Historia

Prof. Andrzej Paczkowski: "Kiszczak przypominał Wałęsie o swojej polisie"

Ostatnia aktualizacja: 14.12.2018 13:14
- Kiszczak chciał się zabezpieczyć. Przeciwko niemu toczyło kilka spraw, przede wszystkim o zbrodnię w kopalni Wujek i odpowiedzialności za stan wojenny. Lech Wałęsa jako prezydent miał prawo łaski i być może Kiszczak na to liczył - wyjaśniał Portalowi PolskieRadio24.pl prof. Andrzej Paczkowski

Dziennikarze Polskiego Radia i "Rzeczpospolitej" dotarli do dokumentów zawłaszonych przez Czesława Kiszczaka, które znajdują sie w zbiorach Hoover Institution Library & Archives w Stanford. Wśród nich znalazł się nieznany dotąd list Kiszczaka do prezydenta Lecha Wałęsy, datowany na 31 maja 1993.

Powodem jego napisania było "zdumienie", z jakim generał przyjął dwa wystąpienia prezydenckiego ministra Lecha Falandysza. W słynnej wówczas telewizyjnej audycji "Sto pytań do…" miał on twierdzić, że Kiszczak oczyścił akta komunistycznej bezpieki chroniąc postkomunistyczny establishment, a pozostawiając dokumenty dotyczące byłych opozycjonistów. Wcześniej w "Życiu Warszawy" Falandysz wyrażał opinię, że teczki "to jest Wunderwaffe, którą Kiszczak zostawił w spadku Macierewiczowi wiedząc, że ten wykorzysta papierzyska dla zniszczenia swoich poprzedników".

- Kiszczak przypomina Lechowi Wałęsie o swojej obecności w kontekście wiedzy, którą posiada i posiadania której nigdy nie krył - podkreślał prof. Paczkowski.

Chodzi o dokumenty zgromadzone przez Czesława Kiszczaka, przede wszystkim o teczkę TW Bolka, w której znajdowały się informacje dotyczące współpracy Lecha Wałęsy ze służbą bezpieczeństwa w latach 70.

Nie wiadomo, czy adresat otrzymał list. Archiwum korespondencji przychodzącej Kancelarii Prezydenta z 1993 roku.

Więcej o sprawie znaleźć można w specjalnym raporcie: NIEZNANE MATERIAŁY Z ARCHIWUM HOOVERA

Zobacz więcej na temat: HISTORIA