RIO 2016

Rio 2016: Amerykanie na drodze Polaków do medalu. "Jak dotąd nie mieliśmy takich rywali"

Ostatnia aktualizacja: 16.08.2016 14:59
Polscy siatkarze o półfinał igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro zagrają ze Stanami Zjednoczonymi. Zdaniem byłego trenera kobiecej reprezentacji Jerzego Matlaka, los nie był łaskawy. "Widać, że Amerykanie rozkręcają się w tym turnieju" - powiedział.
Amerykańscy siatkarze stoją na drodze Polaków do półfinału igrzysk olimpijskich w Rio
Amerykańscy siatkarze stoją na drodze Polaków do półfinału igrzysk olimpijskich w RioFoto: PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS
Serwis specjalny
brazylia rio 1200 F.jpg
Rio 2016

Podopieczni Stephane Antigi zajęli drugą lokatę w grupie i o tym, z kim zagrają w ćwierćfinale, zadecydowało losowanie. Mogli trafić na Kanadę, ale los przydzielił im Amerykanów.

- Po pierwszych dwóch porażkach, Amerykanie się rozkręcają się, grają coraz lepiej. To bardzo trudny przeciwnik, poukładany, mający w swoim zespole gwiazdy takie jak choćby Matthew Anderson, ale też innych bardzo doświadczonych zawodników. Dla nich igrzyska są zawsze imprezą docelową, najważniejszą - ocenił szkoleniowiec.

Przypomniał, że polscy siatkarze już jednak pokazywali, że potrafią wygrywać z Amerykanami, jak to miało miejsce podczas ubiegłorocznego Pucharu Świata.

- Myślę, że psychika będzie po stronie Amerykanów, ale tak naprawdę o wszystkim zadecyduje też forma dnia - podkreślił.

Matlak nie ukrywa, że na razie polski zespół nie gra wielkiej siatkówki na turnieju. Najwyżej ocenił biało-czerwonych za mecz z Argentyną.

- Nie mieliśmy jak dotąd takich rywali, jacy byli w drugiej grupie. Stawka tam była zdecydowanie mocniejsza. Tam oprócz Meksyku, wszyscy mogli wygrać tę grupę i w ostatecznym rozrachunku tak było. Zagraliśmy przyzwoicie z Argentyną (wygrana 3:0), ale z nimi zawsze wygrywaliśmy. Argentyńczycy są tu uważani za objawienie turnieju, ale tam nie ma wielkich nazwisk, a przecież znany nam Facundo Conte też nie był gwiazdą polskiej ligi. "Wyszedł" im na początku mecz z Rosjanami i tyle. Z kolei Rosjanie, choć wygrali z nami 3:2 i 15:13 w tie-breaku, byli jednak od nas lepsi - stwierdził.

Szkoleniowiec przyznał, że polskiej drużynie brakuje siły ognia na skrzydłach, gdzie bryluje niemal wyłącznie Bartosz Kurek. Jego zdaniem, to może okazać się niewystarczające na pokonanie Amerykanów.

- Kurek prędzej czy później zostanie zatrzymany przez rywali, bo postawią potrójny blok i będzie mu ciężko. A wtedy brakuje nam alternatywy. Michał Kubiak gra zrywami, a Mateusz Mika jest jakiś taki nieobecny na tym boisku. Brakuje nam na lewym skrzydle mocnych, odpowiedzialnych zawodników, którzy wytrzymaliby cały mecz przyjmując i atakując. Jeśli środkowych nie możemy włączyć do gry, to wówczas mamy spory problem - wyjaśnił.

Były selekcjoner żeńskiej kadry zaznaczył, że choć Polska występuje z pozycji mistrza świata, to jednak niewielu zawodników pozostało z tamtej drużyny.

- Mistrzem świata będziemy jeszcze przez dwa lata, a w tej chwili mamy zespół, który jest jeszcze do obróbki i są w nim duże dziury. Nie mamy takiego monolitu, jak to miało miejsce dwa lata temu. W niektórych spotkaniach graliśmy tak, że ręce opadały - podsumował.

Ćwierćfinałowe spotkanie Polski ze Stanami Zjednoczonymi rozegrane zostanie w środę o godz. 19 (czasu polskiego).

ps

Dziś w Rio