EURO 2016

Euro 2016: bolesne rozczarowania turnieju. Którzy piłkarze zawiedli najbardziej?

Ostatnia aktualizacja: 11.07.2016 20:00
Euro 2016 przyniosło kilka piłkarskich odkryć, nie brakowało świetnych występów zarówno piłkarzy z uznaną marką, jak i tych, którzy pukają do bram wielkiej piłki. Niestety, byliśmy też świadkami wielu rozczarowań. Kto zawiódł najbardziej?
Thomas Mueller był jednym z największych zawodów Euro 2016
Thomas Mueller był jednym z największych zawodów Euro 2016Foto: PAP/Federico Gambarini

BRAMKARZ:

Joe Hart - Anglia przez lata borykała się z problemami w obsadzie kluczowej pozycji, za którą trzeba uznać bramkarza. Kolejni kandydaci popełniali ogromne błędy, co skutkowało szyderstwami w mediach, jak chociażby w przypadku Davida Jamesa, Roberta Greena czy Chrisa Kirklanda. Wydawało się, że Joe Hart przełamie tę tendencję i zapewni spokój między słupkami angielskiej bramki na lata. Nic z tego.

W Manchesterze City Hart miewał co prawda wahania formy, jednak wciąż uznawano go za jednego z lepszych golkiperów w Premier League. Podczas Euro 2016 idealnie dopasował się do gry swojej drużyny, a kilka błędów nie powinno się przytrafić właściwie żadnemu bramkarzowi z tych, którzy pojechali na imprezę tej rangi.

Przepuszczony strzał Garetha Bale'a z kilkudziesięciu metrów, pomyłka, która dała prowadzenie Islandii w meczu 1/8 finału - to obciąża konto Joe Harta w wystarczającym stopniu, by uznać go za jedno z największych rozczarowań całej imprezy. Z drugiej strony, na pewno nie można winić tylko jego, bo wielu Anglików zasłużyło sobie na to, by uznać ich za wielkie niewypały Euro 2016.

Niemniej, nagonka internautów zaczęła się wraz z odpadnięciem reprezentacji z turnieju:

OBROŃCY:

Aleksandar Dragović - 25-letni obrońca był w orbicie zainteresowań większych klubów już kilka lat temu, kiedy bronił barw Basel. Zdecydował się jednak na przejście do Dynama Kijów, gdzie gra od 2013 roku. Wyjazd na Euro 2016 z reprezentacją Austrii miał być pewnego rodzaju oknem wystawowym i szansą na to, by występować na co dzień w którymś z klubów z silnych zachodnioeuropejskich lig. 

Austriacy całkowicie jednak zawiedli, a Dragović był jednym z tych, którzy mieli prowadzić ten zespół. Rozczarował jednak kompletnie. W pierwszym spotkaniu zobaczył dwie żółte kartki i osłabił zespół, który przegrał z Węgrami. Po odcierpieniu zawieszenia wrócił do gry, by przestrzelić jedenastkę w meczu z Islandią, w którym jego drużyna potrzebowała wygranej, by pozostać w turnieju. 

Choć jego notowania znacznie spadły, nie znaczy to, że zainteresowanie nim zupełnie wygasło. Paradoksalnie, ten turniej na pewno nie podbił ceny za stopera, co może zachęcić kluby, który widzą w nim wzmocnienie na długie lata. Mówi się o zainteresowaniu mistrza Anglii Leicester oraz o tym, że możliwy jest transfer do Bayeru Leverkusen. Dragović prawdopodobnie wyjdzie z Euro 2016 cało, ale swoimi występami został zmuszony do przełknięcia gorzkiej pigułki. Na pewno musi wyciągnąć z tego lekcję.

Sergio Ramos - wciąż jest w czołówce najlepszych stoperów świata, ale napisać, że nie zaliczy tego turnieju do udanych, to nie napisać nic. W parze z Gerardem Pique na papierze wyglądają na duet marzeń, ale tym razem ich współpraca wyglądała fatalnie. Wychodził brak zgrania, grupowi rywale potrafili w nieprzyjemny sposób zaskakiwać linię defensywną Hiszpanii nawet przy użyciu najprostszych środków. 

Gdyby nie interwencje Davida De Gei, liczba straconych bramek byłaby znacznie większa, a dużo sytuacji miało miejsce właśnie po błędach Ramosa. Hiszpania rozczarowała, odpadając z Włochami już w 1/8 finału, i kiedy zestawimy Chielliniego, Barzagliego czy Bonucciego z Ramosem, widzimy prawdziwą przepaść. Ramos źle radził sobie w pojedynkach z Graziano Pelle, nawet w pojedynkach ze słabszymi przeciwnikami musiał ratować się faulami. Oddał na bramkę rywali aż 10 strzałów (drugi najlepszy wynik w drużynie), ale żaden z nich nie skończył się bramką.

Do tego dochodzi zmarnowany rzut karny w meczu z Chorwacją, który w dużej mierze sprawił, że Hiszpania nie wygrała grupy i trafiła na Włochów, którzy okazali się przeszkodą nie do przejścia dla ekipy Vicente del Bosque. W Realu Madryt pozycja Ramosa jest bardzo silna, w ostatnich latach w reprezentacji nie jest już tak różowo. 

Chris Smalling - wydaje się, że po takim turnieju reprezentant Anglii musi znaleźć się w każdej formacji najgorszego zespołu całych mistrzostw. O ile boczni defensorzy w fazie grupowej prezentowali się przyzwoicie, to środek tej formacji wyglądał dramatycznie. Przed dekadą Anglia miała świetnych stoperów, takich jak Rio Ferdinand, Sol Campbell czy John Terry, teraz zaś Roy Hodgson zabrał na turniej Gary'ego Cahilla i Chrisa Smallinga. Różnica klas jest widoczna lepiej niż wyraźnie, jednak od zawodnika Manchesteru United trzeba było wymagać więcej.

W klubie zanotował dobry sezon, a "Czerwone Diabły" straciły najmniej bramek w Premier League (razem z Tottenhamem), dlatego też można było liczyć na to, że defensywa będzie wyglądać przyzwoicie. Było jednak inaczej, a Smalling razem z Cahillem pokazali, że pozycje stoperów nie mogą być obsadzone właśnie tymi piłkarzami. I o ile Gary Cahill nigdy nie miał zbyt wysokich notowań wśród angielskich kibiców i ekspertów, to Euro 2016 miało być szansą dla Smallinga na udowodnienie swojej przydatności w kadrze.

Spory procent przegrywanych pojedynków główkowych, momentami zbyt proste błędy, które popełniał, słabe wyprowadzanie piłki - w porównaniu z najlepszymi obrońcami turnieju cały obraz wygląda gorzej niż źle, zwłaszcza, że największe braki obnażyła niepozorna Islandia. Spodziewaliśmy się więcej.

POMOCNICY:

Wayne Rooney - kapitan Anglii musi przełknąć gorzką pigułkę. Jechał na Euro jako zdecydowany lider swojej reprezentacji, człowiek najbardziej w niej doświadczony, mający za sobą wielkie imprezy i wielkie mecze. Tutaj nawet nie miał szansy takiego rozegrać.

Eksperyment Roya Hodgsona, by przesunąć zawodnika Manchesteru United do środka pola, może i wyglądał obiecująco na samym początku turnieju, bo pomocnik radził sobie z napędzaniem akcji swojego zespołu, często był pod grą, doszło nawet do tego, że pojawiały się dość absurdalne opinie porównujące go do Andrei Pirlo czy Andersa Iniesty. Okazało się, że nie trzeba było długo czekać, żeby je wyśmiać.

Z każdym kolejnym występem było jednak gorzej, a apogeum nastąpiło w meczu z Islandią. Kompromitujące kiksy, brak jakiegokolwiek elementu zaskoczenia i motoryki - Rooney wyglądał w starciu z debiutantem jak oldboy snujący się po boisku, do tego mający problemy z najprostszymi zagraniami. Jeśli kapitan ma inspirować kolegów z drużyny, to może po prostu potraktowali oni to zbyt dosłownie, starając się mu dorównać w nieporadności. 

Angielskie media zastanawiały się, czy mający na swoim koncie 115 występów w kadrze zawodnik powinien w ogóle jechać do Francji, nie mówiąc już o opasce kapitańskiej. Czy to był jego ostatni turniej w koszulce reprezentacji? Wiele na to wskazuje.

Jewhen Konoplianka - analizując zespół Ukrainy jako rywala biało-czerwonych, można było traktować go jako niezwykłe zagrożenie. Okazało się, że nie było czego przesadnie się obawiać. Piłkarz hiszpańskiej Sevilli w 3 meczach, które rozegrał, był bardzo aktywny, ale trudno powiedzieć o tej aktywności cokolwiek dobrego. Chaotyczny, próbujący swoich sił w indywidualnych pojedynkach, często starał się uderzać z dystansu. Z 10 strzałów zaledwie 2 leciały w światło bramki.

Sukces reprezentacji na turnieju wydawał się być uzależniony od dobrej gry Konoplianki. Występ Ukrainy był jednak wielkim rozczarowaniem, a głównym winowajcą jest właśnie skrzydłowy Sevilli. Miał być liderem i motorem napędowym swojej drużyny, ale słaby występ na Euro jest zwieńczeniem bardzo przeciętnego sezonu w wykokaniu Ukraińca.

Thomas Mueller - nikt chyba nie spodziewał się tak słabego występu zawodnika Bayernu na Euro. Wielu upatrywało w nim króla strzelców turnieju. Mueller grał jednak koszmarnie - apatyczny, ociężały, schowany, nie mógł znaleźć sobie miejsca na boisku. 

Nie strzelił ani jednej bramki na turnieju, nie stanowił żadnego zagrożenia pod bramką rywali. Najsłabszym meczem w jego wykonaniu był ten najważniejszy - półfinał z Francją. Mueller po prostu nie istniał, a w jednej akcji, gdy otworzyła się przed nim droga do bramki, kompromitująco strzelił w stronę Llorisa - kapitan francuzów mógłby przyjąć piłkę nogą, ale zachował resztki szacunku dla rywala i wyłapał futbolówkę.

Wielką zagadką jest słaba forma graczy Bayernu we Francji - przypomnijmy, że do meczu ćwierćfinałowego kandydatem do "antyjedenastki" turnieju był również Robert Lewandowski. Zbyt krótka ławka rezerwowych i w efekcie przeciążenie zawodników? 

Arda Turan - największa gwiazda reprezentacji Turcji, na którą najbardziej liczyli kibice. Piłkarz Barcelony przez większość czasu na boisku pozostawał niewidoczny, nie podejmował ryzyka, nie dawał swoim kolegom wsparcia, nie brał na siebie odpowiedzialności za prowadzenie gry. Trudno było oczekiwać, że jeśli nie robi tego on, zajmie się tym ktoś inny. 

Jak na siebie miał niewielką celność podań, nie oddał celnego strzału na bramkę rywali, rzadko kiedy pomagał swoim kolegom w defensywie. W meczu przeciwko Hiszpanii został wygwizdany przez tureckich kibiców. Z Czechami zagrał już lepiej, ale to zwycięstwo i tak nie pozwoliło jego zespołowi na awans do kolejnej rundy.

Występ na Euro był podsumowaniem słabego sezonu w Barcelonie. Jeśli kreowany na lidera Turan pokazywał tak słabą grę, Turcja nie miała większych szans na błysk we Francji.

NAPASTNICY:

Harry Kane - to miał być jego turniej. Jeden z najbardziej obiecujących zawodników młodego pokolenia w Anglii, król strzelców Premier League, w którym fani widzieli zawodnika zdolnego do seryjnego trafiania do siatki - laurka wystawiana przez angielskich fanów napastnikowi Tottenhamu okazała się zupełnie nie mieć przełożenia na rzeczywistość. 

Kane przyjechał do Francji jako cień samego siebie. Ociężały, mający problemy ze znalezieniem się w dogodnej pozycji, a kiedy już znalazł się w dobrej sytuacji, nie był w stanie pokonać bramkarza rywali. Brak formy był widoczny aż nadto, a dodatkowo Roy Hodgson oddelegował go do wykonywania rzutów rożnych, co tylko pogłębiło wrażenie koszmarnego występu na całym turnieju.

240 rozegranych minut, ani jednego gola, niska celność podań i strzałów (nawet połowa z nich nie leciała w światło bramki) sprawiają, że zawodnik Tottenhamu będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o tym turnieju.

Być może jego czas w reprezentacji Anglii dopiero nadejdzie, trudno jednak przejść obojętnie obok tak fatalnej gry, jaką zaprezentował 22-latek.

Mario Mandżukić - napastnik Juventusu miał odpowiadać za strzelanie bramek w reprezentacji Chorwacji - jego dorobek na turnieju to okrągłe "0". Wkład Mandżukicia w zaskakujący sukces, jakim było wyprzedzenie Hiszpanii w grupie i awans z pierwszego miejsca, był znikomy. 

Wyglądał na przemęczonego, zniechęconego, sfrustrowanego, dodatkowo dokuczała mu kontuzja. Z samymi Hiszpanami w ostatnim meczu grupowym już nie zagrał, a zastępujący go Nikola Kalinić zdobył jedną z bramek. Dziś wypada zadać pytanie, czy dobrą decyzją było wystawienie na ataku bezproduktywnego Mandżukicia w 1/8 finału z Portugalią?

Z taką formą byłemu napastnikowi Bayernu trudno będzie przebić się do składu Juventusu i odbudować swoją markę w Europie. Wszystko wskazuje na to, że najlepsze dni już za Mandżukiciem, a w nadchodzących eliminacjach do mistrzostw świata w Rosji miejsce na szpicy zajmie Kalinić. 

Zlatan Ibrahimović - największa gwiazda w tym zestawieniu i jednocześnie najsmutniejsza konieczność, by wstawić go do jedenastki. Okazało się bowiem, że występy we Francji były pożegnaniem Szweda z reprezentacją. Reprezentacją, której nigdy nie poprowadził do sukcesu, ale której był twarzą i centralną postacią.

Oczywiście trudno mówić o tym, by koledzy byli w stanie dotrzymać mu kroku, ale i tak wymagano od niego więcej na tym turnieju. Po kolejnym świetnym sezonie w barwach PSG, w którym zdobył kilkadziesiąt goli, na mistrzostwach Europy nie był w stanie oddać choćby jednego celnego strzału na bramkę rywali. Napastników rozlicza się nie tylko z bramek, ale w tym przypadku właśnie tego zabrakło Szwedom, a winę za to musi niestety ponieść przede wszystkim nowy nabytek Manchesteru United.

Reprezentacja była od niego uzależniona przez lata, i choć wielkich sukcesów zabrakło, to niektóre spotkania można było oglądać tylko dla magii, którą oferował jeden z najbardziej efektownych napastników współczesnej piłki. W jego występie we Francji nie było zaś nic magicznego. 

ŁAWKA REZERWOWYCH:

Andrij Piatow - ukraiński bramkarz nie będzie miło wspominał tego turnieju. We wszystkich trzech spotkaniach puszczał gole. Jego konto najbardziej obciąża druga bramka stracona w meczu z Irlandią Północną. Przy strzale wybił piłkę przed siebie, dopadł do niej napastnik i wbił piłkę do bramki. Ewidentny błąd, który przypieczętował losy Ukrainy w tym turnieju. 

Raheem Sterling - kolejny reprezentant Anglii w tym zestawieniu. Piłkarz, który może być niejako wizytówką tej kadry i jednym z dowodów na to, jak zła sytuacja panuje w angielskiej piłce. Prezentował co prawda dużą dynamikę, szybkość, połączoną niestety z ogromną dawką chaosu. Brakowało celnych dośrodkowań, ostatniego podania i chłodnej głowy.

Zaliczył bardzo słaby turniej, jednak to wydawało się nieuchronne - miał bardzo duże wahania formy w Manchesterze City, a już w pierwszym meczu we Francji musiał znieść gwizdy własnych kibiców, co nie mogło pozostać bez wpływu na jego pewność siebie. To wciąż piłkarz bardzo młody, bo zaledwie 21-letni, prawdopodobnie najlepszy skrzydłowy swojego pokolenia, jakiego Anglii brakowało przez długi czas i który na pewno może jeszcze odegrać w niej swoją rolę. Uzależnione będzie to jednak od tego, czy będzie w stanie odnaleźć się w drużynie Pepa Guardioli.

David Alaba - jedna z gwiazd Bayernu Monachium, najdroższy zawodnik w kadrze Austrii. Ma dopiero 24 lata, ale zdążył już nazbierać dużo doświadczenia na najwyższym poziomie. Nic dziwnego, że oczekiwania wobec niego były bardzo wysokie. Niestety, dobrej gry w jego wykonaniu uzbierałoby się zaledwie kilkanaście minut w całym turnieju.

W meczu z Islandią wywalczył co prawda rzut karny, ale wszyscy widzieli w nim jednego z liderów tej reprezentacji. W Bayernie gra najczęściej na lewej obronie, trener Marcel Koller widzi w nim zaś środkowego pomocnika. W meczu z Portugalią nie dał sobie rady na tej pozycji, a selekcjoner ściągnął go z boiska już po 65 minutach. Masa niecelnych podań i strat, miał zaledwie kilka udanych zagrań.

W spotkaniach z Węgrami i Islandią nie wyglądał już tak fatalnie, jednak od gracza tej klasy po prostu trzeba wymagać więcej.

Siergiej Ignaszewicz - Rosjanin zaliczył tak samo fatalny turniej jak cała swoja reprezentacja. Ociężały, popełniający proste błędy, zupełnie zagubiony w obronie, która kompletnie sobie nie radziła. 36-latek, najbardziej doświadczony zawodnik, mający na koncie 120 występów w kadrze, powinien dyrygować formacją obronną swojego zespołu. Z drugiej strony Rosja pokazała się we Francji ze strony, która pozwoliła na wpisanie tutaj praktycznie wszystkich zawodników "Sbornej".

Piotr Zieliński - niestety, jest tutaj polski akcent, ale wierzymy w to, że na kolejnych turniejach zawodnik będzie już mieścił się w zestawieniach bardziej chwalebnych. Wielu polskich kibiców czeka z utęsknieniem na kreatywnego pomocnika, który będzie w stanie czarować prostopadłymi podaniami, brać na swoje barki ciężar gry w ofensywie i zapewnić równowagę dla Grzegorza Krychowiaka. Zieliński dostał kolejną szansę od Adama Nawałki w meczu z Ukrainą, ale wyglądało to tak, jakby nie chciał jej wykorzystać. Snuł się po boisku, tracił piłki, nie walczył o ich odbiór - to w momentach, w których było go widać, bo przez 45 minut gry miał zaledwie kilkanaście kontaktów z piłką. To oczywiście wciąż zawodnik młody i mający przed sobą wielką przyszłość, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że wszyscy liczyli na coś więcej już we Francji.

Haris Seferović - selekcjoner Szwajcarów widział w nim człowieka odpowiedzialnego za strzelanie bramek. Zawodnik Eintrachtu Frankfurt był w stanie dochodzić do wymarzonych sytuacji, ale nie zamienił żadnej z nich na bramkę. Zaczął od 90 minut w meczu z Albanią, następnie z meczu na mecz grał coraz mniej. Wrócił do składu na cały mecz z Polską i była to dobra wiadomość dla Polaków - nie był w stanie wygrywać pojedynków główkowych, często tracił piłkę. Miał jedno świetne uderzenie, ale nawet to zatrzymało się na poprzeczce.

TRENERZY:

Roy Hodgson i Marc Wilmots - dwójka szkoleniowców, którzy mają na sumieniu poważne grzechy na tym turnieju. Obaj prowadzili zespoły, które wymieniano (i to nawet nie szeptem) w gronie drużyn z potencjałem wystarczającym do powalczenia o medale. Niestety, zarówno Anglia, jak i Belgia, zawiodły kompletnie, odpadając ze znacznie mniej renomowanymi przeciwnikami. Anglia nie dała rady Islandii i w kompromitującym stylu pożegnała się z Francją już na etapie 1/8 finału, "Czerwone Diabły" zaś nie sprostały Walii w ćwierćfinale.

Patrząc na wartość zawodników tych jedenastek, kluby, w których grają i możliwości, którymi dysponują, aż trudno uwierzyć, by ich gra była tak niepoukładana i pozbawiona pomysłu. 

Paweł Słójkowski, Przemysław Kornak, PolskieRadio.pl

Zobacz więcej na temat: Euro 2016 Piłka nożna
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak

Czytaj także

Euro 2016: najlepsi z najlepszych. Jedenastka marzeń francuskiego turnieju

11.07.2016 13:30
Bohaterowie, zwycięzcy, ale też zawodnicy, którzy nie mieli szans powalczyć o złoty medal - najlepsza jedenastka mistrzostw Europy jest bardzo zróżnicowana, ale tworzą ją naprawdę świetni zawodnicy. Zapraszamy do zapoznania się z naszym wyborem.
Antoine Griezmann w finale Euro 2016
Antoine Griezmann w finale Euro 2016Foto: PAP/EPA/GEORGI LICOVSKI

BRAMKARZ:

Hugo Lloris - Francuz pierwszy raz uratował swój zespół już na samym początku turnieju, w meczu z Rumunią, kiedy zatrzymał strzał Stancu z kilku metrów. W kolejnych meczach także nie zabrakło interwencji klasy światowej.

Początkowo najwyższe notowania miał Manuel Neuer, ale o tym, że na ostatniej prostej wyprzedził go golkiper Tottenhamu, zadecydowało półfinałowe starcie, w którym obaj stanęli naprzeciwko siebie. Zawodnik gospodarzy rozegrał kapitalne spotkanie, kilka razy popisując się najwyższej klasy paradami. Wyszedł zwycięsko zarówno z konfrontacji z najlepszym bramkarzem świata, jak i z jego kolegami z pola.

W cały turnieju puścił 5 goli, ale przy żadnym z nich nie miał wiele do powiedzenia. Bronił wszystko, co mógł bronić, grał pewnie, nie popełniał większych błędów i dawał zespołowi coś ekstra. Bramkarz w ostatnich latach niedoceniany, pozostający w cieniu bardziej popularnych zawodników. Tym turniejem udowodnił jednak, że jest w ścisłej czołówce na swojej pozycji.

OBROŃCY:

Jerome Boateng - kapitalny turniej obrońcy Bayernu Monachium, niestety zakończony kontuzją, która zmusiła go do zejścia z boiska w półfinale z Francją. Różnicę było widać właściwie od razu, bo o ile brak jego lub Matsa Hummelsa nie jest aż tak odczuwalny, to absencja tej pary jest dla Niemców dramatem.

Jedyny moment, który może zburzyć obraz jego wielkiej gry, nastąpił w meczu z Włochami, kiedy w nieodpowiedzialny sposób sprokurował rzut karny dla rywali. Więcej przypadków "zaćmienia" jednak nie było. Skupiał się nie tylko na obronie, uczestniczył w rozegraniu, a jego długie podania robiły prawdziwą furorę, skutecznie mieszając szyki przeciwnikom. Precyzja tych zagrań jest porażająca, nieosiągalna nawet dla dużej części pomocników i piłkarzy odpowiedzialnych za kreowanie akcji:

Pokazał także, że potrafi być groźny pod bramką rywali, zdobył gola w meczu ze Słowacją mocnym uderzeniem zza pola karnego. Jeśli chodzi o obrońców grających piłką, w tym momencie po prostu nie ma nikogo lepszego od niego. Takiego stopera chciałby mieć każdy zespół, wydaje się, że obecnie to on wyznacza drogę środkowym obrońcom. Niesamowicie wysoko ustawił poprzeczkę rywalom.

Jonas Hector - z tym zawodnikiem wiązało się wiele znaków zapytania, jednak Joachim Loew najwyraźniej wiedział, co robi, zabierając go na pierwszy wielki turniej w karierze. 26-latek z FC Koeln "umknął" niemieckiemu systemowi szkolenia, prawdziwą karierę rozpoczął dość późno, jeszcze kilka lat temu występował zaledwie w 5. lidze. We Francji nie było tego zupełnie widać.

Był bardzo aktywny, podłączał się do akcji ofensywnych, potrafił stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Dynamiczny, szybki, nieustępliwy - tak można by go scharakteryzować w telegraficznym skrócie.

Oczywiście, można mu zarzucić brak precyzji przy niektórych dośrodkowaniach, widać też, że jego technika pozostawia trochę do życzenia, jednak mimo wszystko jego gra na tym turnieju to bardzo duży sukces.

Giorgio Chiellini - lata mijają, zmieniają się wykonawcy, trenerzy, ale reprezentacja Włoch praktycznie zawsze może pochwalić się rewelacyjną defensywą jak znakiem firmowym. Antonio Conte miał niesamowity komfort, ponieważ w kluczowym obszarze boiska mógł wystawić trójkę zawodników którzy nie potrzebowali zgrania, bo na co dzień występują w barwach Juventusu.

Chiellini prezentował świetną dyspozycję we wszystkich meczach, w których zagrał, wyłączał z gry kolejnych napastników, był nie do zdarcia przez rywali. Przecinał podania, blokował strzały, wygrywał dużo pojedynków główkowych. Niezwykłe zaangażowanie połączyło się z rutyną i pewnością własnych umiejętności. Duże słowa uznania dla lidera włoskiej formacji. To on również "otworzył wynik" w starciu 1/8 finału z Hiszpanią.

Leonardo Bonucci - najmłodszy z trójki środkowych obrońców we włoskiej linii obrony, ale jednocześnie chyba najbardziej zaawansowany technicznie. W samej defensywie w niczym nie ustępował Chielliniemu, a do tego dodawał rozpoczynanie akcji, bardzo dobrą technikę. To zawodnik, który zawsze zachowuje zimną krew, wybiera optymalne rozwiązania oraz świetnie współpracuje z kolegami - obrońca kompletny.

Nie możemy nachwalić się włoskiej defensywy w tym turnieju, ale Antonio Conte ewidentnie miał pomysł na ten zespół, zrobił z niego prawdziwe utrapienie dla rywali, którzy zdołali trafić do siatki grającej w optymalnym składzie Italii zaledwie raz. Naszym zdaniem Bonucci i Chiellini stanowili klucz do tego, by to osiągnąć.

POMOCNICY:

Dimitri Payet - zaliczył błyskotliwy początek turnieju, kiedy uratował Francji komplet punktów w meczu z Rumunią fenomenalnym strzałem z dystansu w samej końcówce, z miejsca wzbudzając euforię. Imponował techniką, z łatwością mijał rywali i potrafił uruchomić kolegów nieszablonowym podaniem. Miewał gorsze momenty, ale biorąc pod uwagę to, że jest to jego pierwsza wielka impreza w karierze, zdobył przebojem serca kibiców. 

Przed turniejem zastanawiano się, czy zmieści się w pierwszym składzie "Trójkolorowych", po pierwszych 90 minutach wiadomo było, że Deschamps będzie zaczynał od niego ustalanie składu. Niezwykle kreatywny, poruszający się po boisku z lekkością i mający niepodrabialny, wyrazisty styl - dla takich zawodników ogląda się mecze.

Toni Kroos - nie wypada nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że jest tak elegancki, że na boisku powinien występować w smokingu. Zanotował kosmiczną liczbę celnych podań na tym turnieju (582), o daje niesamowitą skuteczność 92%. Generał środka pola niemieckiej ekipy, najważniejszy piłkarz Joachima Loewa. Mimo tego, że nie udało się awansować do finału, jego występy robiły wielkie wrażenie. Na palcach jednej ręki można było policzyć niecelne zagrania, których się dopuścił. 

Potrafił otwierać drogę do bramki, czego efektem było 15 kluczowych podań oraz jedna asysta. Wynik prawdopodobnie byłby lepszy, gdyby Niemcy dysponowali napastnikiem z prawdziwego zdarzenia. Można odnieść wrażenie, że właściwie każda akcja mistrzów świata przechodziła przez niego i w zdecydowanej większości przypadków przystawiał on prawdziwy znak jakości.

Zaznaczmy przy tym, że Kroos ma dopiero 26 lat, a pod względem boiskowej dojrzałości wygląda na kogoś, kto na graniu na najwyższym poziomie spędził kilkadziesiąt lat. 

Real Madryt ma w swoim składzie prawdziwy skarb, ale już teraz mówi się o tym, że kilka klubów spróbuje przekonać go do tego, by zmienił otoczenie. Wydaje się jednak, że jest to misja niemożliwa. 

Aaron Ramsey - najważniejsza postać rewelacyjnej Walii. Wyspiarze mieli być drużyną jednego człowieka, niesamowitego Garetha Bale'a, ale to piłkarz Arsenalu był chyba najbardziej "wpływowym" zawodnikiem tej ekipy. Występujący z numerem "10" zawodnik potrafił robić różnicę, chociaż nawet jego najprostsze zagrania nosiły znak najwyższej klasy.

To też talizman tej ekipy, bo piłkarze Chrisa Colemana nie wygrali żadnego spotkania od 2015 roku, w którym zabrakło Ramseya. Jego nieobecność w meczu z Portugalią była kluczowa, Walia miała ogromne problemy z zawiązywaniem składnych akcji, musiała liczyć na błyskotliwe (i momentami rozpaczliwe) akcje Bale'a, ale to nie wystarczyło. 

4 asysty i jedna bramka - to dorobek zawodnika na francuskim turnieju, ale to nie do końca oddaje jego znaczenie. Wprowadzał spokój do gry swojego zespołu, napędzał akcje i uruchamiał kolegów prostopadłymi podaniami.

Bardzo dobrze współpracował z Joe Allenem, ale to on był człowiekiem, który potrafił zrobić wielką różnicę w rozegraniu. Bez większych obaw można zaryzykować stwierdzenie, że to prawdziwy architekt sukcesu Walii na mistrzostwach.

Gareth Bale - patrząc na jego grę, widzimy wielki błysk i możliwości, które wydają się nieograniczone. Ma niesamowitą dynamikę, piekielne mocne uderzenie i technikę, z której potrafi zrobić użytek. Coraz głośniej mówi się o tym, że jeśli dalej będzie się tak rozwijał, może sięgnąć po Złotą Piłkę. Nie jest to już stwierdzenie mogące rozbawiać ekspertów, bo w jego grze cały czas widać progres.

Dla Walii na Euro 2016 był nieoceniony, trzy razy trafiał do siatki, w sumie oddał jednak aż 27 strzałów, z których 3/4 zmierzało w światło bramki. Dwa razy zamienił na bramki rzuty wolne, do tego miał jedną asystę i dośrodkowanie, które skończyło się samobójczą bramką piłkarza Irlandii Północnej.

Wyjątkowo pracowity, wyjątkowo waleczny, w meczu z Portugalią wyglądał, jakby sam chciał rozstrzygnąć losy tej rywalizacji. Niestety, to było za mało, ale i tak jego gwiazda we Francji rozbłysła jeszcze mocniej.

Źródło: YouTube/Nugo Basilaiaa

Antoine Griezmann - najlepszy dowód na to, że finały mistrzostw Europy to długi i trudny turniej, w którym wahania formy są czymś zupełnie naturalnym. Zaczął dość niemrawo - faza grupowa w jego wykonaniu mogła być rozczarowaniem, pojawiały się głosy, że najmocniej eksploatowany piłkarz sezonu jest najzwyczajniej w świecie przemęczony. 

Mało kto spodziewał się zatem takiej eksplozji formy w fazie pucharowej. 5 goli w trzech spotkaniach, prawdziwy popis w półfinale z Niemcami, kiedy to był absolutnie najlepszy na boisku. Finał nie był jednak jego spotkaniem, nie napędzał zespołu, nie udało mu się też wykorzystać sytuacji, w której uderzał głową po wrzutce Comana. Jeśli jednak chodzi o miano MVP turnieju, Griezmann zdystansował konkurencję.

Spektakularne mistrzostwa w wykonaniu piłkarza Atletico Madryt, który na pewno pojawi się w gronie kandydatów do zdobycia Złotej Piłki.

NAPASTNIK:

Cristiano Ronaldo - to był burzliwy i trudny turniej dla supersnajpera Realu Madryt. Ogrom krytyki, jaki na niego spadł zarówno za jego formę, jak i słabą grę całego zespołu mógłby złamać niejednego piłkarza. Cristiano jednak na krytykę odpowiada zawsze w ten sam sposób.

To był czwarty kolejny turniej Euro, podczas którego CR7 zdobywał gola, wyrównując tym samym rekord Michela Platiniego i zostając najlepszym strzelcem w historii mistrzostw. Nie był to w jego wykonaniu turniej marzeń, niemniej w najważniejszych momentach to on dawał swojej reprezentacji zwycięstwa. Od razu było widać, kto jest prawdziwym liderem mistrzów Europy. 2 asysty, 3 gole i popłoch wprowadzany w szeregi obrony rywali - nie sposób nie docenić jego wkładu w końcowe zwycięstwo.

Finał został mu odebrany w wyniku nieszczęśliwego wejścia Dimitriego Payeta, nie mógł pomóc kolegom na boisku w prawdopodobnie najważniejszym meczu reprezentacji Portugalii.


ŁAWKA REZERWOWYCH:

Manuel Neuer - pierwszą bramkę z gry stracił dopiero w półfinale z Francją. Walnie przyczynił się również do awansu do tej fazy, broniąc w konkursie rzutów karnych z Włochami w ćwierćfinale. 

Jak zwykle bardzo pewny, dający wielki spokój kolegom z defensywy, fantastycznie włączający się do gry piłką i wymiany podań. Jednak to nie on, a Hugo Lloris zagrał w finale - dlatego Neuer u nas tylko na ławce rezerwowych. Mógł też lepiej zachować się przy drugiej bramce Griezmanna w półfinale.

Ashley Williams - obrońca Swansea był prawdziwą opoką dla Walijczyków. Kapitan reprezentacji i skała w środku obrony, rozegrał imponujący turniej. Najlepszym występem w jego wykonaniu był ćwierćfinał z Belgią, kiedy to zdobył bramkę po fantastycznym strzale głową.

31-latek po turnieju otrzyma z pewnością wiele ofert transferowych, a Swansea trudno będzie utrzymać takiego obrońcę w składzie. 

Michał Pazdan - jeden z największych wygranych francuskiego turnieju. Z przeciętnego obrońcy Ekstraklasy wyrósł na bohatera popkultury w Polsce, a przy tym na jednego z najskuteczniejszych defensorów mistrzostw. Zakłady fryzjerskie wciąż oferują zniżki na strzyżenie "na Pazdana", internetowe memy zdają się nie mieć końca, a Cristiano Ronaldo do dziś pewnie ma siniaki po twardych starciach z obrońcą Legii.

Zaskakująca i piękna historia. Ciekawe jakie będą jej dalsze losy, 28-letni Pazdan jest w najlepszym wieku dla stopera - czujemy, że może on zostać bohaterem jakiegoś spektakularnego transferu. Trzymamy kciuki!

Kari Arnason - pomocnik Malmoe FF, na francuskim turnieju grający jako obrońca był jednym z największych bohaterów reprezentacji Islandii. Bardzo pewny w defensywie, dzielnie broniący dostępu do własnej bramki, mądrze rozgrywający piłkę od tyłu.

Wyróżniamy Arnasona, ale wielkie brawa należą się całemu zespołowi Islandii. Kolektyw, waleczność, determinacja, odwaga. Każdy z Islandczyków dał z siebie absolutnie wszystko, pisząc piękną historię mistrzostw. Islandczyków i ich "Huh!" zapamiętamy na długo.

Grzegorz Krychowiak - bez dwóch zdań wziął na siebie rolę lidera reprezentacji Polski i trzeba zaznaczyć, że udźwignął ją bez większego problemu. Nie był tylko człowiekiem od czarnej roboty, był wyjątkowo aktywny w rozgrywaniu piłki. Kiedy było trzeba, potrafił ruszyć w stronę bramki przeciwnika, nawet w asyście kilku przeciwników. Kiedy brakowało opcji, pozwalał się sfaulować, ze wszystkich zawodników na turnieju żaden nie był częściej "ofiarą" przekraczania przepisów przez rywali - zabranie mu piłki bez przewinienia graniczyło z cudem.

Prawdziwy "potwór" w środku pola, który czyta grę i potrafi zrobić użytek ze swojej siły, popisując się świetnymi odbiorami. Od lat widać, że Krychowiak cały czas robi niesamowite postępy i tym turniejem w pełni to potwierdził. Docenili go nie tylko Polacy, media z całej Europy pozytywnie komentowały jego grę.

Od nowego sezonu będziemy oglądać go w PSG. I musimy przyznać, że już nie możemy się doczekać.

Jakub Błaszczykowski - wielu stawiało pod wątpliwość przydatność Kuby dla reprezentacji, twierdząc że najepsze lata ma on za sobą i będąc zaledwie rezerwowym we włoskiej Fiorentinie nie wypracuje dobrej formy na mistrzostwa. Błaszczykowski jednak udowodnił, że jest sercem reprezentacji Polski, że "orzełek" na piersi daje mu moc i siłę, by walczyć na 150 procent.

Źródło: facebook.com/KubaBlaszczykowski

Kuba był prawdziwym motorem napędowym i najskuteczniejszym graczem biało-czerwonych podczas mistrzostw. Dwa gole i asysta, heroiczna walka w defensywie, dziesiątki przebiegniętych kilometrów. Zmarnowany rzut karny w kluczowym momencie w żadnym stopniu nie zamazuje obrazu Błaszczykowskiego podczas Euro 2016. Kuba zresztą, jak sam napisał na portalu społecznościowym, "podnosi się i walczy dalej".

Nani - więcej mówiło się o Cristiano Ronaldo i rewelacyjnym młodym talencie, Renato Sanchesie, ale Nani nie może pozostać niezauważony. Dał swojej reprezentacji bardzo dużo w momencie, w którym po transferze do Fenerbahce zszedł na dalszy plan. Przez lata gry w Manchesterze United zapracował na łatkę piłkarza potrafiącego zafundować techniczne fajerwerki, ale niezbyt zdyscyplinowanego taktycznie i często podejmującego złe decyzje.

Na Euro 2016 wyglądał bardzo dobrze, zdobył 3 gole i dołożył do tego jedną asystę, przede wszystkim jednak widać było, że piłkarsko dojrzał i grał zdecydowanie bardziej inteligentnie. Stwarzał sytuacje kolegom, był skuteczny w pojedynkach jeden na jeden.

W finale przejął kapitańską opaskę od Cristiano Ronaldo. Cichy bohater nowych mistrzów Europy podpisał kontrakt z Valencią, więc na pewno będzie więcej okazji do tego, by przyglądać się jego grze.

Trenerzy:

Chris Coleman i Lars Lagerbaeck - selekcjonerzy Walii i Islandii zbudowali zespoły, które najbardziej zaskoczyły na mistrzostwach Europy. Oba zespoły były w stanie w pełni wykorzystać swoje atuty, prezentowały poukładaną i skuteczną grę, opartą na drużynie, a nie na indywidualnych popisach gwiazd. Ich podopieczni napisali piękne rozdziały w historii swoich występów na piłkarskich arenach, które pozostaną w pamięci. Niewielkie, ale dumne kraje to jedna z najbardziej pozytywnych rzeczy na zakończonym turnieju, więc docienimy je także my.

Paweł Słójkowski, Przemysław Kornak, PolskieRadio.pl

Zobacz więcej na temat: Euro 2016 Piłka nożna