Jak podkreślił o. Adam Strojny, łatwiej jest nam się dzielić, niż łączyć, a zgoda na różnorodność i uznanie, że nawet katolicyzm może mieć różne formy wyrazu, to lekcja, która ciągle jest przed nami. Dodał, że ekumenizmu uczył się powoli. - Kończyłem seminarium, będąc w pewnym sensie ignorantem, nie znając wielobarwności katolicyzmu czy innych wspólnot. Pomógł mi wyjazd do Rzymu, gdzie zobaczyłem różnorodność Kościoła. Słuchałem teologów z całego świata: katolików i przedstawicieli innych wyznań. Dla mnie, młodego księdza, było to duże wyzwanie. Poznałem zaangażowanych w dialog ekumeniczny teologów, którzy nie bali się zadawania trudnych pytań, czytałem dokumenty Kościoła bardzo wyraźnie mówiące o konieczności dialogu.
- Niewielu ma odwagę wystąpić przeciwko Janowi Pawłowi. Dlatego warto cytować jego wypowiedzi, na przykład znakomitą encyklikę „Ut unum sint”. Ileż ona zawiera skarbów! Klarowne nauczanie magisterium wyznacza jasny kierunek: jedność jest wolą samego Jezusa, jest zgodna z naturą Kościoła, jest konieczna do ewangelizacji świata i budowania pokoju, a wycofanie się z ekumenizmu przeczy temu, co Duch Święty pozwolił nam zrozumieć - stwierdził o. Adam Strojny. - Spotykając się z drugim człowiekiem, zawsze ryzykujesz. W ekumenizmie nie chodzi o szukanie miłej atmosfery, w której wszyscy przytulimy się i będziemy poklepywali po plecach. To trudna droga, w której możesz być raniony. Jak w rodzinie. Przebaczenie kosztuje. - dodał.
- We wspólnocie modlimy się słowami ks. Paula Couturiera, prekursora ekumenizmu: „Panie Jezu, który modliłeś się, aby wszyscy byli jedno, prosimy cię o jedność chrześcijan taką, jakiej Ty chcesz, przez środki, jakie Ty wybierasz. Niech Twój Duch Święty da nam doświadczyć cierpienia podziałów, zobaczyć nasz grzech i mieć nadzieję ponad wszelką nadzieję”. Dzieło jedności nie jest jedynie w naszych rękach. Sami niczego nie zdziałamy. Możemy się modlić o odwagę i uległość wobec wizji, którą ma Duch Święty. Najlepsza wizja ekumenizmu to droga przez nawrócenie ku Jezusowi, indywidualne i wspólnotowe. Zbliżając się do Chrystusa, zbliżamy się do siebie - powiedział rozmówca Marcina Jakimowicza.