Kultura

Nieuchwytny, czyli schabowy gorszy od mielonego

Ostatnia aktualizacja: 14.10.2008 11:59
Najdroższą rzeczą na świecie jest pomysł. Zwłaszcza w przemyśle filmowym. W czasach, gdy plakat filmowy jest lepiej zrealizowany niż sam film, obejrzenie świetnego, dobrze skonstruowanego kryminału graniczy z cudem. Zresztą czy kryminał jeszcze funkcjonuje? Takiej kategorii we współczesnym kinie już prawie nie ma. Jest thriller, sensacja lub dramat kryminalny.

Jako, że Hollywood kieruje się "mamoniowatością", obecne filmy przypominają piątkowe kotlety w szkolnej stołówce. Ale zdarzy się czasem i schabowy.

Trafił do mnie film „Nieuchwytny”, zapowiadany w materiałach prasowych jako świetny kryminał, z trzymającą do końca akcją. Faktycznie, pomysł świetny. Morderca uzależnia zabicie swojej ofiary od liczby odwiedzin na stronie internetowej, na której morderstwo jest (na żywo) transmitowane. Przy czym jest okrutnie szczery: od nas - internautów - zależy czy dana ofiara będzie zabita, czy nie. Media, z pomocą FBI, dają wyraźny komunikat: "Nie wchodźcie na tę stronę". Jednak z każdym morderstwem liczba odwiedzających zwiększa się przyczyniając do jeszcze szybszej śmierci uwięzionego.

Konceptualnie arcyciekawe. Treść filmu zmusza nas do przemyślenia czy mając do dyspozycji taką wiedzę jak filmowi internauci, weszlibyśmy na stronę mordercy, stając się współwinnym śmierci? Jeden głos nie zadecyduje, ale jest częścią sumy głosów. Co zwycięży? Ciekawość (ofiara i tak zginie, więc mój głos nie ma znaczenia) czy zwykła moralność (nie przyłożę do tego ręki). Dzięki tej produkcji mogliśmy zobaczyć też, jakim strasznym medium potrafi być Internet i poczuć zagrożenie płynące w związku z nieograniczonym dostępem do sieci.

Niestety pomysł to jedyna zaleta filmu. Zawodzi wszystko inne, szczególnie drętwa i płaska gra aktorska, luki w scenariuszu (specjalistka FBI od przestępstw internetowych pozwala ośmioletniej córce ściągać sobie swobodnie gry z Internetu na jedyny, jak wynika z filmu, komputer w domu), kompleks klasyków kina (reżyser jest wielkim fanem „Milczenia Owiec”, niektóre sceny i postaci są wręcz kalkami) i po prostu brak wniosków z innych tego typu produkcji (morderca, uśmiechnięty od ucha do ucha, stoi sobie wśród gapowiczów obok miejsca przestępstwa). Reżyser, Gregory Hoblit, kręcący do tej pory głównie seriale po prostu nie jest w stanie nakręcić większej i dłuższej formy. Montaż jest tragedią, nie ma środka ciężkości, kontrapunktów czy mostu. Ergo: zmarnowano świetny pomysł, a zapowiadany schabowy okazał się gorszy od mielonego.

Miejmy nadzieję, że sam pomysł, zostanie doceniony przez widzów. Może ktoś zauważy, że odpowiedzialność zbiorowa hamuje indywidualne wyrzuty sumienia. W Wielkiej Rzece Internetowej oprócz dostępu do wiedzy ludzkości, znajduje się też dopływ Rzeki Psychopatów, a my korzystamy z Internetu jak dzieci, gdy dostaną nową zabawkę. Ten problem został już poruszony przez genialnego lecz nieżyjącego już pisarza i wizjonera Arthura C. Clarke'a w „Świetle minionych dni” (współautorem jest Stephen Baxter), którą to książkę uważam za najlepszą w jego twórczości. Clarke, obserwując rozwój Internetu, wyciągnął dalej idące wnioski. W jego książce pewien przedsiębiorca i wizjoner dokonuje epokowego odkrycia. Dzięki stworzeniu mikrotuneli podprzestrzennych, każdy z każdego miejsca i o każdej porze, ma możliwość zajrzeć w każde miejsce, w teraźniejszości i przeszłości. A więc Internet IV generacji. Świat staje się absolutnie przezroczysty. Nic i nikt nie ukryje się przed kamerą (tu ciekawostka: w dniu ogłoszenia odkrycia wynalazku prawie wszyscy politycy podają się do dymisji). Cóż robi ludzkość w tej sytuacji? Po euforii odkrycia, po rozwiązaniu wszelkich nurtujących nas problemów historycznych i religijnych, ludzie zaczynają szukać sposobów na ukrycie swojej prywatności.

Jak się zdaje, teraz jesteśmy jeszcze w stanie euforii internetowej i w obecnej chwili pozwolilibyśmy mordercy z filmu skutecznie realizować swoje mroczne cele. Może właśnie na to chciał zwrócić uwagę reżyser i scenarzyści? Boję się, że jednak nie. Widocznie nie czytał powieści Clarke’a i wolał zrobić rozciągnięty w czasie, jednoodcinkowy serial kategorii D. A szkoda. Przy takim pomyśle warto było zrobić więcej, niż tylko słaby kryminał. Co ciekawe, strona którą posługuje się morderca z filmu, faktycznie istnieje. Służy do promocji wyżej opisanego „Nieuchwytego”, co tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.

Tomasz Jakubowski

„Nieuchwytny”, 2008, Universal USA. Reż: Gregory Hoblit. Występują: Diane Lane, Billy Burke.

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Kulisy sprawy Polańskiego

Ostatnia aktualizacja: 26.11.2009 11:42
Na dużym ekranie można oglądać film Mariny Zenovich "Polański: ścigany i pożądany"
rozwiń zwiń
Czytaj także

Piątkowe premiery

Ostatnia aktualizacja: 22.01.2010 09:25
Japoński dramat "Pożegnania", nagrodzony ubiegłorocznym Oscarem w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, musical "Nine - Dziewięć" z Danielem Day-Lewisem, Penelope Cruz i Nicole Kidman w obsadzie oraz irańska produkcja "Co wiesz o Elly?" od dziś w polskich kinach.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kinowe zawirowania 2009 roku

Ostatnia aktualizacja: 28.12.2009 10:05
To był dobry rok dla kina, który pobudził apetyt wielu miłośników X muzy.
rozwiń zwiń