Historia

"Świat piekielny", miłość, ucieczki przed rozpaczą. Getto warszawskie w literaturze

Ostatnia aktualizacja: 19.04.2024 05:57
Od pisanych na gorąco dzienników po wiersze wydane w 2020 roku. Od obrazów straszliwych cierpień po czarny humor. Teksty literackie związane z gettem warszawskim są różnorodne zarówno w formie, jak i treści. Łączy je pamięć o tych, którym przyszło żyć – i przyszło umierać – w tym odgrodzonym od świata miejscu.    
Mural poświęcony Markowi Edelmanowi na kamienicy w pobliżu Muzeum Historii Żydów Polskich
Mural poświęcony Markowi Edelmanowi na kamienicy w pobliżu Muzeum Historii Żydów PolskichFoto: Krystian Maj/Forum


getto serwis 1200.jpg
Powstanie w getcie warszawskim - serwis specjalny

Przecież nie piszemy historii. Piszemy o pamiętaniu.

Hanna Krall, "Zdążyć przed Panem Bogiem"

Dokumenty z duszą

- Niemców nie obchodziło, co Żyd robi u siebie w domu. Więc Żyd wziął się właśnie do pisania. Pisali wszyscy: dziennikarze, literaci, nauczyciele, działacze społeczni, młodzież, nawet dzieci - wspominał Emanuel Ringelblum, historyk, działacz społeczny i polityczny, a nade wszystko organizator Podziemnego Archiwum Getta.

W archiwum tym gromadzono wszystkie teksty, które mogły być świadectwem sytuacji Żydów w Warszawie i w innych rejonach Polski. Wśród tych zebranych, ukrytych i częściowo ocalałych po wojnie materiałów znajdowały się wszelkiego rodzaju dokumenty (m.in. obwieszczenia niemieckie, rozporządzenia Judenratu, kartki na żywność, druki urzędowe, zaproszenia do teatrów), ale i teksty, które w pewien sposób zbliżają się do literatury. W getcie bowiem, by przywołać raz jeszcze Ringelbluma, pisali wszyscy…

Metalowe skrzynki i bańki po mleku, w których znaleziono po wojnie archiwum Ringelbluma
Archiwum Ringelbluma - niezwykłe świadectwo Zagłady

Na tę szczególną część Archiwum Ringelbluma złożyły się prywatne relacje, dzienniki i pamiętniki, korespondencje i rozważania religijne. Wyróżnia je to, że wyrażają one nie tylko prawdę historyczną, ale i osobistą, egzystencjalną. Spoza warstwy faktograficznej wyłania się twarz piszącego, jego podszyta lękiem codzienność.

- W listach, które przychodziły do getta, przebijała się cała gama przeżyć: od buntu do rozpaczy – mówiła w 2001 roku Polskiemu Radiu Ruta Sakowska z Żydowskiego Instytutu Historycznego. – Listy te odznaczają się również wysoką temperaturą uczuć rodzinnych. Może wpływała na to perspektywa bliskiego rozstania. Bardzo piękne są też teksty o zawierzeniu Bogu.


Posłuchaj
08:03 listy audycja.mp3 Rozmowa Joanny Sikorzanki z Rutą Sakowską z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Fragm. audycji "Rocznica powstania w getcie warszawskim" (PR, 2001)

Dzienniki prezesa Gminy

Nie sposób w tym zestawieniu nie wspomnieć o diariuszu jednej z najważniejszych – i najbardziej tragicznych – postaci warszawskiego getta. Adam Czerniaków, bo o nim mowa, był przewodniczącym Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Warszawie. Po utworzeniu getta władze okupacyjne wyznaczyły go na przewodniczącego Rady Żydowskiej, tzw. Judenratu.

Getto_663.jpg
Adam Czerniakow - postać tragiczna

Od 6 września 1939 roku do 23 lipca 1942 – na dzień przed samobójczą śmiercią – Adam Czerniaków prowadził dziennik. – Waga tych zapisków leży w dokładności podawania faktów, cyfr i dat – podkreślała w 1969 roku na falach Radia Wolna Europa Wanda Pełczyńska. Jak mówiła, z dzienników tych dowiadujemy się na przykład, że w lipcu 1941 roku w kuchniach dla ubogich prowadzonych w getcie wydano 180 tysięcy porcji.

Z drugiej strony – i tu objawia się ta pozafaktograficzna, zbliżona ku literackości warstwa "Dziennika" Czerniakowa – w zapiskach odnaleźć można fragmenty zdradzające autorskie emocje. Choćby gorzką ironię, która towarzyszy informacji o wspomnianej wyżej działalności charytatywnej: "Pisuję wiersze. Należy do tego mieć pobudzoną fantazję. Nigdy ta fantazja nie sięgała tak daleko, aby zupy, które rozdajemy ludności, nazwać obiadami".


Posłuchaj
09:55 2256_2258_0.mp3 Recenzja Wandy Pełczyńskiej wydanego w Jerozolimie "Dziennika warszawskiego getta" - Adama Czerniakowa. Zapowiedź: Czesław Dobek (RWE, 1969)

Doktor Korczak patrzy przez okno

Janusz Korczak zaczął pisać swój "Pamiętnik" w maju 1942 roku, a ostatnia notatka pochodzi z 4 sierpnia. Następnego dnia poszedł ze współpracownikami i z dziećmi na Umschlagplatz, skąd trafili do Treblinki. Te kilkumiesięczne notatki cenionego pedagoga i działacza społecznego dotyczą tego, co działo się w Domu Sierot i w ogóle w warszawskim getcie.

Ewa Dałkowska1200.JPG
Pani Stefa od doktora Korczaka. Życie dla innych

 Ta książka jest absolutnym arcydziełem – podkreślał w radiowej Dwójce prof. Jacek Leociak. Jak tłumaczył, gatunkowo to tekst hybrydyczny i otwarty: znajdziemy tu elementy reporterskie, eseistyczne, a nawet poetyckie. Relacje z codzienności sąsiadują z dygresjami o autobiograficznym charakterze.

Wśród tych relacji przeważają przerażające obrazy życia w getcie. – Korczak miał bardzo kliniczną, zimną świadomość fizycznej i psychicznej degradacji dzieci spowodowanej straszliwymi warunkami stworzonymi przez Niemców. Tu nie był sentymentalny, patrzył na to wyniszczenie okiem lekarza. Dlatego ten Dom Sierot przemienia się w dom starców. To najkrótsza formuła tej straszliwej degradacji – mówił prof. Leociak.

Charakterystyczne jednak, że w "Pamiętniku" znajdziemy również zapisy dotyczące niedosiężnej, pozawojennej przyszłości.  Wielu ludzi w getcie łączyło świadomość zagłady z jakimś hartem ducha, który kazał im snuć marzenia i plany czy choćby podejmować walkę. A przede wszystkim: nie zgadzać się na rolę, w jaką oprawcy chcieli ich wrzucić. Marzenie jest manifestacją wolności – opowiadał prof. Leociak.

W ostatni zapisie w "Pamiętniku" doktor Korczak przywołuje chwilę, w której podlewa kwiaty i widzi przed sobą za oknem niemieckiego żołnierza. Zastanawia się, kim był ten człowiek w cywilu i co ten niemiecki wartownik może za chwilę zrobić. Co wydarzy się dalej?


Posłuchaj
09:33 korczak.mp3 Z prof. Jackiem Leociakiem o "Pamiętniku" Janusza Korczaka rozmawia Dorota Gacek (PR, 2012)

Karuzela pod murem getta

"Na wiosnę 1943 roku (…), stojąc na balkonie, słyszeliśmy krzyk z getta. (…) Ten krzyk mroził krew w żyłach. Był to krzyk tysięcy mordowanych ludzi", pisał Czesław Miłosz w jednym z powojennych wspomnień. Poetyckim świadectwem tego czasu stały się dwa słynne wiersze poety: "Campo di Fiori" i "Biedny chrześcijanin patrzy na getto".

W pierwszym z tych tekstów zestawione są ze sobą dwa obrazy. Spalenie na stosie uznanego za heretyka Giordana Bruna "w kole ciekawej gawiedzi". I karuzelę z bawiącymi się na niej ludźmi – na placu Krasińskich, tuż przy murze płonącego warszawskiego getta.

- Ten wiersz w jakiejś mierze uniwersalizuje zjawisko, o którym pisze, bo zawsze będziemy mieli do czynienia z samotnie ginącymi i rodzajem gawiedzi, który traktuje wszystko jako widowisko – tłumaczyła w 2011 roku w radiowej Dwójce dr Alina Molisak. - Ale Zagłady nie da się generalizować, stąd zgadzam się z Janem Błońskim, że ważniejszym w wymiarze etycznym głosem Miłosza jest wiersz "Biedny chrześcijanin patrzy na getto" – mówiła literaturoznawczyni.

Oba te wiersze Miłosza wywołały gorące pozaliterackie dyskusje: o autentyczności opisywanego przez poetę faktu karuzeli z bawiącymi się warszawiakami czy, ogólniej, o postawach Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej. (Jednym z ważniejszych głosów w tej dyskusji był esej prof. Jana Błońskiego "Biedni Polacy patrzą na getto", do którego odwoływała się dr Alina Molisak).

Sytuacja przedstawiona w "Campo di Fiori" była również punktem wyjścia radiowego reportażu "Czarne latawce". - Chciałbym oddemonizować tę czarną legendę karuzeli – mówił w tej audycji Jacek Leociak, dodając jednak, że ta karuzela "ciąży nad naszą wyobraźnią". Drugi z bohaterów reportażu, Ryszard Matuszewski, wspominał wiosnę 1943 roku na placu Krasińskich i mówił, że "żadnego wesołego tłumu przy tej karuzeli nie widział".

Z kolei według historyka Tomasza Szaroty – autora książki "Karuzela na placu Krasińskich: studia i szkice z lat wojny i okupacji" - zdanie z wiersza Miłosza "śmiały się tłumy wesołe" może być odbierane jako "krzywdzące uogólnienie".


Posłuchaj
07:02 Wybieram Dwójkę Miłosz.mp3 Wątki żydowskie w twórczości Czesława Miłosza. Z dr Aliną Molisak rozmawia Tomasz Obertyn (PR, 2011)
18:40 reportaż fragmenty.mp3 Fragment reportażu Barbary Grębeckiej "Czarne latawce" (PR, 2007)

Kabaret przeciw rozpaczy

Władysław Szlengel był w dwudziestoleciu międzywojennym autorem tekstów kabaretowych i piosenek, a wśród nich takich przebojów, jak "Panna Andzia ma wychodne" czy "Jadziem panie Zielonka". W czasie wojny trafił do warszawskiego getta i był jego najważniejszym poetą, nazywanym "kronikarzem tonących".

 Jest przykładem człowieka, który w twórczości kabaretowej szukał kontrataku. Sam napisał, że jego utwory są kontratakiem przeciwko rozpaczy i beznadziei, jaka panowała w getcie – opowiadała w radiowej Jedynce dr Agnieszka Żółkiewska z Żydowskiego Instytutu Historycznego.

Teksty Szlengla – cotygodniową mówioną kronikę getta  można było usłyszeć w słynnej kawiarni Sztuka. Były to wierszyki i fraszki, kalambury i parodie.  Zestawienie słów "humor", "kabaret" i "getto" ma w sobie coś paradoksalnego, jest sprzecznością, tak się nam wydaje z perspektywy naszych czasów. Ale getto pełne było paradoksów, sprzeczności i głębokich kontrastów. Wbrew beznadziei i rozpaczy ludzie próbowali żyć normalnie, próbowali się śmiać, choć często ten śmiech zamierał na ustach i wiązł w gardle – mówiła dr Agnieszka Żółkiewska.

Z kolei Ryszard Marek Groński opowiadał w innej radiowej audycji o jednym z najważniejszych utworów Szlengla: o wierszu "Telefon", który pokazuje samotność człowieka żyjącego w getcie. - Bohater tego utworu rozmawia z zegarynką, bo to jedyna osoba, z którą jeszcze może to zrobić. To było nawiązanie do sytuacji Szlengla, którego nikt z dawnych przyjaciół żyjących poza gettem nie próbował ratować. Ludzie pogodzili się z tym, że jego już nie ma – podkreślał Groński.


Posłuchaj
47:01 2018_04_18 21_08_02_PR1_Kulturalna_Jedynka.mp3 Władysław Szlengel i jego kronika getta (Moje książki/Jedynka) 
22:14 Szlengel ok.mp3 Władysław Szlengel. Samotność poety w getcie. Audycja Małgorzaty Szymankiewicz z udziałem Ryszarda Marka Grońskiego oraz Artura Hofmana (PR, 2018)

 
"Edelman mówi, jak umierać. I jak żyć"

"Zdążyć przed Panem Bogiem" – słynna książka Hanny Krall wydana w 1977 roku - to opowieść o Marku Edelmanie, jednym z przywódców powstania w warszawskim getcie, kardiologu, działaczu opozycji demokratycznej. W tych zapisanych przez wybitną reportażystkę rozmowach Marek Edelman wraca wspomnieniami m.in. do czasu drugiej wojny światowej, do tego, jak wyglądało życie i umieranie w getcie, jaki przebieg miało powstanie z kwietnia 1943 roku.

- Warto czytać "Zdążyć przed Panem Bogiem" dlatego, że Edelman ma nam sporo do powiedzenia i jako powstaniec, i jako lekarz – podkreślała w jednej z radiowych audycji Hanna Krall. – Edelman mówi o tym, jak umierać, tego się dowiedział w powstaniu. Ale mówi też, jak żyć. Tego dowiedział się jako lekarz.

W innej książce wspomnieniowej - napisanej przez Paulinę Sawicką "I była miłość w getcie" - Marek Edelman przywoływał osobiste, czasami bardzo intymne historie z życia swoich przyjaciół, znajomych, a niekiedy zupełnie obcych ludzi. - Gdy mówił o horrorze w getcie, podkreślał, jak ważne było kochać i być kochanym – opowiadała w Polskim Radiu Paula Sawicka. - Nie chodziło koniecznie o miłość seksualną, bo przecież jest i miłość rodzicielska, i przyjaźń, wierność, lojalność, ważne było dla niego posiadanie kogoś, na kim można się oprzeć.


Posłuchaj
29:14 Hanna Krall ok.mp3 Hanna Krall o Marku Edelmanie. Audycja Doroty Gacek (PR, 2019)
25:56 Edel ok.mp3 Wspomnienia o Marku Edelmanie. Audycja Doroty Gacek (PR, 2019)

"Ta książka poraża"

Bogdan Dawid Wojdowski urodził się w 1930 roku w Warszawie, zmarł śmiercią samobójczą w 1994 roku. Wojdowski miał 10 lat, gdy jego rodzina została zamknięta w getcie.

- Opowiadał mi, że rodzice przewidywali, co znaczyło wywożenie. Ojciec do niego mówił: "Uważaj, zostajesz sam". I to były ostatnie słowa, które ojciec do niego skierował - mówiła w radiowej Dwójce Maria Iwaszkiewicz, żona pisarza.

Podobne wspomnienia pozostawił w radiowych archiwach Marek Nowakowski. - Kiedyś rozmawialiśmy bliżej i Bogdan zaczął o swoim życiu chłopaka z getta, któremu udało się przejść przez mur i dostać na tzw. aryjską stronę. Żył, ukrywając się w Warszawie i na mazowieckich wsiach.

W swojej najbardziej znanej powieści – zatytułowanej "Chleb rzucony umarłym" – Bogdan Dawid Wojdowski wrócił do wojennych przeżyć. Książka ta jest zbeletryzowaną historią warszawskiego getta: obejmuje lata 1940-1942 i poprzez obserwacje i doświadczenia dorastającego chłopca – Dawida – ukazuje apokalipsę śmierci, głodu i poniżenia. Zarazem – upartą walkę o przetrwanie i ocalenie ludzkiej godności.

– "Chleb rzucony umarłym" to jego opus magnum – podkreślał Marek Nowakowski. Wojdowski zastosował tu konwencję osobistych doświadczeń, choć gdy to pisał, grzebał w relacjach, siedział w różnych bibliotekach. Tę książkę wytopił z doświadczeń, ale i z rzeczy, które przetrawił, przeczytał. Ta książka poraża. Getto jest tu jak świat piekielny kocioł.

Posłuchaj
13:45 Maria Iwaszkiewicz o Bogdanie Wojdowskim.mp3 Maria Iwaszkiewicz o Bogdanie Wojdowskim (PR, 2013)
15:08 NOWAKOWSKI.mp3 Marek Nowakowski o Bogdanie Wojdowskim (PR, 2013)

  
*** 

Lista literackich tekstów, które w taki czy inny sposób odwołują się do tego, co działo się w warszawskim getcie, jest oczywiście jeszcze bardzo długa. Można by tu przywołać na przykład wspomnienia Jerzego Jurandota, poetycki zbiór "Odczytanie popiołów" Jerzego Ficowskiego, "Rozmowy z katem" Kazimierza Moczarskiegoopowiadania Michała Głowińskiego czy "Umschlagplatz" Jarosława Marka Rymkiewicza. O tej ostatniej książce jej autor mówił: "Dlaczego Umschlagplatz? Dlatego, że jest to miejsce w środku Warszawy, my obok niego żyjemy. I na tym miejscu stała się rzecz niebywała, coś takiego, czego ludzkość dotychczas nie przeżyła. Nie może być tak, że przechodzimy obok tego miejsca obojętnie".


Lista literackich tekstów poświęconych tragedii warszawskiego getta jest wciąż otwarta. Choćby w 2020 roku ukazał się tomik wierszy Doroty Szatters "Warszawskie Jeruzalem", w którym poetka opisała zagładę miasta z punktu widzenia przedmiotów: wózka wiozącego ciała umarłych z getta, bomby, rozpadającej się kamienicy, desek sklepiku, dziecięcych bucików.

***

Na zakończenie warto przywołać Zofię Nałkowską, której zapiski w "Dzienniku czasu wojny" z kwietnia i maja 1943 roku są przejmującym literackim świadectwem zagłady getta widzianym "po drugiej stronie muru".

"Czarne chmury niby kłęby dymu wstępują w górę. Czasami widać płomienie – jak czerwona, szybka, migocąca szarfa na wietrze" (25.04). "Poważne defilady zrezygnowanych, skoki w płomienie, skoki w przepaść (...). Chłopczyk w oknie, dzieci na rękach" (28.04).

I 14 maja, na dwa dni przed stłumieniem przez Niemców powstania: "Cudze cierpienie staje się ostrzejsze, bardziej dojmujące niż własne. (...) Rzeczą rozdzierającą jest jeszcze ich miłość, płonąca na stosie, czułość wbrew wszystkiemu i męstwo, o którym nikt nie wie…

jp

Na podstawie: "Archiwum Ringelbluma. Antologia", pod red. Jacka Leociaka i Marty Janczewskiej, Wrocław 2020; Jacek Leociak, "Tekst wobec Zagłady. O relacjach z getta warszawskiego", Toruń 2015; Andrzej Franaszek "Miłosz. Biografia", Kraków 2011; Tomasz Szarota, "Karuzela na placu Krasińskich: studia i szkice z lat wojny i okupacji", Warszawa 2007; Zofia Nałkowska, "Dzienniki czasu wojny", Warszawa 1972. 

Czytaj także

"Korczak nie nadawał się na pomnik"

Ostatnia aktualizacja: 28.08.2012 10:44
Postać tego znanego pedagoga, działacza społecznego i pisarza przypomnieliśmy w "Wieczorze naukowym". Okazją była wydana niedawno książka autobiograficzna "Pamiętnik i inne pisma z getta".
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Holokaust zabija, nawet ocalonych"

Ostatnia aktualizacja: 18.04.2013 19:00
- Kiedy po '89 roku wydawało się, że jest całkowita wolność, a na ścianach pojawiły się te wszystkie napisy (przyp.red. antysemickie), on tego już nie wytrzymał - mówiła w Dwójce żona pisarza Bogdana Wojdowskiego, Maria Iwaszkiewicz.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jolanta Dylewska: Marek Edelman podkreślał znaczenie miłości w getcie

Ostatnia aktualizacja: 02.10.2019 08:00
- Kiedyś mi powiedział: ty nie wiesz, co to było bać się przez cały dzień, ale wiedzieć, że w nocy czeka na ciebie kropla szczęścia - jednego z przywódców powstania w getcie warszawskim, wybitnego kardiologa i działacza opozycyjnego wspominała reżyserka filmu dokumentalnego o jego życiu.
rozwiń zwiń