Oscary 2019

Historia pewnej rewolucji. Netflix deklasuje wytwórnie?

Ostatnia aktualizacja: 06.02.2020 08:00
Akademia w tym roku po raz kolejny wręczy wyróżnionym twórcom filmowym złote statuetki. Sięgamy wstecz do 2017 roku i przypominamy początki pewnej rewolucji. To wtedy po raz pierwszy w historii konkursu, nominowany został film, który nie był dziełem wiodącej wytwórni filmowej. 
Kadr z filmu Historia małżeńska w reż, Noah Baumbacha. Film wyprodukował serwis Netflix
Kadr z filmu "Historia małżeńska" w reż, Noah Baumbacha. Film wyprodukował serwis NetflixFoto: mat.pras.

Rok 2017 był przełomowy w historii nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Wtedy po raz pierwszy rozgorzała dyskusja na temat przyznawania statuetek filmom, które... nigdy nie ukazały się na ekranach kin. W kilku ostatnich latach wzrosło znaczenie platform streamingowych, które dzięki ogromnemu budżetowi, ambitnym projektom, angażowaniu gwiazd wielkiego formatu i dużej konkurencyjności stały się niemal równorzędnym graczem obok największych wytwórni filmowych w Hollywood. 

Rozmach, z jakim przygotowywane są kolejne produkcje takich gigantów jak Netflix, nie pozwala Akademii przejść obok tych filmów obojętnie. Zeszłorocznej "Okji", filmowi produkcji Netflixa z gwiazdorską obsadą (Tilda Swinton, Paul Dano, Lily Collins, and Jake Gyllenhaal), odmówiono nominacji do statuetki ze względu na jego brak "kinowości". Spekulacje wokół tematu, czy filmy, które nie trafiają na duże ekrany, powinny być nominowane do nagrody Oscara, ucięto wraz z ogłoszeniem nominacji do 90. gali Akademii. Netflixowski "Mudbound" został wyróżniony w aż czterech kategoriach: "Najlepsza aktorka drugoplanowa" - nominacja dla Mary J. Blige, "Najlepszy scenariusz adaptowany" dla Dee Rees i Virgil Williams, "Najlepsza piosenka" - "Mighty River" w wyk. Mary J. Blige oraz "Najlepsze zdjęcia" dla Rachel Morrison. I chociaż film pojawił się w regularnej dystrybucji na terenie Stanów Zjednoczonych, widzowie z całego świata będą mogli go obejrzeć jedynie za pomocą wspomnianej platformy.

Nominację "Mudbound" można więc uznać za prawdziwą rewolucję w Hollywood. Oznacza to bowiem, że już niedługo w rywalizacji konkursowej produkcje kinowe mogą przestać wieść prym na rzecz swoich streamingowych konkurentów. Długo marginalizowani  dystrybutorzy z tych platform dziś dyktują trendy. Potwierdzają to 24 nominacje do Oscara dla filmów produkcji Netflixa ("Irlandczyk", "Historia Małżeńska", "Dwóch papieży", "Klaus", "Amerykańska fabryka", "I lost my body", "Pokonani przez życie", "Krawędź demokracji") w 2020 roku. Więcej na ten temat w rozmowie z krytykiem filmowym Łukaszem Muszyńskim >>>

Apolonia Cichocka

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak