Zadaszenie przynajmniej jednego toru w Polsce jest priorytetem dla środowiska polskich łyżwiarzy szybkich. Szybki zadaszony tor umożliwiłby zawodnikom stałe treningi bez konieczności wyjazdów za granicę.
To bardzo ważne do tego, żeby odpowiednio wyszkolić młodzież, która jest coraz bardziej zainteresowana tym sportem.
Sukcesy polskich łyżwiarzy szybkich w Soczi sprawiły, że realizacja planów dotyczących rozwoju infrastruktury tej dyscypliny stała się realna. Wiceprzewodniczący Rady Miasta St. Warszawy Sebastian Wierzbicki skierował interpelację do prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz w sprawie zadaszenia i modernizacji Toru Łyżwiarskiego Stegny.
Trener MKS Korony Wilanów Kamil Majewski przekonuje o tym, że zapotrzebowanie na nowe obiekty i wsparcie finansowe jest coraz większe. Rozmawiał z nim Tomasz Kowalczyk z Radiowej Jedynki.
- Ciężko jest wyrokować, co stanie się z naszą dyscypliną, ponieważ decyzje są odgórne. Mam nadzieję, że hala w końcu powstanie, bo bardzo by nam pomogła. Nie pobieramy żadnych opłat od naszych zawodników, sport jest niszowy i składki byłyby i tak zbyt małe, żeby wszystko pozamykać. Na 43 dzieci dostaliśmy 17,5 tysiąca złotych. Same panczeny kosztują około 1200 - 1500 złotych, staramy się wyjeżdżać na zawody i trenować w sezonie letnim - powiedział trener.
- Obecnie nasi olimpijczycy naładowali baterię w tym sporcie, pokazali, że można coś osiągnąć bez hali i bez sprzętu. Jednak, żeby te wyniki się powtarzały, trzeba będzie włożyć bardzo dużo wysiłku - dodał.
Według niego najlepszymi lokalizacjami dla tego toru są Warszawa i Zakopane. Szansa na to, żeby oba obiekty były zadaszone, są jednak niewielkie, jednak Majewski uważa, że tor w Warszawie jest jak najbardziej realnym projektem.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w "Kronice Sportowej".
ps