Redakcja Programów Katolickich

Rzeszowszczyzna, czyli brakujące ogniwo

Ostatnia aktualizacja: 12.08.2012 15:00
Z Panią Janiną z Podkarpacia już jesteśmy „starymi korespondentkami”, oj tam, zaraz - starymi.
Audio
Depresja
DepresjaFoto: Glow Images/East News

Dzień dobry!

Z Panią Janiną z Podkarpacia już jesteśmy „starymi korespondentkami”, oj tam, zaraz - starymi. Odkąd napisała do mnie pierwszy raz dwa miesiące temu, wymieniamy listy dość systematycznie. Może to z powodu odległości – ziemia rzeszowska a Mazowsze to jednak kawałek drogi, działa wyobraźnia. Ale także łączy nas niewidzialna nić porozumienia bez słów. Oto jedna z jej odpowiedzi na mój list:

Tak jak Pani listów, ciekawych kazań nigdy mi nie dosyć. Były rekolekcje u Dominikanów w Rzeszowie z księdzem prof. z Lublina, nie można było pominąć jednego zdania, można było tylko go słuchać i słuchać ....i on podawał wskazówki na życie jak się ma doła: po pierwsze - idź i odwiedź kogoś bliskiego, po drugie - zrób coś dla siebie, może jakieś zakupy. Trzecie wyleciało mi z pamięci, pewnie skleroza… Po czwarte – na pewno podkreślał na tym czwartym miejscu MODLITWĘ. No i po piąte - jak to wszystko nie pomoże to weź kąpiel i idź spać.

Mam do Państwa prośbę, może ktoś pamięta jakie to brakujące ogniwo – po czwarte? Okropnie nie lubię takich sytuacji, gdy coś się zagubi, i szukam - do skutku. A jak jestem uparta to dla przykładu powiem tylko, że kiedyś na plaży upadło mi w piasek szydełko – taki miałam wtedy okres, że wszędzie szydełkowałam. Nie załamałam się i postanowiłam do końca pobytu grzebać w tym miejscu Aż może je znajdę. No i co? Znalazłam już na trzeci dzień!

Apeluję więc o uzupełnienie tej recepty na smutek, wakacje nie dla wszystkich są jednym fajerwerkiem radości. Niektórzy są samotni, innych nie stać na wyjazd, jeszcze inni mają jakieś dolegliwości uniemożliwiające nieskrępowane cieszenie się letnim czasem. Wreszcie wakacje też miną, warto pomyśleć, co potem.

I w tym miejscu nie mogę się powstrzymać, żeby nie zacytować fragmentu pieśni pani Małgorzaty Gergasz – już ją Państwo znają - z Ustrzyk Dolnych. Choć jest dużo młodsza ode mnie i Pani Janiny, to – jak prawdziwa poetka – potrafi zrozumieć każdy ludzki los:

Oni - wciąż tutaj obecni

W fotografiach zaklęci.

Na werandzie ich spotkasz,

kiedy piją czarną kawę

I czytają poranną gazetę.

Dziwnie zastygli w swoich poglądach.

Elżbieta Nowak

Czytaj także

Ustrzyki Dolne, czyli przypływ energii

Ostatnia aktualizacja: 01.07.2012 12:00
Pierwszy dzień prawdziwych wakacji, lipiec. W naszym programie Familijnej Jedynki przez dwa miesiące będziemy przebywali w kręgu wielkich polskich rodów i w sanktuariach.
rozwiń zwiń