Okazuje się, że amerykański startup znalazł na to sposób. Reaktywował przy tym starą technologię pochodząca jeszcze z początków lotnictwa. Ich wynalazek zapowiada się całkiem obiecująco, a w razie totalnej awarii, łagodnie opada na ziemię z prędkością średnio uzdolnionego biegacza. O tym, co to jest i jak może zmienić oblicze współczesnej awiacji, dowiecie się z mojego jutrzejszego artykułu.
Michał Migała