Kultura

Colours of Ostrava - festiwalowa fabryka niezapomnianych wrażeń

Ostatnia aktualizacja: 20.07.2015 17:18
Pomiędzy jednym z 200 koncertów na Colours of Ostrava, pokazami filmowymi, multimedialną wystawą w podziemiach pieca hutniczego, wizytą w kawiarni na wysokości 345 metrów, a smakowaniem trunków w przemysłowej hali można było zadać sobie pytanie - czy fabryki nie powstały właśnie po to? Jedno jest pewne - festiwal w Ostrawie to wyjątkowe wydarzenie, a na pierwszy plan wybija się tu przestrzeń industrialnej dzielnicy zamienionej w magiczne miasteczko.
Colours of Ostrava 2015
Colours of Ostrava 2015Foto: colours.cz

Festiwal odbył się w czeskiej Ostrawie w dniach 16-19 lipca. Miasto leży na granicy Śląska Cieszyńskiego, Śląska Opawskiego i Moraw, niecałe 10 km od granicy z Polską, niecałe pięć godziny podróży pociągiem z Warszawy - oczywiście tylko w przypadku, gdy na wysokości zadania stanie PKP (a w tym roku było z tym różnie).

Do tej pory znane było głównie z przemysłu. Stalowe serce republiki ("Ocelové srdce republiky") - tak zwano Ostrawę przez wiele lat, gdy w czasach komunizmu napędzała kraj poprzez wydobycie węgla i gazu, a także produkcję w hutach żelaza. W mieście wciąż widać pozostałości po tamtych czasach, które wpisują się w krajobraz współczesnej metropolii. 300 tys. ludzi mieszka w miejscu, które jest pomieszaniem wielkich blokowisk, rekonstruowanego starego miasta, czy nowoczesnego centrum, gdzie na pierwszy plan wybija się wielka galeria handlowa. Na pierwszy rzut oka Ostrawa nie ma zbyt wiele do zaoferowania zwiedzającym, chyba, że są to osoby zafascynowane prostymi konstrukcjami rodem z PRL-u. Ale na tych, którzy zagłębią się w samo serce miasta - dzielnicę Dolni Vitkovice, czeka niezwykła nagroda.

Colours of Ostrava 2015, fot. colours.cz Colours of Ostrava 2015, fot. colours.cz

Wolność i miłość do muzyki

Aksamitna rewolucja z 1989 roku położyła tu kres autorytarnej władzy i rozpoczęła zmiany, które wyszły daleko poza politykę. Nie trzeba było długo czekać aż dotknęły też samą Ostrawę. W 1994 roku zamknięto ostatnia kopalnię węgla, a w 1998 roku - ostatnią hutę żelaza. Po tamtym okresie pozostała jednak górnicza dzielnica miasta - Vitkovice. Wyjątkowa pod względem architektury industrialnej - w 2002 roku został ogłoszona narodowym zabytkiem kultury.

Koksownie, wielkie piece huty stali, czy kopalnia Hlubina stopniowo zmieniły swój charakter, tak jak Ostrawa wyrwała się z komunistycznego systemu, by wejść w nową erę. Erę, w której szeroko rozumiana kultura jest stawiana na pierwszym miejscu. I już widać tego efekty. Huty żelaza zamieniły się w sale koncertowe, fabryki w miejsca warsztatów, kopalnie w przestrzeń dla projektantów. Ten rozwój nie przeszedł niezauważony. W 2015 roku miasto przegrało zaledwie jednym głosem w wyborach na europejską stolicę kultury.

Colours of Ostrava 2015, fot. colours.cz Colours of Ostrava 2015, fot. colours.cz

Niewątpliwie olbrzymia w tym zasługa Colours of Ostrava - międzynarodowego festiwalu wielogatunkowego, odbywającego się tu od 2002 roku. Głównym przesłaniem festiwalu jest wolność. Wolność, czyli wiele gatunków muzycznych i jedna miłość do muzyki. Ale też wolność kojarzy się wielu ze zmianami, jakie dokonały się w tym miejscu po upadku komunizmu.

Tę wolność/miłość można było dostrzec wśród uczestników tegorocznego festiwalu. Uśmiechnięte rzesze ludzi, różnych kultur, różnych nacji o różnych poglądach i różnych gustach, ale za to wspólnej idei. Idei, która przyświecała niemal wszystkim - dobrze się bawić, zawierać nowe znajomości, poznawać nowe rzeczy, słuchać muzyki. Jednym słowem - czerpać z tego wydarzenia, jak najwięcej. Bez żadnego skrępowania, ale też i bez nadmiernej nachalności. Ludzie na Colours of Ostrava sprawiali wrażenie wspólnoty rozumiejącej się bez słów.

Uczestnicy COlours of Ostrava 2015, fot. colours.cz/Petr Piechowicz Uczestnicy COlours of Ostrava 2015, fot. colours.cz/Petr Piechowicz

Nic dziwnego, że atmosferę panującą na festiwalu od lat doceniają krytycy. Wydarzenie zostało uhonorowane m.in. czeską nagrodą Anioła (Anděl) jako Wydarzenie muzyczne roku 2005 i 2006. Trzy lata z rzędu (2004-2006) było też uznane za najlepsze wydarzenie muzyczne przez ALMA (Akropolis Live Music Awards) w kategorii koncert/festiwal roku. W 2012 roku festiwal przeniesiono na obrzeża miasta, do niezwykłego, postindustrialnego kompleksu huty Dolní Vítkovice. W zeszłym roku Colours of Ostrava był też nominowany do najlepszego dużego europejskiego festiwalu w Europie (Best Major European Festival - in association with PlugGo), choć musiało uznać wyższość węgierskiego Sziget Festival, który odbywa się na wyspie w sercu Budapesztu

Muzyczna uczta dla wybrednych

W tym roku z pewnością Colours of Ostrava nie zabraknie też wśród najlepszych festiwali na świecie. Duża w tym zasługa świetnie dobranych na to wydarzenie artystów, ale też ich zaangażowania w to wydarzenie.

Niezwykły popis dał - Jose Gonzalez. Choć jego muzyka jest połączeniem delikatnego głosu z gitarą akustyczną - całość robiła potężne wrażenie. Artysta ze Szwecji, znany przede wszystkim z utworu "Heartbeats" (którego oczywiście nie zabrakło w Ostrawie), po raz kolejny udowodnił, że należy do absolutnej czołówki światowej muzyki.

YouTube/ingomaniak

Nie inaczej było też z innymi wielkimi gwiazdami. Koncerty The Cinematic Orchestra to wydarzenie najwyższej klasy samo w sobie. Nie inaczej było i tym razem. Brytyjska grupa nu-jazzowa znów zabrała słuchaczy w niezwykłą podróż. Można było odnieść wrażenie, że siła, bijąca ze strun głosowych wokalistki zespołu za chwilę rozniesie scenę Arcelor Mittal, gdzie odbywał się koncert. Z pewnością jedno z największych, jeśli nie - największe wydarzenie tegorocznego festiwalu, nawet przy takiej konkurencji jak gwiazdy głównej sceny - Bjork, Kasabian, czy Rudimental.

YouTube/ingomaniak

Ale siłą tegorocznego Colours of Ostrava nie byli tylko Ci najwięksi. Olbrzymie wrażenie robiły widowiska w zjawiskowej auli koncertowej - Gong, powstałej ze zbiornika gazu. To tu swój występ mieli kolejni wirtuozi - Avishai Cohen's New York Division. Cohen wyczyniał cuda na kontrabasie a jego koledzy z zespołu wtórowali mu z rewelacyjną grą na gitarze, trąbce, puzonie, pianinie i przede wszystkim - perkusji (kapitalny Daniel Dor). Szkoda tylko, że występ co chwila przerywali spóźnialscy, których ochrona wpuszczała na salę w trakcie (!) utworów. Nie do pomyślenia, szczególnie, gdy wcześniej widziało się koncert Avishai Cohen Trio w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polin. Ale zrzućmy to na karb festiwalowych zwyczajów - nieco bardziej rozluźnionych, niż występy w muzealnym audytorium.

YouTube/drakosek

Obok auli Gong - koniecznie nie można było przegapić wydarzeń na dwóch absolutnie genialnie usytuowanych scenach - The Full Moon Stage i Agrofert Fresh Stage. Ta pierwsza umieszczona została w samym sercu kompleksu Dolni Vitkovice. Nieco ukryta od głównych wydarzeń. Ci którzy postanowili jednak trochę pozwiedzać - nie mogli czuć się zawiedzeni. Nie dość, że obok sceny znajdowała się klimatyczna winiarnia, utworzona w korytarzu kopalni, to na scenie można było posłuchać artystów dotąd nieznanych szerszej publiczności.

Aula Gong na Colours of Ostrava 2015, fot. colours.cz Aula Gong na Colours of Ostrava 2015, fot. colours.cz

W programie na Full Moon Stage znalazły się bowiem zespoły niezależne, prezentujące własny alternatywny styl, wyłamujący się bieżącym trendom. - Staramy się, aby na scenie pojawili się wyjątkowi artyści, których uważamy za interesujących i oryginalnych - mówił jeden z organizatorów Colours of Ostrava Michał Parizek. Założenia zostały w pełni spełnione. Ostatniego dnia festiwalu można tu było bowiem zobaczyć koncert czeskiej grupy - Jested, która w pojedynkę spełniła wszystkie obietnice organizatorów - alternatywny styl, wyjątkowo interesujący artyści, świetnie zresztą współgrający z tutejszą publicznością.

Scena Full Moon na Colours of Ostrava 2015, fot. Polskie Radio/Marcin Nowak Scena Full Moon na Colours of Ostrava 2015, fot. Polskie Radio/Marcin Nowak

Agrofert Fresh Stage, usytuowana została pod wielkim piecem hutniczym - V1 (zwanym też Bolt Tower). Wielka budowla przemysłowa nie przytłaczała jednak uczestników festiwalu. To właśnie tu można się bowiem było kompletnie wyciszyć i odpocząć przy brzmieniach alternatywnej muzyki elektronicznej. Bardzo dobrze pasowała do tego miejsca Strefa Relaksu, gdzie na wielkich pufach, czy leżakach można było spokojnie kontemplować niezwykłe koncerty. W chilloutowy klimat świetnie wpisał się zespół The Dumplings - chyba najlepsza polska wizytówka na Colours of Ostrava.

Agrofert Fresh Stage, fot. colours.cz Agrofert Fresh Stage, fot. colours.cz

Polski duet muzyczny - 21-letnia piosenkarka Justyna Święs i rok starszy instrumentalista Kuba Karaś w 2011 zamieścili swoje pierwsze nagrania w internecie i szybko wzbudzili ogromną falę zainteresowania w całej Polsce. W swojej muzyce łączą eksperymentalny pop z elektroniką, eksperymentują z indie rockiem, ale także z bardziej chwytliwymi melodiami. W 2014 roku wydali swoją pierwszą płytę, za którą zostali z miejsca nagrodzeni Fryderykiem za najlepszy fonograficzny debiut roku. Mimo wczesnej godziny koncertu (16.45) w Ostrawie pokazali, że zachwyty nad ich twórczością nie są przesadzone, a przed młodym duetem droga do sukcesu stoi otworem. Z dumą można powiedzieć, że The Dumplings na Agrofert Fresh Stage wytrzymali rewelacyjny poziom takich artystów, jak Dillon (magiczna piosenkarka, kompozytorka i pianistka, która ma na koncie dwa rewelacyjne albumy i ogromne uznanie fanów na całym świecie), czy HVOB (grupa uznana za największe muzyczne wydarzenie ostatnich lat w Austrii - elektroniczny duet reprezentuje wytwórnię Stil vor Talent - słynny label Olivera Koletzkiego).

YouTube/ingomaniak

Na nocnych marków czekała za to - Electronic Stage. Nowa scena Colours of Ostrava potrafiła zapewnić zabawę przy elektronicznych rytmach aż do wczesnych godzin porannych.

W zakamarkach huty żelaza

O muzycznej podróży poprzez 15 wyjątkowych scen w dzielnicy Dolni Vitkovice można z pewnością napisać kilkanaście recenzji, z których niemal wszystkie byłyby pochlebne. Z całą pewnością pod względem listy wykonawców wydarzenie to bije na głowę wiele innych tego typu imprez. Warto jednak zaznaczyć, że na Colours of Ostrava poza główną ucztą muzyczną były też niezwykle udane przystawki artystyczne.

Najsmakowitszą można było odnaleźć w podziemiach Bolt Tower - tuż obok Agrofert Fresh Stage. Tu mogliśmy zatopić się w mroku podziemi koksowni, aby podziwiać multimedialne instalacje dwóch niemieckich artystów - Jana Cordesa i Victora van Wetena, którzy połączyli siły z Czechem Michaelem Bielický'm.

Wystawa - Data Steel na Colours of Ostrava 2015, colours.cz/Petr Piechowicz Wystawa - Data Steel na Colours of Ostrava 2015, colours.cz/Petr Piechowicz

Z podziemi Bolt Tower najlepiej udać się było od razu na szczyt tej najwyższej widokowej wieży w mieście, po drodze nie zapominając o przyjrzeniu się z bliska wielkiemu piecowi hutniczemu. Dla odważnych - na samym szczycie można podziwiać panoramę Ostrawy, popijając miejscowe piwo w kawiarni usytuowanej na 350 metrach wysokości.

Colours of Ostrava 2015 - widok na Bolt Tower, fot. colours.cz Colours of Ostrava 2015 - widok na Bolt Tower, fot. colours.cz

Łącznie podczas czterech festiwalowych dni odbyło się ponad 200 koncertów, przedstawienia teatralne, projekcje filmów, warsztaty, panele dyskusyjne i inne działania artystyczne, a wszystko na aż 15 wyjątkowych scenach. Występy odbywały się zarówno w salach koncertowych, jak i na świeżym powietrzu. Nie można też zapomnieć o zrekonstruowanej przestrzeni kopalni Důl Hlubina, gdzie działała Strefa Design. Swoje dzieła zaprezentowało tu 33 producentów.

Magiczna kraina Dolni Vitkovice

Nie ma żadnych wątpliwości, że Colours of Ostrava spełnił pokładane w nim nadzieje, a tym samym jest jednym z najciekawszych wydarzeń kulturowych w Europie. Pozostaje mieć nadzieje, że wraz z rozwojem festiwalu - rozwijać się będzie też samo miasto, które wciąż straszy reliktami komunizmu, a jego turystyczna baza pozostaje wiele do życzenia. Być może festiwal wyjdzie też poza mury "Stalowego serca republiki" i zainspiruje podobne miejscowości do skorzystania ze zużytej już przestrzeni w taki sposób, by znów stała się ona atrakcyjna dla ludzi. Bo właśnie to jest największym hitem festiwalu, który wybija się na pierwszy plan. Nie tylko wspaniałe koncerty, pokazy multimedialne, czy warsztaty artystyczne, ale przede wszystkim - fabryczna przestrzeń zamieniona w magiczną krainę kultury, gdzie wszystko wydaje się możliwe.

Colours of Ostrava 2015, fot. colours.cz Colours of Ostrava 2015, fot. colours.cz

Czego możemy spodziewać się podczas kolejnej edycji? Dowiemy się już w dniach 14-17 lipca 2016 roku.

Więcej informacji o festiwalu Colours of Ostrava na oficjalnej stronie wydarzenia - http://www.colours.cz/pl/. Partnerami tegorocznego festiwalu w Ostrawie były rozgłośnie regionalne Polskiego Radia - Radio Wrocław, Radio Kraków, Polskie Radio RDC, Radio Opole, Polskie Radio Katowice, czy wrocławskie Radio RAM.

Marcin Nowak, PolskieRadio.pl, colours.cz

Zobacz więcej na temat: Czechy MUZYKA
www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni