Radiowe Centrum Kultury Ludowej

„Mama pozwoliła mi dziś przeklinać” – folklor oporu 2020

Ostatnia aktualizacja: 19.11.2020 10:00
Sytuacje społecznego wrzenia są zawsze ciekawymi miejscami obserwacji dla antropologów. Tam, gdzie buzują emocje, gdzie masy ludzi krzyczą jednym głosem, uzewnętrzniają się najczęściej bardzo ważne społeczne problemy, oczekiwania i światopoglądy.
Hasła uczestników demonstracji Ogólnopolskiego Strajku Kobiet spisane na kartonach.
Hasła uczestników demonstracji Ogólnopolskiego Strajku Kobiet spisane na kartonach.Foto: Maria Małanicz-Przybylska

Zazwyczaj manifestowane są one w postaci skandowanych haseł, transparentów, różnego rodzaju muzycznych i niemuzycznych dźwięków, przemówień, obrazków, także strojów, tworzonej ad hoc poezji. Ich analiza może stać się zadaniem z pogranicza folklorystyki, bo właśnie rewolucje, strajki, protesty i manifestacje tworzą przestrzeń sprzyjającą powstawaniu folkloru kontestacji, folkloru oporu. Ten protestacyjny folklor zaś bardzo nachalnie, w powiększeniu, a nawet wyolbrzymieniu objawia społeczne nastroje.

Taka właśnie sytuacja folklorotwórcza zapanowała w Polsce po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego 22 października 2020 roku. Wisząca w powietrzu perspektywa zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej spowodowała, że cały kraj zalała fala protestów. Obserwatorzy i komentatorzy tych wydarzeń nie mają wątpliwości – to najliczniejsze protesty w Polsce od 1989 roku. Odbywają się w setkach wielkich i małych miejscowości. Sądzę, że już ten fakt jest dobrym powodem, by z namysłem im się przyjrzeć.
Ale jest i drugi – może jeszcze ważniejszy. Oto po raz pierwszy od bardzo dawna na ulice masowo wyszli młodzi ludzie. To powinno skłaniać do poważniejszej refleksji.

Bo przecież media, ale też różne socjologiczne analizy od dawna przekonywały nas, że współczesna młodzież to ludzie wychowani w sytuacji względnego dostatku, braku niepokojów społecznych, w świecie seriali, gier komputerowych, internetu i smartfonów, uzależnieni od mediów społecznościowych. To skrajni egocentrycy, dbający o swój „dobry czas”, niezdolni do wspólnego działania. Pisano, że trudno nawet to pokolenie jakoś nazwać, bo brak im pokoleniowego doświadczenia formacyjnego. Zdaje się, że te wszystkie opinie się nie sprawdzają, bo właśnie w tej chwili pokoleniowe doświadczenie staje się udziałem młodzieży – iskra zaprószona przez Trybunał Konstytucyjny wywołała pożar, który chyba niełatwo będzie zgasić. Ten wyrok został odczytany nie tylko jako zamach na prawo kobiet do decydowania o własnym ciele, ale też obudził potrzebę walki o wolność w znaczenie szerszym, światopoglądowym znaczeniu. Obudził potrzebę posiadania sprawczości.

Kartonowa rewolucja

Cóż zatem wynika z folklorystycznej analizy tego młodzieńczego zrywu? Ma on kilka interesujących płaszczyzn. Jedną z nich – tą najbardziej widoczną zarówno w przestrzeni publicznej, jak i w przekazach medialnych, są hasła wznoszone na kartonach. Niektórzy okrzyknęli nawet całą sytuację „kartonową rewolucją”. Sam nośnik treści jest zresztą bardzo ciekawy – karton to przedmiot z kategorii rzeczy jednorazowych, po wykorzystaniu nadających się do natychmiastowego wyrzucenia, do przetworzenia. Coś byle jakiego, z pogranicza użyteczności i śmietnika. Kartony to także codzienność osób z marginesu społecznego – bezdomnych, proszących o jałmużnę, imigrantów. Mogą zastępować dom, posłanie, stawać się przestrzenią komunikowania z przechodniami.

Demonstracja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet 2020. Demonstracja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet 2020.

I właśnie na tym nośniku z marginesu wznoszone są hasła dziejącej się rewolucji. Niektóre z nich poruszają swoim radykalizmem „To jest wojna”, inne wzbudzają… śmiech.

  • „PiS myje zęby pastą z łososia”
  • „Bosak myśli, że jajnik to rasa psa”
  • „Obyś Jaruś wdepnął w lego”
  • „Oderwaliście mnie od Netflixa, nie daruję wam tego”
  • „Nawet w Wiedźminie wybierasz, co robisz z porońcem”
  • „PiS dzieli Polskę bardziej niż pizza hawajska”

To kilka wybranych przykładów kartonowej poetyki. Owszem, mają śmieszyć – w końcu właśnie śmiech jest orężem rewolucji i podstawowym budulcem folkloru. Jego zadaniem jest ośmieszenie przeciwnika, sprawienie wrażenia, że nie jest taki straszny, że go pokonamy (podobne zabiegi znane są i z czasów drugiej  wojny światowej i PRL-u). Miliony kartonów przypominają coś w rodzaju konkursu na kreatywność, indywidualizm, pomysłowość. Niektóre przekazy są hermetycznie środowiskowe (np. językoznawcze: „PiS nie odróżnia sginifiant od signifié", śląskie: „Frelki i synki ciście z nami", studenckie: „PiS działa gorzej niż USOS" itd.).

Analiza treści tych planszy wskazuje na coś szalenie ważnego – protestujący to właśnie pokolenie młodych ludzi posiadających własne uniwersum, własne odniesienia kulturowe. Na kartonach znajdują się odniesienia do reklam, seriali, informacji medialnych z sekcji sport i celebryci, do popularnych youtuberów i influencerów, życia klubowego i miejskiego, internetowych memów i virali. Jeden z kartonów, który widziałam głosił – „Wasz koniec, Nasz początek 2020” – i on jednoznacznie wskazuje na żądanie pokoleniowej zmiany.


Symbolem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet stała się czerwona błyskawica. Symbolem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet stała się czerwona błyskawica.

Każda rewolucja ma swoich przeciwników, których w folklorystycznych przekazach często wymienia się z imienia. Na transparentach, w okrzykach pojawiają się zatem przedstawiciele rządu i skrajnej prawicy, Kaja Godek, Julia Przyłębska, ale też instytucje: Trybunał Konstytucyjny, Ordo Iuris i Kościół Katolicki. Mam jednak nieodparte wrażenie, że prawdziwym przeciwnikiem manifestujących, personifikowanym przez tych wyżej wymienionych bohaterów, jest pewien zdezaktualizowany sposób postrzegania świata. Świat starych wartości, takich jak patriarchat, konserwatywna moralność, upolitycznienie wiary i mieszanie się kościoła do spraw świeckich, podziały społeczne i dyskryminacje, brak otwartości na inność – on musi odejść. Protestujący krzyczą: „Won! Dziady patriarchalne”. Aby skomunikować się z przeciwnikiem, wykorzystują zresztą elementy tego starego świata: „Wychowali nas na romantyzowaniu powstań, a potem się dziwią, że protestujemy”, „Siodłaj kota, nadciąga piechota” itd. Przeciwnika nie definiuje zatem wiek w sensie metrykalnym, ale wierność starym zasadom. Polskie babcie wspierające protestujące wnuczki okazują się znacznie młodsze niż np. Kaja Godek czy Krzysztof Bosak.


Demonstracja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet 2020. Demonstracja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet 2020.

Niektórych bulwersuje wulgarny język manifestacji. Owszem, jest on wulgarny. Powyżej przytoczyłam tylko te cenzuralne hasła. Mnóstwo innych w sposób pochodzący z „antypodów dyplomacji” sugeruje, by przeciwnicy oddalili się prędziutko, bo nie są zbyt wysoko cenieni. Te wulgaryzmy, mam wrażenie, należą jednak do tego samego porządku zgłaszania konieczności radykalnej zmiany. „Grzeczne już byłyśmy” – głoszą inne hasła. Nic to nie dało, więc teraz czas na bunt. Stan wyższej konieczności oznacza przyzwolenie na przekraczanie granic. „Mama pozwoliła mi dziś przeklinać” – napisała na kartonie jedna młoda dziewczyna. Rewolucje zawsze mają w sobie coś z karnawałowego odwrócenia – w trakcie ich trwania codzienne normy zostają zawieszone, albo działają na opak. Tłum radośnie skanduje, wykrzykując przekleństwa. Trwa karnawał wolności, który daje też ujście nagromadzonym złym emocjom. 

O karnawalizacji protestów świadczy też ich atmosfera. Tę rewolucję zdecydowanie charakteryzuje niesłychana wręcz muzyczność. Naturalnie każdy zryw społeczny szybko doczekuje się swoich protest songów, muzyka jest przecież tym nośnikiem, który wzmaga zbiorowe namiętności, zagrzewa, dodaje otuchy, motywuje. Jednak aktualne protesty wyglądają wprost jak karnawałowe korowody – falują, tańczą śpiewają. Prowadzą je platformy na ciężarówkach zaopatrzone w głośniki, z których sączą się przeróżne dźwięki. Pojawiają się też alternatywne źródła dźwięku pod postacią przenośnych odtwarzaczy, spontanicznych śpiewów, gry na bębnach i garnkach. Mamy tu trochę techno party, trochę dawnych sprawdzonych protest songów (tego dziedzictwa spod znaku Jacka Kaczmarskiego i Republiki), trochę popularnych hitów z feministycznym przekazem (jak Beyoncé „Run the World”), „Marsz imperium” z Gwiezdnych Wojen, Chór Czarownic, pieśni ludowe, stare piosenki z nowymi tekstami i stare teksty, które w nowym kontekście zyskują nowe znacznie.

W końcu na gorąco powstają też utwory odwołujące się do aktualnej sytuacji. I one znów pochodzą z przeróżnych dźwiękowych przestrzeni i stylistyk. Przypadkowo nagrana uliczna zabawa może stać się internetowym viralem, z którego w oku mgnienia ktoś robi dance’owy kawałek. Nie brak i nuty patriotycznej – tłum z nieskrywanym wzruszeniem śpiewa hymn, a czasami tańczy poloneza, jakby chciał przypomnieć, że nie zgadza się na zawłaszczanie symboli narodowych przez „stary porządek”.

I jeszcze jedną niezwykle istotną kwestią jest fakt, że ta rewolucja trwa równolegle w dwóch światach – tym rzeczywistym i wirtualnym, co też jest znakiem czasów i sygnałem konieczności zmiany. Uliczne protesty transmitowane są w całości lub w kawałkach przez różne portale internetowe. Demonstranci wyposażeni w smartfony nagrywają, fotografują i wysyłają w przestrzeń to, co się dzieje. Smartfony stają się nową bronią społecznego oporu. Treści trafiające do internetu natychmiast zaczynają funkcjonować jako własność wspólna, poddawane są przeróbkom, wariantowaniu – autorstwo znika, folklor ulicy staje się anonimowy. Powstają strony internetowe i fanpage’e poświęcone protestom, są protesty zdalne (na przykład dla tych, którzy przebywają w kwarantannie lub po prostu boją się wychodzić z domu), a serwisy streamingowe proponują strajkowe playlisty. Zwielokrotnione obrazy w nieprzewidywalny sposób zaczynają wędrować po globalnej wiosce.

Wszystko to wygląda na prawdziwy postmodernizm, w którym wszystko miesza się ze wszystkim. „Rota” z Niemenem i Taco Hemingwayem, Bułchakow z „Grą o tron”, polonez z rave party, zaciśnięta pięść z dowcipem i parodią, radykalizm z karnawałem, rewolucja z imprezą. Nie tylko mnie wydaje się, że tu zaczyna się jakaś poważna kulturowa zmiana. Tysiące indywidualnych głosów, konkurujących ze sobą, prześcigających się w pomysłach na oryginalność i dowcip, składają się w jeden, wspólny krzyk żądający przewartościowania starych zasad społecznych. Jedno z haseł, które mi najbardziej przypadło do gustu oznajmia „Podmiot nie zgadza się z orzeczeniem” – i chyba o to w tym wszystkim chodzi: dosłownie i metaforycznie.

dr Maria Małanicz-Przybylska

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


 

Czytaj także

Marianna

Ostatnia aktualizacja: 12.11.2020 13:00
Miesiąc już będzie, jak go pochowałam. Smutno, najgorzej smutno, jak przyjdą w odwiedziny, a jego nie ma, to mnie wtenczas boli wszystko. Jak sama jestem, to się czymś zajmę, różaniec zmówię, mszę w radiu wysłuchom, no i czytam. Oczy się od tego czytania psują.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Muzykanckie sceny z „Misia”

Ostatnia aktualizacja: 29.10.2020 11:53
Kiedy muzykanci grali w mieście na folklorach, to mieli problem z niekiedy wielogodzinnym oczekiwaniem na występ. Nie wiedzieli, gdzie się podziać. Garderób dla muzykantów przecież w domach kultury nie było. Zostały małe i ciemne korytarzyki prowadzące do kibla. Tam skupiało się życie muzykanckie, było ciasno, swojsko, można było zagrać, wypić i nikt z organizatorów się nie przyczepiał, że przeszkadzają. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Teorbaniści

Ostatnia aktualizacja: 05.11.2020 10:00
Dzisiaj o dworskich czy magnackich związkach z historyczną muzyką tradycyjną. O teorbanistach z XVIII i XIX wieku.
rozwiń zwiń