Historia

Józef Lange - "żelazny Lange", mały ciałem - wielki duchem

Ostatnia aktualizacja: 11.08.2020 05:35
48 lat temu, 11 sierpnia 1972 roku zmarł w Warszawie Józef Lange, znany kolarz torowy, jeden z czterech zawodników, którzy na Olimpiadzie w Paryżu, w 1924 roku, zdobyli srebrny medal w drużynowym wyścigu na 4000 m. Był to pierwszy polski medal olimpijski w historii.
Drużyna kolarska, która zdobyła srebrny medal na Igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 1924 roku. Stoją od lewej: Józef Lange, Tomasz Stankiewicz, Franciszek Szymczyk i Jan Łazarski.
Drużyna kolarska, która zdobyła srebrny medal na Igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 1924 roku. Stoją od lewej: Józef Lange, Tomasz Stankiewicz, Franciszek Szymczyk i Jan Łazarski.Foto: Wikipedia/domena publiczna

Józef Lange był zawodnikiem Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów – WTC 1886 – oraz Legii Warszawa. Srebrny medal na Olimpiadzie, mimo przegranej, uznano dużym sukcesem, a w drużynie jechali jeszcze Jan Łazarski, Tomasz Stankiewicz i Franciszek Ksawery Szymczyk. Brawa dla naszej srebrnej drużyny!

Uzupełniając informacje o tej szczęśliwej dla nas Olimpiadzie należy dodać, że zdobyliśmy jeszcze jeden medal – brązowy – w jeździeckim konkursie skoków, Zdobywcą tego medalu był Adam Łukasz Królikiewicz – major kawalerii Wojska Polskiego startujący na koniu Picador - przejazd swój zakończył z 10 punktami.

Polscy kolarze torowi pokonali 4000 metrów w czasie 5:23,0, co na owe czasy było bardzo dobrym wynikiem. Reprezentacja Polski zajęła na tej Olimpiadzie 22. miejsce w klasyfikacji medalowej. W klasyfikacji punktowej zdobyliśmy 24 punkty. Na uwagę zasługuje jeszcze 5. miejsce Józefa Lange w wyścigu na 50 km.

Kolarz z olimpijskim medalem

Józef Lange w polskim serwisie olimpijskim zasłużył na dość dokładne opracowanie biograficzne. Czytamy w nim: "Lange Józef (1897-1972) – właściciel zakładu garbarskiego, kolarz z pierwszej połowy lat dwudziestych, członek drużyny torowej, która zdobyła (1924) pierwszy dla Polski (srebrny) medal olimpijski".

W dalszej części biografii znajdujemy istotne i ciekawe fakty z pierwszego okresu życia naszego olimpijczyka. "Urodzony 16 marca 1897 w Warszawie, syn Feliksa i Weroniki Zientek, ukończył miejscową 6-klasową szkołę realną, gdzie oprócz normalnej nauki uczestniczył w tajnych kursach samokształceniowych i zajęciach paramilitarnych. Legionista (1915-1917), wstąpił do Wojska Polskiego (1 listopada 1918) pełniąc służbę w adiutanturze Komendy m. Warszawy, po czym w składzie 11 pułku uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej (zwolniony do rezerwy w 1921 w stopniu wachmistrza)".

Co istotne w historii polskiego kolarza, to fakt, że nigdy nie porzucił wykonywanego zawodu garbarza. "Przez cały okres międzywojenny prowadził zakład garbarski swojego ojca. Karabin zamienił na rower i startując w barwach WTC (1921-1928) oraz stołecznej Legii (1928-1930), stał się najwszechstronniejszym polskim kolarzem pierwszej połowy lat dwudziestych. Ale jeszcze w latach trzydziestych z 21 rekordów krajowych w różnych konkurencjach i na różnych dystansach - 15 należało do Langego".

"Żelazny Lange"

Na pytanie o talent kolarski należy stwierdzić jednoznacznie, że dorzucił do niego rzeczy niebagatelne, które odzwierciedlały jego niezłomny charakter. Właśnie za swoje cechy charakteru był podziwiany i wychwalany:

"Sportowe sukcesy zawdzięczał pilnemu treningowi, uregulowanemu i higienicznemu trybowi życia (nigdy nie pił ani nie palił), dyscyplinie wewnętrznej i mimo nienadzwyczajnych warunków fizycznych (165 cm, 70 kg), wspaniałemu, silnemu sercu. Mówiono o nim "mały ciałem - wielki duchem" , "żelazny Lange" lub po prostu niezastąpiony Józio. Ulubieniec Dynasów. Startował niemal we wszystkich konkurencjach na torze, długodystansowych, sprinterskich, stayerowskich (tu był arcymistrzem wraz ze swym prowadzącym na motorze Stefanem Jankowskim), pojedynczo, parami, drużynowo a także na szosie".

Pięknie o naszym sportowcu pisze portal "Sportowcy dla Niepodległej". W artykule "Józef Lange – Żelazny Józio" czytamy: "Warszawa, pierwsze lata XX w. Mały Józek całe dnie spędza na warszawskich Dynasach. Panowie z Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów lubią tego dzieciaka, pożyczają mu nawet wędkę, by mógł łowić rybki w stawie, wokół którego biegnie tor ziemny. Ale tym, co Józka naprawdę interesuje, są wyścigi rowerowe. Chłopiec żałuje, że sam nie może w nich uczestniczyć, bo wysłużony rower ojca właśnie się rozpadł. Na szczęście Feliks Lange podziela kolarską pasję syna. W końcu kupi mu rower wyścigowy. Nie będzie nawet przypuszczał, że ten ojcowski gest przyczyni się do tak wielkiego sukcesu – pierwszego w historii medalu Polaków na igrzyskach olimpijskich".

Brak sportowego szczęścia

O sukcesach Langego portal pisze wiele - najważniejsze jednak stają się cechu kolarza i jego "szczęście" do braku szczęścia: "Sukcesy krajowe Langego dawały mu przepustkę do Paryża, na igrzyska olimpijskie w 1924 r. Prasa nazywała go jednym z najbardziej utalentowanych polskich kolarzy. Wśród dystansowców torowych jeden jeździec o całą głowę przewyższa wszystkich innych: Lange – pisał tygodnik "Stadjon". Józef musiał mieć z tego komentarza niezły ubaw, bo ze wzrostem 165 cm był zdecydowanie najniższy w czołówce polskich kolarzy. Dziennikarze sportowi doceniali talent i pracowitość Langego, ale jednocześnie mieli złe przeczucia i uważali, że zawodnikowi brakuje sportowego szczęścia. Jego dane nadzwyczajne i ogromna ambicja powinny pozwolić mu na zajęcie przynajmniej honorowego miejsca, jeśli tylko wiecznie prześladujący tego sympatycznego jeźdźca pech nie wyjedzie z nim razem do Paryża – pisał dziennikarz "Stadjonu". Przyszłość pokazała, że wykrakał".

Po zakończeniu kariery "poświęcił się życiu rodzinnemu i zawodowemu (przejął zakład garbarski ojca), a także pozasportowym pasjom. Jeździł na polowania, hodował gołębie pocztowe. Został też działaczem sportowym Legii. Kiedy wybuchła II wojna światowa, razem z kolegami z WTC chodził na konspiracyjne spotkania. W czasie Powstania Warszawskiego – już pierwszego dnia – spłonął jego rodzinny dom. Ze zgliszcz Józef Lange wygrzebał swoje sportowe medale, które po latach oddał do Muzeum Sportu. Po wojnie wciąż prowadził zakład garbarski, wyspecjalizował się również w szkoleniu psów myśliwskich22. Zmarł w Warszawie 11 sierpnia 1972 r., w wieku 75 lat. Jest pochowany w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Powązkowskim".

Smutno wspominać śmierć tak wspaniałego sportowca i Polaka..., warto jednak pamiętać o takich bohaterach, zarówno sportowych jak i narodowych. Cześć Jego pamięci.

PP


Zobacz więcej na temat: Kolarstwo