Nauka

Jak zostać prezydentem USA?

Ostatnia aktualizacja: 14.10.2008 11:25
Próbują odpowiedzieć historycy i statystycy.

Kto byłyby lepszym prezydentem USA – człowiek z sześcioletnim doświadczeniem w Kongresie, czy osoba, która zasiadała w nim trzydzieści lat? Portal livescience.com zastanawia się, jakie cechy sprawiają, że dany obywatel staje się dobrym prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Jeżeli nasza odpowiedź wskaże drugiego z wyżej wymienionych kandydatów, okaże się, że naszym głosem wsparliśmy np. Jamesa Buchanana, jednego z najmniej popularnych prezydentów USA w historii, a nie Franklina D. Roosevelta, który w Senacie zasiadał stosunkowo krótko. Także Abraham Lincoln miał za sobą niezbyt długą karierę, zanim wybrano go na fotel prezydencki, ponieważ swoich sił próbował głównie w biznesie i farmerstwie, ale z kolei George Washington, kiedy obejmował urząd prezydenta, był bardzo doświadczonym politykiem. A zatem jakie cechy sprawiają, że człowiek sprawdza się na stanowisku POTUSa (President of the United States)? Pytanie jest palące, ponieważ już 4 listopada Amerykanie wybiorą 44-go prezydenta swojego kraju. Okazuje się, że nie tylko rankingi buchalterów mogą próbować odpowiedzieć na pytanie, kto z dwóch obecnych kandydatów sprawdzi się na tym stanowisku lepiej: republikanin John McCain czy demokrata Barack Obama. Wskazówką mogą być również wnioski, które płyną z historii Stanów Zjednoczonych.

Może klucz edukacyjny?

Okazuje się, że nie ma żadnego konkretnego algorytmu, który wskazywałby, kto powinien obecnie zostać prezydentem. Spośród 42 mężczyzn, którzy dotąd zajmowali to stanowisko, każdy osiągał je zupełnie inną i niepowtarzalna drogą.

George Washington na przykład nie miał za sobą studiów uniwersyteckich, jak i ośmiu innych prezydentów, w tym stosunkowo “współczesny” przywódca, jakim był Harry Truman. Z drugiej strony było 34 takich POTUSów, którzy urzędując w Białym Domu mieli już tytuł doktora.
Wśród nich na przykład Woodrow Wilson, który doktorat bronił z dziedziny nauk politycznych.
Wśród uczelni największy potencjał „prezydentotwórczy” ma Harvard. Wśród jego absolwentów znajduje się 7 POTUSów. Harvardowi po piętach depcze Yale z pięcioma prezydentami na listach swoich absolwentów. W przypadku zwycięstwa Obamy, Harvard powiększyłby swoją listę POTUSów do ośmiu, a zwycięstwo McCaina pozwoliłoby dołożyć drugą „kreseczkę” amerykańskiej Akademii Morskiej, której absolwentem był również Jimmy Carter. Pod tym względem McCain okazałby się także kontynuatorem długiej tradycji prezydentów, którzy służyli w armii (np. obecny prezydent, George W. Bush służył w Gwardii Narodowej, a Washington, Guard i Eisenhower byli „pięciogwiazdkowymi” generałami). Okazuje się także, że – z wyjątkiem Billa Clintona – pewne doświadczenia w wojskiem miał w zasadzie każdy POTUS.

Statystyka podpowie?

Spojrzenie na historię USA poinformuje nas, że wśród prezydentów USA było więcej prawników niż farmerów, uprawiających orzeszki ziemne. Liczby rozkładają się mniej więcej tak:

Prawnicy: 26
Nauczyciele: 8
Farmerzy specjalizujący się w orzeszkach ziemnych: 1 (Carter)
Modele: 1 (Ford)
Aktorzy: 1 (Reagan)

Większość z byłych POTUSów zajmowała się przed prezydenturą prawem lub zasiadała w Kongresie. Długość sprawowania tych obowiązków w żaden sposób nie wpływała na przyszłą popularność danego prezydenta. Spośród 16 tych prezydentów, którzy przewodzili Stanom przez dwie kadencje, 10 nigdy nie trafiło ani do Kongresu ani do Izby Reprezentantów. Z drugiej strony, wydaje się, że dobrą próbą przed objęciem prezydenckiego fotela jest zostanie wiceprezydentem. Aż 14 POTUSów zaczynało jako prawa ręka innego prezydenta. Statystyka wskazuje również, że wiceprezydentowi najłatwiej zostać POTUSem po tym, jak jego szef i poprzednik zmarł w trakcie urzędowania lub został zamordowany. Można również zostać prezydentem, w ogóle nie wygrywając wyborów. Zrobił tak Gerald Ford, który został wyznaczony na wiceprezydenta przez Richarda Nixona w 1973 roku, aby zastąpić go po jego rezygnacji ze stanowiska, która nastąpiła rok później. Jak widać jednak, żadna profesja nie przeszkadza ani specjalnie nie pomaga w zostaniu skutecznym POTUSem.

Wiek to mądrość

To przekonanie z pewnością jest słuszne, statystyka wskazuje zaś, że 72-letni McCain byłby zdecydowanie najstarszym prezydentem-elektem w historii USA.  Obama, który w momencie wybory miałby 47 lat, nie byłby co prawda najmłodszy, ale bardzo blisko najmłodszych prezydentów-elektów. JFK został wybrany w wieku 43 lat, Clinton  w wieku 45 lat, Grant w wieku 46 lat, a Teddy Roosevelt, który został prezydentem po zabójstwie McKinleya, miał wówczas zaledwie 42 lata. Czterech innych prezydentów zaczynało urzędowanie mając niecałe 50 lat, ponad połowa z POTUSów miało wówczas 50-60 lat, 10 zaś w momencie składania przysięgi przed narodem przekroczyło już 60 lat. John McCain byłby pierwszym siedemdziesięcioletnim prezydentem-elektem z wiekiem wyższym niż… średni wiek śmierci jego poprzedników, nawet pomijając w obliczeniach tych prezydentów, którzy zostali zamordowani. Z drugiej strony – wystarczy spojrzeć na średnią wieku kardynałów, którzy zasiadali w ostatnim stuleciu na Stolicy Piotrowej, aby nieco uspokoić się pod tym względem. Po siedemdziesiątce można skutecznie i mądrze zarządzać.

Filip Wyrozumski

Czytaj także

Groźna prezydentura

Ostatnia aktualizacja: 06.11.2008 10:39
Radość polityków PO z wygranej Baracka Obamy jest nieuprawniona. Wybór ten nie jest korzystny dla Polski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zaprzysiężenie Baracka Obamy

Ostatnia aktualizacja: 15.01.2009 10:10
20 stycznia, po złożeniu na Kapitolu przysięgi Barack Obama stanie się 44. prezydentem USA. Co ta ZMIANA oznacza dla USA i dla świata? O tym między innymi 20 stycznia opowie Marek Wałkuski wprost z amerykańskiej stolicy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Były prezydent pisze autobiografię. Będzie hit?

Ostatnia aktualizacja: 26.04.2010 21:46
Były prezydent USA George W. Bush przygotowuje do druku książkę zapowiadaną jako wspomnienia z okresu rządów w Białym Domu i częściowo z wcześniejszych etapów jego biografii.
rozwiń zwiń