EURO 2016

Euro 2016: Niemcy - Włochy. Będzie powtórka z meczu stulecia? Italia przekleństwem mistrzów świata

Ostatnia aktualizacja: 02.07.2016 11:49
Włosi od 46 lat nie boją się Niemców - przypominają włoskie media przed spotkaniem obu drużyn w sobotę, w którym stawką jest półfinał Euro. Przywołują półfinałowy, wygrany przez Italię pojedynek z mistrzostw świata z 1970 r. w Meksyku, uznany za mecz stulecia.
Audio
  • W sobotę w Bordeaux Niemcy i Włochy zagrają w ćwierćfinale piłkarskich mistrzostw Europy. O nastrojach przed tym meczem w Niemczech w korespondencji Wojciecha Szymańskiego (IAR)
Reprezentacja Niemiec na treningu przed meczem z Włochami
Reprezentacja Niemiec na treningu przed meczem z WłochamiFoto: PAP/EPA/ARNE DEDERT

Wspomnienie to zagrzewa teraz do boju drużynę piłkarzy pod wodzą Antonio Conte przed wieczorną konfrontacją (o godz. 21. w Bordeaux) z aktualnymi mistrzami świata.

Zauważa się przede wszystkim to, że to właśnie "Azzurri" w obecności ponad 100 tysięcy widzów na meksykańskim stadionie pierwsi udowodnili, że Niemcy (wówczas reprezentacja RFN) nie są niepokonani. Najczęściej zadawane obecnie pytanie brzmi zatem: czy jest szansa na powtórkę tamtego wyjątkowego spotkania?

Tamto z 17 czerwca 1970 r., podkreśla się, przeszło do historii jako najlepsze widowisko światowego futbolu, co upamiętniono specjalną tablicą na legendarnym Estadio Azteca.

Znacznie świeższymi wspomnieniami podzielił się z dziennikarzami kapitan Włochów Gianluigi Buffon, który stwierdził, że chwile poprzedzające ten mecz przypominają mu klimat z poprzednich mistrzostw Europy przed czterema laty, gdy w półfinale jego drużyna pokonała w Warszawie Niemców 2:1.

- Na tle Niemców nie byliśmy wtedy faworytami i musieliśmy wydobyć z siebie coś nadzwyczajnego, by iść dalej. Teraz przepaść między nami prawdopodobnie jeszcze nawet się powiększyła, oni są mistrzami świata i mają dużo pewników. My ich szukamy i częściowo już je znaleźliśmy - stwierdził 38-letni bramkarz.

Z dużym respektem o rywalach wypowiada się na łamach prasy w sobotę selekcjoner Antonio Conte.

- Stawiamy czoła najpełniej zbudowanej reprezentacji na świecie - przyznał nie ukrywając trudności, z jakimi muszą zmierzyć się jego piłkarze na stadionie w Bordeaux.

Podkreślił, że Niemcy są znacznie silniejsi również od Hiszpanów.

- Mają wszystko, co może mieć silna drużyna: technikę, talent, kondycję fizyczną, organizację gry - ocenił trener Włochów.

Media kładą zaś nacisk na to, że naprzeciw tej najmocniejszej drużyny na świecie staną niemal "zdziesiątkowani” na środku boiska Włosi. Nie zagra Thiago Motta, który pauzuje za kartki, a Antonio Candreva wciąż nie wyleczył urazu. Największym znakiem zapytania jest to, czy na boisko wyjdzie jeden z „weteranów” Daniele De Rossi, również lekko kontuzjowany.

Nie wyklucza się, że zasiądzie na ławce rezerwowych i zostanie wezwany, gdyby okazało się, że mecz będą musiały rozstrzygnąć karne.

- Będziemy musieli zrobić coś nadzwyczajnego - przyznał trener.

Przypomina się, że Włosi przyjechali na piłkarskie mistrzostwa Europy we Francji na pewno nie jako faworyci; tak oceniała ich zarówno krajowa, jak i zagraniczna prasa.

"Niemiecki mur kontra włoska super-obrona"- tak komentatorzy zapowiadają mecz obecnych i byłych (z 2006 r.) mistrzów świata.

ps

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak

Czytaj także

Euro 2016: "Czerwone Diabły" wracają z opuszczoną głową. "Złote pokolenie" rozczarowało kompletnie

02.07.2016 10:49
Pokonane przez Walię "Czerwone Diabły" opuszczają piłkarskie mistrzostwa Europy z opuszczoną głową - wybija na czołówce belgijski dziennik "Le Soir" komentując niespodziewaną porażkę swojej drużyny z dużo niżej notowanym rywalem.
Belgowie pożegnali się z Euro w marnym stylu
Belgowie pożegnali się z Euro w marnym styluFoto: PAP/EPA/TIBOR ILLYES
Posłuchaj
01'04 "Belgia płacze”, „Dramat w Lille” - tak komentowana jest porażka Belgii z Walią na piłkarskich Mistrzostwach Europy. Relacjonuje Beata Płomecka (IAR)
więcej

Belgia uległa w piątek na stadionie w Lille Walii 1:3. Rozochoceni wysokim zwycięstwem nad Węgrami, których Belgowie rozgromili w poprzednią niedzielę 4:0 w 1/8 finału, fani byli po meczu z Walijczykami w nienajlepszych nastrojach.

Komentatorzy odnosząc się do nieznośnej w ostatnich miesiącach pogody piszą, że do padającego od stycznia deszczu teraz doszły jeszcze łzy kibiców.

"Dziesiątki tysięcy fanów, którzy pojechali do Lille, na stadionie i na ulicach, miliony w Belgii są oszołomieni tą nielogiczną i nieoczekiwaną porażką" - napisał "Le Soir".

Gazeta przypomina, że to belgijska drużyna była uważana za faworyta, a jej zawodnicy są bardziej utalentowani niż Walijczycy. Rozczarowanie jest tym większe, że w ostatnich dniach wielu pisało o tym, że drabinka rozgrywek ułożyła się na korzyść "Diabłów" otwierając im drogę do finału Euro 2016 na Stade de France.

"Le Soir" krytycznie zwraca uwagę, że Belgowie uważali swoją drużynę za bardzo mocną, mówiono o "złotym pokoleniu" piłkarzy, których widziano już niemal świętujących zwycięstwo w całym turnieju, tymczasem muszą oni wrócić w sobotę do kraju ze smakiem goryczy w ustach.

Prasa zaczyna się już zastanawiać nad losem selekcjonera reprezentacji Marca Wilmotsa. On sam cytowany przez "La Libre Belgique" podkreśla, że nie chce podejmować decyzji o swojej przyszłości pod wpływem emocji. Broni jednocześnie swoich wyborów taktycznych i postawienia na młodość w drużynie.

"Jest rozczarowanie, mieliśmy dobre karty do gry, ale Walia to dobry zespół. Czasami otrzymuje się policzek" - powiedział po piątkowym meczu Wilmots.

Sfrustrowany bramkarz belgijskiej drużyny Thibaut Courtois powiedział dziennikarzom, że problemem podczas meczu była taktyka. Jego zdaniem po pierwszym golu, gdy Belgia objęła prowadzenie odpuszczono atakowanie i zawodnicy przesunęli się do środka pola.

Publicznie wstrzymał się od bezpośredniego wskazania na winę za tę porażkę trenera, ale podkreślił, że wyraził swoją opinię w szatni.

Potwierdziło się, że Wilmots nie potrafi poradzić sobie przeciwko taktyce 3-5-2, która już podczas meczu z Włochami zaskoczyła Belgów i zakończyła się zdecydowaną wygraną Italii. Z takim składem, którym dysponował selekcjoner, sukces wydawał się realny. Trudno jednak wytłumaczyć także niektóre decyzje personalne, jak na przykład dawanie szans bezproduktywnemu Fellainiemu, który w dodatku zaliczył bardzo słaby sezon w Manchesterze United.

ps