RIO 2016

Rio 2016. Krzesiński: każdy powinien zrobić "życiówkę"

Ostatnia aktualizacja: 04.08.2015 20:47
Sprawy związane z logistyką stanową największe wyzwanie dla PKOl rok przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. - Największy ból głowy mamy z przelotami. Mogą kosztować nawet 1,6 mln euro - powiedział PAP sekretarz generalny Adam Krzesiński.
Audio
  • Tomasz Kowalczyk (PR1) rozmawia z sekretarzem generalnym Polskiego Komitetu Olimpijskiego Adamem Krzesińskim na rok przed igrzyskami w Rio (Rozmowa IAR)
Flaga olimpijska
Flaga olimpijskaFoto: Wikimedia Commons/CC BY-SA

Polska Agencja Prasowa: 5 sierpnia 2016 roku w Rio de Janeiro rozpoczną się letnie igrzyska olimpijskie. Od kiedy PKOl przygotowuje się do tej imprezy?

Adam Krzesiński: Mniej więcej na dwa i pół roku przed igrzyskami. Wtedy wraz z firmą OTCF, właścicielem marki 4F, zaczynamy pracować nad kolekcją olimpijską, czyli nad strojami dla członków reprezentacji. Tak, by na rok przed imprezą mieć w zasadzie gotowy projekt i przejść do etapu produkcji. Natomiast inne sprawy, typu zgłoszenia akredytacyjne, wszelkie procedury w stosunku do MKOl zaczynają się mniej więcej teraz.

Ile zatem PKOl zamawia strojów dla olimpijczyków? Nie jest trudno przewidzieć, jaka grupa poleci na igrzyska?

To oczywiście bardzo duże wyzwanie - dla nas, ale i dla firmy, która produkuje te stroje. W momencie, gdy decydujemy o ilości poszczególnego asortymentu, nikt nie wie, ile osób ani kto pojedzie na igrzyska. Trudno zatem mówić o dobraniu rozmiarów i dlatego musimy mieć ubrań więcej niż osób w reprezentacji. Kalkulujemy, że do Rio pojedzie łącznie około 400 osób - sportowców i osób współpracujących, czyli sztabu medycznego, szkoleniowego i technicznego. Będziemy mieć zatem 600 kompletów, by być przygotowanym na wszystko.

Cała ekipa ma liczyć ok. 400 osób, a ilu będzie w niej sportowców?

Myślę, że ok. 220-230. Ale prawda jest taka, że bardzo trudno to przewidzieć. Szansę na awans do igrzysk ma bowiem nadal sporo drużyn - w siatkówce, piłce ręcznej czy hokeju na trawie. Dlatego właśnie w strojach musimy mieć rezerwy.

W 2008 roku w Pekinie było 265 polskich sportowców, cztery lata później w Londynie - 218. Czy to znaczy, że reprezentacja stopniowo maleje?

Nie można tak powiedzieć. Może się zdarzyć, że w Rio znowu będzie większa. Wszystko zależy właśnie od gier zespołowych, bo to właśnie one znacznie poszerzają grono uczestników. Najliczniejszą grupę stanowią zawsze lekkoatleci i tu także ważne jest, jak oni wypełniają minima. Mimo wszystko ponad 200 osób w reprezentacji to też duża grupa sportowców.

Stąd też chyba pojawiają się zarzuty, że zbyt liczna, szczególnie biorąc pod uwagę późniejszy dorobek medalowy...

Dzisiejszy sport jest tak zorganizowany i profesjonalnie prowadzony w wielu krajach, że zaczynają dominować państwa pozaeuropejskie. Zatem już start w igrzyskach jest dużym sukcesem. W wielu dyscyplinach kwalifikacje są tak zaostrzone, że naprawdę nie jest łatwo znaleźć się wśród tych wybrańców. Dlatego moim zdaniem nie powinno się nikomu zabierać prawa występu. Ponadto sport jest do tego stopnia nieprzewidywalny, że przecież zdarzają się niespodzianki...

Ostatnie igrzyska były w Londynie, czyli krótki lot, klimat i czas praktycznie ten sam. Wydaje się, że Rio de Janeiro to znacznie większe i trudniejsze przedsięwzięcie, co też pewnie wpływa na koszty...

Teraz naszym największym bólem głowy pozostaje przelot. Jest szalenie istotne, w jaki sposób sportowcy dostaną się do Brazylii - w jakim terminie i jak to ułożyć, biorąc pod uwagę kalendarz przygotowań każdego zawodnika z osobna. Najlepszym rozwiązaniem jest zorganizowanie przelotów czarterami. To jest wówczas bezpośredni lot, nie ma ryzyka, że jakieś bagaże czy sprzęt się zawieruszą. Jedyny problem to finanse. Zwróciliśmy się do firm, które organizują tego typu przeloty i dostaliśmy informację, że kurs jednego samolotu to koszt ok. 400 tys. euro. My takich przelotów potrzebujemy cztery, czyli w sumie nawet 1,6 mln euro. To ogromne pieniądze, a trzeba pamiętać o tym, że PKOl nie korzysta w tym zakresie ze środków budżetowych. Chciałbym bardzo mocno podkreślić, że reprezentacja jest wysyłana na igrzyska wyłącznie z funduszy pochodzących od naszych sponsorów.

Same koszty przelotów robią wrażenie...

Tak i zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego rozmawiamy z PLL LOT. Najbardziej oczywiste i logiczne jest, że najważniejsza reprezentacja narodowa powinna polecieć na najważniejsze zawody polskimi liniami. Liczymy, że uda nam się dojść do porozumienia. Można byłoby oczywiście lecieć rejsowymi samolotami. Wtedy kwota byłaby znacznie niższa. Pojawia się zatem pytanie - czy pieniądze są najważniejsze?

Wiadomo już, jaka będzie wysokość nagród finansowych dla medalistów?

Nie zostało to jeszcze ustalone. Decyzja zapadnie prawdopodobnie w grudniu. Należy się spodziewać, że będą na podobnym poziomie jak w przypadku igrzysk w Soczi, gdzie wynosiły 120, 80 i 50 tys.

A jaki będzie sportowy cel reprezentacji?

Po pierwsze - każdy zawodnik powinien zrobić "życiówkę". Czasami przełoży się to na finał, a czasami na podium. Życzyłbym sobie, byśmy w końcu przeskoczyli 10 medali. Z każdej z ostatnich trzech edycji letnich igrzysk wracaliśmy z takim dorobkiem. Jak będzie zatem 11 lub więcej, to będę szczęśliwy.

bor

Zobacz więcej na temat: igrzyska olimpijskie Rio 2016
Dziś w Rio