Historia

86 lat temu zadebiutował Kaczor Donald

Ostatnia aktualizacja: 09.06.2020 05:40
86 lat temu, 9 czerwca 1934 roku, na ekranie zadebiutował Kaczor Donald. Zawsze gotowy do walki awanturnik ze studia Walta Disneya, który na przełomie lat 30. i 40. XX wieku stał się najbardziej popularną postacią animowaną na świecie.
Kaczor Donald
Kaczor DonaldFoto: PAP

"Disney mówił w jakimś wywiadzie, że popularność trochę zepsuła Myszkę Miki. Jak Miki kopnął kogoś w zadek, to do wytwórni przychodziło tysiące listów z pretensjami od oburzonych matek, że postać daje zły przykład. Awanturniczemu Kaczorowi Donaldowi takie rzeczy uchodziły na sucho" – powiedział PAP Paweł Sitkiewicz, filmoznawca, profesor Uniwersytetu Gdańskiego, autor książki "Miki i myszy. Walt Disney i film rysunkowy w przedwojennej Polsce".


"Donald rozpoczął karierę jako postać drugo- albo nawet trzecioplanowa, ale pod koniec lat 30. XX wieku stał się najważniejszym bohaterem animowanym Ameryki i świata. Walt Disney z dużym krytycyzmem patrzył na karierę tej postaci. Co nie zmienia faktu, że korzystał z tej popularności na wielu frontach, bo powstawały komiksy, gadżety, książki z Kaczorem Donaldem" – stwierdził Sitkiewicz.

9 czerwca 1934 roku Donald zadebiutował w disnejowskiej bajce "The Wise Little Hen" ("Mądra kurka"). Co prawda trzy lata wcześniej postać Donald Ducka pojawiła się w książkowej opowieści o Myszce Miki (Kaczor nie miał tu jeszcze charakterystycznego marynarskiego ubranka), ale dopiero filmowy debiut zrobił z Donalda bohatera. Duża w tym zasługa Clarence’a Nasha, który odpowiadał za charakterystyczny głos Kaczora Donalda. Po latach, kiedy bajki były pokazywane w Polsce Donald mówił głosem Mariusza Czajki i Jarosława Boberka.

"Disney mówił w jednym z wywiadów, że usłyszał Clarence’a Nasha w radiu, jak swoim kaczym głosem czytał jakąś bajkę dla dzieci. Wtedy wpadł na pomysł, by go zatrudnić" – powiedział Sitkiewicz. Stwierdził również, że Walt Disney nie bez oporów przyjął sukces Donalda. "Walt utożsamiał się z Myszką Miki, to była ikona jego imperium. Tej postaci zawdzięczał karierę. Uratowała go w bardzo trudnym momencie, kiedy stał na skraju bankructwa. Disney był jednak doskonałym biznesmenem i wiedział, że w pewnym momencie trzeba było poszerzyć galerię postaci" – stwierdził.

"Problem z Myszką Miki był taki, że w bardzo krótkim czasie ta postać się zużyła. Pod koniec lat 20. XX wieku, jeszcze w niemych filmach, Miki był łobuzem, palił papierosy, pił piwo, zadawał się z dziewczynami, był bohaterem kina akcji. Ogromna popularność spowodowała, że stał się trochę zakładnikiem studia. Miki coraz mniej mógł, stał się wychowawcą młodzieży, kimś kto cieszył się społecznym zaufaniem. Popularność tej postaci wiąże się z czasem wielkiego kryzysu. Miki miał w symboliczny sposób pomagać ludziom odzyskać optymizm, wolę walki w latach kryzysu" – dodał Sitkiewicz.

Kaczor Donald stał się gwiazdą drugiej połowy lat 30. i w lalach 40. XX wieku. Jak stwierdził Sitkiewicz, "ten krnąbrny raptus, do którego musiało należeć ostatnie słowo, ale który jednocześnie był zabawny, był bohaterem, kiedy świat zmierzał ku wojnie, ale też w latach 40., kiedy występował w filmach propagandowych ku pokrzepieniu serc".

Donald walczył podczas II wojny światowej, był niewolnikiem w fabryce amunicji w III Rzeszy. Jedna z wojennych animacji z Donaldem w roli głównej została nagrodzona Oscarem w 1942 roku.

Walt Disney powiedział o Donaldzie: "w naszym studio zawsze panowała ciepła atmosfera, nasza animowana rodzina – Miki, Pluto, Goofy - doskonale się dogadywała. Ale było też dziecko z problemami, Donald".

Popularność Donalda zbiegła się w czasie z popularnością animacji w ogóle.

"Od końca lat 20. XX wieku, rozkwitu filmu dźwiękowego, do lat 50., ery telewizji, mówi się o złotej erze filmu rysunkowego. Krótkometrażowe animacje były wtedy puszczane w kinach, miały milionowe widownie. Bohaterowie bajek byli popularni jak gwiazdy Hollywood. Filmy miały wpływ na życie kulturalne, społeczne, wychowanie dzieci. Skala oddziaływania animacji rysunkowych była ogromna" – powiedział Sitkiewicz.

Dodał, że Donald zrobił też wielką karierę w komiksie, choć tu różni się od postaci z filmowych animacji. Zmiana dotyczyła przede wszystkim dialogów. W filmie jego głos był zabawny, ale ciężki do zrozumienia, dlatego jego wypowiedzi opierały się na krótkich ciętych ripostach, na przykład "Chcesz się bić?". W komiksach Donald przemówił w pełni.

"Za komiksową wersję odpowiada przede wszystkim Carl Barks. Na łamach komiksów wykreował też inne postaci, znajomych i rodzinę Donalda, w tym chociażby Sknerusa McKwacza" – powiedział Sitkiewicz.

Barks zaczął rysować komiksy z Donaldem w latach 40. XX wieku. W kolejnych dekadach Donald pojawiał się w rysunkach dodawanych do gum balonowych, został maskotką Uniwersytetu Oregonu i Straży Wybrzeża Stanów Zjednoczonych, jego imieniem nazwano Asteroidę 12410, a w 2005 r. doczekał się uhonorowania w Alei Gwiazd w Los Angeles.

Donald musiał też walczyć o popularność z innymi bohaterami kreskówek. Sitkiewicz wskazuje m.in. Królika Bugsa, awanturnika z brooklyńskim akcentem, który w każdej sytuacji dawał sobie radę.

Kaczor Donald jednak wciąż cieszył się popularnością. W jednym z wywiadów Orson Welles (reżyser m.in. "Obywatela Kane’a") powiedział: "gdybyśmy mieli wybierać prezydenta spośród najpopularniejszych postaci, wybór byłby pomiędzy Muppetami, a Kaczorem Donaldem".

Na pytanie, czy w historii polskiej animacji jest jakiś bohater bliski Donaldowi Sitkiewicz odpowiedział: "najbliżej tej postaci są chyba Króliczki z +Misia Uszatka+, które co chwila ładowały się w jakieś kłopoty. Miś był szlachetny, wprowadzał pierwiastek dydaktyczny, a Króliczki miały być odskocznią dla głównego bohatera, wiecznie broiły".


Zobacz więcej na temat: HISTORIA Walt Disney
Czytaj także

Walt Disney. Król animacji, władca wyobraźni

Ostatnia aktualizacja: 15.12.2023 05:40
– Mało jest ludzi, którzy tak jak Disney potrafili wycisnąć swoje piętno na całych pokoleniach, ukształtować ich gusty i sposób myślenia i w ten sposób współtworzyć to stulecie. W pewnym sensie wszyscy jesteśmy dziećmi Disneya – mówił na antenie Polskiego Radia Krzysztof Teodor Toeplitz.
rozwiń zwiń