Historia

Nie płacił abonamentu - poszedł siedzieć

Ostatnia aktualizacja: 24.01.2012 09:00
Ludwik Miętos za niepłacenie abonamentu skazany został na 500 złotych grzywny, a ponieważ nie przyszedł na rozprawę, otrzymał dwa miesiące aresztu.

Abonament radiowy towarzyszy radiu publicznemu od samego początku. Pionierzy polskiej radiofonii zakładali, że radio nie może to być instytucją komercyjną, nastawioną wyłącznie na zysk.

>>>Włącz się - płać abonament

"Jedno było pewne – pisał wybitny znawca historii radia Maciej Józef Kwiatkowski – polska radiofonia oprze się na systemie opłat abonamentowych, jako podstawie finansowej, a nie sprzedaży czasu antenowego". Osoba, która chciała kupić radioodbiornik, musiała uzyskać indywidualną zgodę Okręgowej Dyrekcji Poczt i Telegrafów. Należało podać swoje dane osobowe, miejsce zainstalowania odbiornika i jego przeznaczenie. Opłata stemplowa wynosiła 2 złote, a samo upoważnienie 5 złotych. Miesięczna opłata to 3 złote. Za brak zezwolenia przewidziano surowe kary, do 6 miesięcy więzienia lub grzywnę 5 tys. złotych.

>>>Miesiąc abonamentu rtv możesz dostać gratis

Radiopajęczarze

Mimo to nie wszyscy stosowali się do przepisów. Bardzo szybko pojawiło się zjawisko radiopajęczarstwa, czyli słuchania radia bez odpowiednich zezwoleń i opłacania abonamentu. "Boczkiem, ukradkiem – pisała "Fala Wileńska" – pod łóżkiem, czy w szafie, na pajęczynach swych pokojowych anten wysysają z eteru fale nie dla nich przeznaczone".

Pierwszy abonent i radiopajęczarz

Pierwszy abonent został zarejestrowany w Polsce 12 grudnia 1924 roku, zaś pierwszy proces związany z niepłaceniem abonamentu odbył się 22 października 1926 roku. Oskarżonym wówczas był właściciel piekarni "Warszawianka" Ludwik Piętos. Ponieważ oskarżony nie przyszedł na rozprawę, został zaocznie skazany na 500 złotych grzywny, którą zamieniono na 2 miesiące aresztu.

Kolejna tego typu sprawa miała miejsce 22 lipca 1927 roku. Oskarżony, Karol Postek, został skazany na 1000 złotych grzywny i miesiąc aresztu. Musiał też ponieść koszty procesowe i zapłacić abonament. Łączna kwota, jaką musiał uiścić pajęczarz, wynosiła 1158,40 złotych. Surowe kary nie zniechęcały jednak radiopajęczarzy. Według czasopisma "Radio", tylko w ciągu jednego tygodnia w początkach 1929 roku wykryto we Lwowie 120, w Łodzi 100, Kielcach 25, a Cieszynie 18 amatorów nielegalnego słuchania radia.

Agencja ścigania radiopajęczarzy

1 października 1929 roku Polskie Radio powołało specjalną Agencję Radiofoniczną, której zadaniem miało być, między innymi, wykrywanie radiopajęczarzy. Władze radia położyły głównie nacisk na nakłanianie obywateli do płacenia abonamentu i czyniły starania o powiększanie liczby abonentów. Przeszkodą w realizacji tego ostatniego warunku był dosyć drogi sprzęt radiowy. Odbiornik 2-lampowy kosztował 160 złotych, a 8-lampowy 1500 złotych. Na szczęście opracowano projekt taniego modelu odbiornika, który pod nazwą "Detefon", wszedł do produkcji w roku 1930. Można go było kupić za gotówkę lub na raty, kosztował 39 złotych. Do wybuchu wojny wyprodukowano 500 tysięcy takich aparatów. W 1924 roku w Polsce było 170 abonentów, w 1935 roku ich liczba wynosiła już blisko 500 tysięcy, a 1 stycznia 1938 roku osiągnęła 900 tysięcy, by po roku odnotować milionowego słuchacza.

"Narodziny radia w Polsce były straszliwie ciężkie, jak chyba w żadnym innym kraju w Europie. Władze nasze wykazały się bezprzykładną obojętnością w stosunku do radia. Zamiast ułatwiać, przeciwnie, przez nieprzemyślane zarządzenia utrudniały rozwój radia. Pomimo to jednak radiu udało się u nas zaszczepić i zapuścić korzenie" – pisał "Radioamato". I niech tak zostanie.

(p.d)