RODO to wyzwanie i prawdziwa rewolucja dla pracowników, firm czy placówek edukacyjnych. Przed wejściem przepisów o ochronie danych osobowych, nikt nie zastanawiał się nad tym, kto będzie miał wgląd do naszych personaliów. Teraz każdy podpis jest objęty ochroną i jak się okazuje, w niektórych sytuacjach, przysparza to kłopotów - Rzeczywiście jest problem, co widać na przykładzie szkół. Rodzice, podpisując listę z nazwiskami, nie powinni widzieć nazwisk innych rodziców. To jest udostępnienie danych - przekonuje Roman Bieda, radca prawny kancelarii Maruta Wachta, rzecznik patentowy.
Z podobną sytuacją możemy się spotkać w codziennych sytuacjach, np. zamawiając taksówkę i podając chociażby adres zamieszkania. - W tym przypadku jest podstawa do tego, żeby przekształcać dane osobowe. Podanie adresu pod który ma przyjechać kierowca jest niezbędne. Nie ma innej możliwości. Sytuacja wygląda podobnie, gdy zamawiamy taksówkę przez aplikację.
Nie sposób zapomnieć o RODO, korzystając chociażby z sieci internetowej. Każdy użytkownik musi zaakceptować regulamin, aby móc przejść do danej strony. - Ma to również swoje plusy. Często pod pretekstem nowych przepisów, dochodzi do wyłudzenia danych. Warto więc uważnie czytać to, na co się zgadzamy - dodaje expert.
Jak interpretować przepisy w poszczególnych sytuacjach? Czy każdy pracownik musi przejść szkolenie z RODO? Więcej informacji o zastosowaniu Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych w dźwięku audycji.
****
Tytuł audycji: Cztery pory roku
Prowadzi: Roman Czejarek
Gość: Roman Bieda (radca prawny kancelarii Maruta Wachta, rzecznik patentowy)
Data emisji: 04.06.2018
Godzina emisji: 9.23
kb/kh