RIO 2016

Rio 2016: olimpijskie złoto po przejściach i... koniec kariery. "Czas zająć się rodziną"

Ostatnia aktualizacja: 09.08.2016 16:30
Oscar Figueroa zaledwie siedem miesięcy po operacji kręgosłupa został mistrzem olimpijskim w podnoszeniu ciężarów. Po zwycięstwie 33-letni Kolumbijczyk ściągnął buty i ustawił na pomoście na znak, że kończy karierę, a podczas dekoracji płakał jak bóbr.
Oscar Figueroa ze złotym medalem igrzysk w Rio
Oscar Figueroa ze złotym medalem igrzysk w RioFoto: PAP/EPA/LARRY W. SMITH

Burzliwe losy Figueroi dały o sobie znać już w jego dzieciństwie, kiedy z powodu wojny domowej musiał z najbliższymi opuścić rodzinne strony. Sposobem na życie stały się dla niego ciężary, które zacząć trenować, gdy miał 11 lat.

W igrzyskach zadebiutował w 2004 roku w Atenach, gdzie w kat. 56 kg był piąty. Uważa, że cztery lata później w Pekinie był gotowy walczyć o medal, ale kontuzja ręki, jakiej nabawił się dwa tygodnie przed startem, uniemożliwiła mu to. W rwaniu nie zaliczył żadnego podejścia.

- Wydawało mi się wtedy, że sportowo jestem na dnie - ocenił i przyznał, że trudne chwile pomogła mu pokonać medytacja, którą zaczął regularnie stosować.

Przeszedł do wyższej kategorii i cztery lata później w Londynie stanął na drugim stopniu podium. Jednak chciał złota. By w ogóle wystąpić w Rio, w styczniu tego roku musiał poddać się skomplikowanej operacji kręgosłupa. W uszkodzony rdzeń kręgowy wszczepiono mu implant i w ojczyźnie szybko zyskał przydomek "sztuczny człowiek".

W czerwcu z kolei został skazany na 16 miesięcy więzienia, ponieważ miał poświadczyć nieprawdę, by uniknąć spłaty pożyczki. Po wyjaśnieniach karę zawieszono, ale musiał zapłacić grzywnę.

- Nie chcę wracać do tego, co było niedobre w moim życiu. Teraz chcę się tylko cieszyć, choć wiem, że moje życie pełne jest skrajności - powiedział po triumfie w Rio.

Przy każdym z jego sześciu podejść mógł liczyć na gorący, niczym z południowoamerykańskich stadionów piłkarskich, doping licznej grupy rodaków. Po ostatniej próbie, która zapewniła mu złoto - pierwsze "męskie" w historii olimpijskich startów reprezentantów Kolumbii - padł z radości na pomost. Po chwili ściągnął buty i ustawił je przed sztangą.

- 22 lata harówki i... dość. Czas przejść na emeryturę i zająć się rodziną. Te zdjęte buty miały symbolizować zakończenie kariery. Więcej już dla najbliższych i dla Kolumbii zrobić nie mogę - przyznał ojciec dwójki dzieci.

Kolejny raz emocji nie mógł powstrzymać podczas dekoracji i odgrywania hymnu. Zaczął płakać jak bóbr.

- Jest we mnie mnóstwo rozmaitych emocji i uczuć. Na pomoście miałem wrażenie, że na sztandze dźwigałem presję oczekiwań całego kraju, wszystkich rodaków. I właśnie dla nich były te łzy szczęścia - podsumował.

Kolumbia ma nowego bohatera. Gratulacje złożył mu prezydent państwa Jose Manuel Santos.

- Kolumbia zaczyna triumfować na igrzyskach w Rio - napisał na Twitterze, a stojąc przed telewizorem w trakcie dekoracji wysłał wpis: "Nasz hymn, nasza duma. Do boju, po więcej".

Figueroa wywalczył trzeci złoty medal olimpijski dla Kolumbii. W Sydney 16 lat temu na najwyższym stopniu podium stanęła sztangistka Maria Isabel Urrutia (kat. 75 kg), a w Londynie w 2012 w kolarskiej konkurencji BMX najlepsza okazała się Mariana Pajon.

ps

Dziś w Rio