Nauka

Na podbój kosmosu. Poznajcie niezwykłą historię Mike’a Massimino

Ostatnia aktualizacja: 12.03.2018 10:31
- Zdecydowanie najbardziej wyjątkowe były spacery kosmiczne. To najlepsze, co mnie tam spotkało. Bycie w środku wahadłowca jest bardzo fajne, ale kiedy jesteś na zewnątrz, to dopiero widzisz całą magię kosmosu - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Mike Massimino.
Mike Massimino
Mike MassiminoFoto: materiały prasowe

Mike Massimino służył w NASA jako astronauta, w latach 1996-2014, i dwukrotnie poleciał w kosmos: w misji STS-109, wahadłowcem Columbia, w marcu 2002, oraz w misji STS-125, promem Atlantis, w maju 2009. Były to dwa ostatnie loty serwisowe do Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Mike stał się pierwszym człowiekiem, który tweetował z kosmosu, i ostatnim, który pracował we wnętrzu teleskopu Hubble’a. Razem z kolegami z załogi ustanowił zespołowy rekord: w sumie spędzili najwięcej czasu na spacerach w przestrzeni kosmicznej podczas pojedynczej misji wahadłowca.

Massimino uzyskał tytuł inżyniera w Szkole Inżynierskiej Uniwersytetu Columbia, a następnie dwa tytuły magistra oraz doktorat w Massachusetts Institute of Technology (MIT). Obecnie mieszka w Nowym Jorku, gdzie pracuje jako profesor inżynierii na Uniwersytecie Columbia, a także doradca w Intrepid Sea, Air and Space Museum. Mike od czasu do czasu grywa samego siebie w serialu "Teoria wielkiego podrywu". Kilka dni temu na rynku wydawniczym pojawiła się jego autobiograficzna książka - "Spaceman - jak zostać astronautą i uratować nasze oko na Wszechświat".

***

W swojej książce opisałeś spotkanie z Neilem Armstrongiem. Zastanawiałeś się, czy nie był znudzony słuchaniem historii, co inni robili, kiedy on stawiał pierwsze kroki na Księżycu. Obecnie ciebie wszyscy pytają - "jak to jest w kosmosie?". Nie masz dość tych pytań?

Nie, te pytanie mnie nigdy nie znudzą. Opowiadanie o tym sprawia mi zawsze wielką przyjemność. Cieszę się, że mogę przekazywać innym swoją wiedzę na temat kosmosu.

W takim razie, jak było w kosmosie?

To była naprawdę wyjątkowa przygoda. Jestem wdzięczny, że mogłem być częścią wspaniałego zespołu. Możliwość odbywania spacerów kosmicznych była niezwykła. Wszystko było magiczne - bycie tam, oglądanie planet, gwiazd. Pracowałem też dwukrotnie przy teleskopie Hubble’a, to było wyjątkowe przeżycie.

Wiem, że cała kosmiczna podróż musi być niezapomnianym przeżyciem, ale gdybyś miał wybrać coś, co było najbardziej wyjątkowe - to, co by to było?

Zdecydowanie najbardziej wyjątkowe były spacery kosmiczne. To najlepsze, co mnie tam spotkało.

Mike Massimino/ fot. materiały prasowe Mike Massimino/ fot. materiały prasowe

Dlaczego?

Jesteś poza stacją, wtedy czujesz jak prawdziwy astronauta. Bycie w środku wahadłowca jest bardzo fajne, ale kiedy jesteś na zewnątrz, to dopiero widzisz całą magię kosmosu. Masz na sobie tylko kombinezon i czujesz się wyjątkowo. To bardzo unikalne doświadczenie, ciężko to opisać słowami. To coś naprawdę wyjątkowego.

Nie jesteś już aktywnym astronautą, ale gdybyś dostał szansę, żeby jeszcze raz polecieć w kosmos, to zrobiłbyś to?

Tak, nie jestem niestety już w NASA, ale gdybym dostał taką szansę, to bez wahania bym z niej skorzystał. Mógłbym wrócić na przykład w ramach programu turystyki kosmicznej. Jeśli pojawiłaby się taka propozycja, to na pewno chciałbym jeszcze raz zasmakować tej magii.

W książce często podkreślasz, że astronauci to jedna wielka rodzina. Powiedziałbyś, że łączy was specjalna więź?

Zdecydowania, taka więź istnieje. Odczuwa się to bardzo mocno podczas misji w kosmosie, widać to podczas naszej pracy, m.in. w trakcie spacerów kosmicznych. Silne relacje łączą nas nie tylko w kosmosie, ja odczułem to podczas choroby mojego ojca, kiedy to wszyscy wykazali się wyjątkową życzliwością. Jestesmy jedną wielką rodziną.

Mike Massimino/ fot. materiały prasowe Mike Massimino/ fot. materiały prasowe

Jesteś jedną z ostatnich osób, która rozmawiała z załogą Columbii STS-107 przed katastrofą. Ta cała sytuacja był dla ciebie na pewno bardzo ciężka. Miałeś jakieś momenty zwątpienia w to, co robisz? Nie chciałeś rzucić tego wszystkiego?

Znałem załogę. Rozmawiałem z nimi zarówno przed misją, jak i podczas niej. Cała sytuacja i przeżycia związane z katastrofą Columbii były dla nas wszystkich ciężkie, ale to, co się stało nie zmieniło nic w naszym sposobie myślenia o lotach w kosmos. Wiedzieliśmy, że to jest niebezpieczne i to nas w tym utwierdziło. Jednak nie zmieniła ona w żaden sposób mojego nastawienia i chęci do eksplorowania kosmosu.

Co twoim zdaniem jest najważniejszym osiągnięciem jeśli chodzi o eksplorowanie kosmosu?

Zdecydowanie lądowanie na Księżycu. Ono zawsze będzie miało swoje wysokie miejsce w historii. Mimo upływu lat, uważam, że to stale jest największe osiągnięcie, jakie mamy w odkrywaniu kosmosu.

A co z teleskopem Hubble’a?

To też świetna sprawa. Uważam, że to prawdopodobnie największe osiągnięcie jeśli chodzi o stronę naukowo-techniczną. Lądowanie na Księżycu dało nam dużo pod względem badawczym, ale trzeba docenić też teleskop Hubble’a, ponieważ on pogłębił naszą wiedzą na temat kosmosu i przeniósł naukę na wyższy poziom.

Jesteś pierwszym człowiekiem, który tweetował z kosmosu. Przeglądałem twojego Twittera i muszę powiedzieć, że dodawanie wpisów sprawia ci chyba dużo radości.

Największą radość sprawiało mi to, kiedy byłem w kosmosie. To świetne narzędzie do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, opowiadania historii oraz pokazywania rzeczy, które dla innych mogą być ciekawe.

Mike Massimino/ fot. materiały prasowe Mike Massimino/ fot. materiały prasowe

A co nas czeka w przyszłości w dziedzinie eksploracji kosmosu?

Na pewno będą kontynuowane loty do międzynarodowej stacji kosmicznej. Myślę, że programy kosmiczne zostaną bardziej skomercjalizowane. Na pewno kolejnym krokiem będą loty w kosmos z Waszyngtonu. Niedługo też Boeing i SpaceX wkroczą jeszcze mocniej do akcji. I właśnie najbardziej ekscytujące będzie to, co zrobią prywatne firmy. One już z dużym powodzeniem działają na rzecz eksploracji kosmosu. Ich praca jest zarówno ciekawa ze względów naukowych, jak i biznesowych. Myślę, że wrócimy także do lotów na Księżyc. Ważnym krokiem będzie zbudowanie bazy na "Srebrnym Globie" i sprawdzenie, jak się tam żyje. To nam wyjaśni dużo spraw i pozwoli na kolejne kroki.

Od kiedy pamiętam, najbardziej interesowało mnie to - czy uda nam się wylądować na Marsie. Damy radę?

Myślę, że to melodia przyszłości. Nie wydaje mi się, żebyśmy obecnie byli gotowi na podbój Marsa. Mamy jeszcze sporo pracy do wykonania. Mars jest znacznie dalej niż Księżyc, potrzeba co najmniej sześciu miesięcy, żeby tam dolecieć. Ta misja będzie musiała być bardzo niezależna, ponieważ komunikacja z Ziemią będzie utrudniona. Myślę, że musimy jeszcze dużo się nauczyć o życiu poza Ziemią. Księżyc jest takim miejscem, który dużo nas może nauczyć.

Rozmawiał Artur Jaryczewski, PolskieRadio.pl

Zobacz więcej na temat: kosmos NASZ WYWIAD astronauta