteśmy na etapie weryfikacji pomysłów, tak?
H.G.-W.: Tak, jesteśmy na etapie weryfikacji pomysłów, bo pomysłów oczywiście było dużo więcej, ponad 2000 projektów, które się nie da za 26 milionów zrobić, w związku z tym ta komisja będzie wybierała.
K.G.: 26 milionów złotych. Pojawił się taki projekt, na pewno pani prezydent o tym słyszała, który miał upamiętnić Marię i Lecha Kaczyńskich na skwerze przed kinem „Muranów”. Ten projekt nie został zaakceptowany, bo podobno nie można z budżetu partycypacyjnego wydawać pieniędzy na tego typu projekty. Zresztą decyzję o budowie pomników wyłącznie może podjąć Rada Warszawy. Czy to prawda?
H.G.-W.: Tak, to wszystko jest zgodnie z prawem, to są tylko inwestycje o charakterze dzielnicowym, wszystkie pomniki, ulice, nazwy to jest kompetencja Rady Warszawy, tak że tutaj zgodnie z przepisami odpowiedziało Śródmieście, bo to było na Śródmieściu.
K.G.: No tak, tylko to tak jest, że to mieszkańcy mają decydować, co by chcieli mieć. To akurat taki pomysł się pojawił.
H.G.-W.: No i myślę, że wśród tych różnych projektów...
K.G.: Takie ryzyko.
H.G.-W.: ...są różne pomysły i dlatego jest ta komisja, która będzie ustalać.
K.G.: Wiele spotkań w Warszawie w najbliższym czasie i wydarzeń, politycznych może mniej, ale istotnych. 9 i 10, czyli jutro i pojutrze, VI Kongres Kobiet z udziałem pani prezydent, ale jako uczestniczki, czy jako osoby, która otworzy i pozdrowi wyłącznie?
H.G.-W.: Nie, ja otworzę ten kongres o 9.30, ale też będę brała udział o 14-ej w takim panelu samorządowców, co samorządy robią dla kobiet i co w ogóle samorządy robią w takich projektach społecznych.
K.G.: Potem mamy Warsaw Solidarity Forum, to jest takie spotkanie organizowane z Instytutem Lecha Wałęsy, z udziałem m.in. byłego prezydenta i innego noblisty Muhammada el-Baradei. To też jakieś wyróżnienie, jak rozumiem, dla Warszawy.
H.G.-W.: Oczywiście, dlatego myślę, że takim ogromnym echem odbiło się spotkanie noblistów, które było w zeszłym roku i ono było w pełnym komplecie tych, którzy byli w stanie przyjechać, bo nigdy nie jest 100% frekwencji. Tu jest troszeczkę mniej tych osób, ale widocznie Warszawa jest takim otwartym i przyjaznym miejscem, w związku z tym pan prezydent Wałęsa po raz kolejny to organizuje, tym razem w 25-lecie odzyskania niepodległości. I myślę, że te osoby, które to potwierdziły, no to może być bardzo ciekawa dyskusja, do tego wstęp jest wolny. Ale chcę też powiedzieć, że w tym samym czasie odbędzie się doroczny zjazd EBOR-u, Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, który bierze udział w transformacji, teraz po raz pierwszy w Polsce. Tutaj tak zwanym gubernatorem jest Narodowy Bank Polski, prezes Narodowego Banku Polskiego, jest organizowany, co też myślę, że będzie około, no, na pewno 1500 do 2000 osób.
K.G.: To prawie jak na szczycie klimatycznym. Trochę mniej, ale jednak.
H.G.-W.: Trochę mniej, włącznie z tymi gośćmi i z biznesem, który przyjedzie. Myślę, że Warszawa staje się naprawdę takim modnym miejscem do różnego typu wydarzeń, konferencji, jest coraz więcej chętnych. Myślę, że czy Stadion Narodowy, czy inne miejsca przyciągają, jest bardzo dobra baza hotelowa o różnej jakości i o różnych gwiazdkach, że tak powiem, tak że myślę, że bardzo się zmienia w takim telegraficznym, można powiedzieć, tempie.
K.G.: Dodajmy w tym miejscu, że pani prezydent zupełnie świadomie podkreśla to wydarzenie, jakim jest spotkanie Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, będąc wcześniej jego wiceprezesem przez... cztery lata?
H.G.-W.: Przez cztery lata, tak, a przedtem...
K.G.: A wcześniej będąc prezesem Narodowego Banku Polskiego.
H.G.-W.: ...tym tak zwanym gubernatorem, tak.
K.G.: No dobrze, to taka autoreklama jest możliwa. Pani prezydent, dzisiejsza Gazeta Stołeczna na ostatniej kolumnie pisze, że przez brak nowoczesnego obiektu sportowego stolicę omijają największe sportowe imprezy. Mistrzostwa Europy w siatkówce w zeszłym roku, Europejski Czempionat w piłce ręcznej w 2016, no i piłkarskie Mistrzostwa Świata w bieżącym roku. Czy Warszawa doczeka się kiedykolwiek hali, prawdziwej hali widowiskowo-sportowej z prawdziwego zdarzenia? A jeśli tak, to kto za to zapłaci?
H.G.-W.: Były już takie oczywiście pomysły, to nie jest na miarę budżetów samorządu. Myślę, że minister sportu może zorganizować, jak powiedziałam, poprzez różne podmioty budowę, może to w trybie PPP, w każdym razie Warszawa jako miasto nie ma ani w tym zakresie terenu, bo tereny np. wokół Stadionu Narodowego to są tereny Skarbu Państwa. To jest taki malutki kawałek, który należy do miasta, czy też jakieś inne tereny i one w większości należą do Skarbu Państwa. No i jeśli będzie taka wola i środki, co najważniejsze, bo dopiero co żeśmy minęli kryzys tak naprawdę, który na szczęście u nas nie był bardzo dotkliwy, ani na tyle, żeby takie duże obiekty budować, chyba że w trybie PPP. Tak że myślę, że...
J.G.: Czyli partnerstwa...
H.G.-W.: ...publiczno-prywatnego, co też nie jest proste, ale to jest już... mamy ministra sportu. Nie chcę, żeby to zabrzmiało, że odsyłam do kolegi, niemniej jednak to nie jest na miarę budżetu. My mamy inne budowle infrastrukturalne i żłobki, przedszkola, czyli taka proza życia bardzo konieczna do funkcjonowania, no i oczywiście też musimy kontynuować drugą linię metra. Tak że już na halę sportową w tym momencie trudno nam znaleźć środki.
K.G.: No i jeszcze taki jeden temat na koniec, coś, co budzi emocje – zarobki prezydentów miast w Polsce. Według – no i tu uwaga – jednych źródeł pani prezydent zarobiła w zeszłym roku 262 tysiące, według innych 258, to jest różnica 4000, z tego 160 w Urzędzie Miasta, a reszta to wykłady na Uniwersytecie Warszawskim. Jak to się mawia, dorobiła pani na boku, takie też się pojawiło...
H.G.-W.: No właśnie...
K.G.: Pytanie brzmi: czy prezydent stolicy Rzeczpospolitej powinien mieć takie zarobki, żeby niekoniecznie musiał prowadzić wykłady na Uniwersytecie Warszawskim, czy jednak jest to dopuszczalne? Pytam o stronę techniczną tego.
H.G.-W.: Powiem szczerze, że dla mnie to jest problem, bo ja nigdy nie zrezygnowałam oprócz 4-letniego pobytu w Londynie z pracy na uczelni i tam pracuję 8 lat od asystenta-stażysty po profesora, teraz już tytularnego, i dla mnie kontakt z młodzieżą jest bardzo ważny, również z punktu widzenia zarządzania miastem, ponieważ ja mogę te kilka godzin w tygodniu, bo to jest kilka godzin, spotkać się ze studentami, mieć poczucie, że prowadzę z nimi dialog, oczywiście dzielić się moim doświadczeniem 13-letnim w systemie bankowym, bo głównie prowadzę zajęcia z zakresu prawa bankowego i moje, nieskromnie powiem, długie doświadczenie przekazać, a po drugie jest to kontakt z młodymi ludźmi, którzy przyjeżdżają do Warszawy, którzy szukają miejsc, którzy wiele też na zajęciach zadają mi pytań, jak jeszcze uczyła samorządu terytorialnego, jeszcze jak żył Michał Kulesza, wyjechał na stypendium, to go zastępowałam na niektórych wykładach, i w związku z tym to jest dla mnie naprawdę oddech. Jedni chodzą na fitness, drudzy chodzą na pływalnię, trzeci biegają, różne rzeczy, mają zajęcia, a dla mnie te sześć godzin, że tak powiem, tygodniowo to jest wielka radość, duża odpowiedzialność i kontakt z człowiekiem, który jest szczery, otwarty i powiedziałabym mówi o różnych bolączkach młodych ludzi.
K.G.: Czyli jak rozumiem...
H.G.-W.: Kontakt z rzeczywistością bym powiedziała nieurzędniczą.
K.G.: Na koniec to rozumiem, że przed panią prezydent niedługo odpytywanie, egzaminy.
H.G.-W.: Nie, ja już jestem po egzaminach.
K.G.: Już.
Tylko mamy przedmioty semestralne, kiedy pytamy.
K.G.: Ciekawe, czy to są trudne egzaminy.
Daniel Wydrych: Na pytanie redaktor Grzesiowskiego, czy przyjechała pani do nas metrem, odpowiedziała pani, że nie, ponieważ mieszka pani z zupełnie innej strony Wisły i tam jeszcze metra nie ma.
H.G.-W.: Nie ma.
D.W.: Czyli że jak metro będzie, to pani będzie przyjeżdżać do nas metrem, tak?
H.G.-W.: Wie pan, jak bym jechała z Ratusza, też bym być może przyjechała metrem, bo często kursuję metrem, jeśli mam jakieś sprawy do załatwienia na linii od Młocin do Ursynowa, bo jest to po prostu szybciej niż samochodem. Natomiast do Wawra nie jest planowane metro.
K.G.: Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy. Dziękujemy bardzo, pani prezydent.
H.G.-W.: Dziękuję.
(J.M.)