Historia

X Mistrzostwa Europy w Boksie. "Czegoś podobnego w historii polskiego boksu nie było"

Ostatnia aktualizacja: 17.05.2021 05:45
68 lat temu, 17 maja 1953 roku, w poniedziałek o godzinie 14:00, w warszawskiej Hali Gwardii, rozpoczęły się X Mistrzostwa Europy w Boksie, w których polscy zawodnicy dosłownie "obili" swoich przeciwników z bratniego Związku Radzieckiego.
X Mistrzostwa Europy w Boksie  odbyły się w dniach 1724 maja 1953 roku, zostały rozegrane w hali WKS Gwardia (wschodnia Hala Mirowska). Na zdjęciu: w narożniku polski pięściarz wagi lekkiej Aleksy Antkiewicz (zwany Bombardierem z Wybrzeża) i sekundant, trener Feliks Stamm.
X Mistrzostwa Europy w Boksie odbyły się w dniach 17–24 maja 1953 roku, zostały rozegrane w hali WKS Gwardia (wschodnia Hala Mirowska). Na zdjęciu: w narożniku polski pięściarz wagi lekkiej Aleksy Antkiewicz (zwany Bombardierem z Wybrzeża) i sekundant, trener Feliks Stamm.Foto: PAP/Zbigniew Matuszewski

Sukces z wieloma podtekstami

Polska była, jak wszystkie kraje demokracji ludowej w Europie, tłamszona przez ZSRR, a partyjni dygnitarze poddańczo wsłuchiwali się w rozkazy płynące z Moskwy. Jedynym chyba możliwym sposobem przeciwstawienia się była rywalizacja, choćby sportowa. Polacy zdobyli 5 tytułów mistrzowskich, a radzieccy sportowcy tylko 2 (!). W klasyfikacji medalowej zajęliśmy pierwsze miejsce z 9 medalami, ZSRR było drugie z ośmioma medalami. To był prawdziwy sukces z wieloma podtekstami.

W zawodach wystartowało 119 zawodników z 19 państw. Pierwszy pomysł organizacyjny, by mistrzostwa odbyły sie na wolnym powietrzu - to z chęci zwiększenia liczby widzów - okazał się niezbyt fortunny dla działaczy sportowych, bo wtedy już samym dopingiem byśmy "stłamsili" zawodników radzieckich. Dlatego też wszyscy zawodnicy umieszczeni w dawnym i słynnym Hotelu Polonia przemieszczali się spacerkiem do Hali Gwardii w asyście rozentuzjazmowanych kibiców. W Hali zasiadało do 5000 entuzjastów tego pięknego sportu i prawie wszyscy to byli Polacy głośno dopingujący naszych reprezentantów.

Wtedy, niestety, nie było działającej telewizji w Polsce... co prawda TVP1 uruchomiono 25 października 1952 roku, ale mało kto posiadał odbiornik telewizyjny. Wszyscy kibice zasiadali więc przy radioodbiornikach, najczęściej dużymi grupami i wsłuchiwali się w kapitalne relacje radiowe na żywo... natomiast wizja dostępna była dopiero po pójściu do kina, gdzie przed każdym seansem wyświetlano Polską Kronikę Filmową, w której zawarto niektóre fragmenty walk Polaków. Władze jednak były skonsternowane faktem, że radzieccy sportowcy dostali lanie od Polaków i kiedy to było tylko możliwe wychwalali kunszt radzieckiego pięściarstwa. Kibice jednak wiedzieli, kto był najlepszy!

"Czegoś podobnego w historii polskiego boksu nie było"

Janusz Pindera, wybitny znawca boksu i znany komentator sportowy, tak opisuje ten czas w artykule "Pięściarze pokazali Rosjanom, kto jest silniejszy" ("Rzeczpospolita" 26.11.2007), rozpoczynając go słowami "Czegoś podobnego w historii polskiego boksu nie było". Następnie relacjonuje: "Pamiętne mistrzostwa Europy w Warszawie były największym powojennym sukcesem polskiego sportu, jednym z największych w całej historii polskiego boksu. Mimo to następnego dnia po zakończeniu tego wspaniałego dla naszych pięściarzy turnieju czołówki polskich gazet krzyczały: "Bokserzy radzieccy mistrzami Europy", "Zwycięstwo radzieckiej szkoły boksu". Chyba właśnie wtedy wielu Polaków zrozumiało, że jesteśmy traktowani jako republika Związku Radzieckiego".

Miliony Polaków przy radioodbiornikach

Ta świadomość zależności od komunistycznego hegemona była w Polakach dość jasna, nie znaczy jednak, że zgadzaliśmy się z nią, dlatego z niecierpliwością oczekiwaliśmy zwycięstw naszych bokserów, szczególnie w walkach z Rosjanami. Pindera pisze dalej: "Transmisji radiowych z hali Gwardii, gdzie rozgrywano w 1953 roku mistrzostwa Europy, słuchały miliony ludzi. W jednostkach wojskowych tak układano plan zajęć, by żołnierze mogli ich słuchać przez megafony. Turniej był bezprecedensowym sukcesem polskich pięściarzy, którzy zdobyli pięć złotych medali, a bokserzy Związku Radzieckiego tylko dwa. Na otarcie łez polscy działacze uznali Władimira Jengibariana za najlepszego zawodnika mistrzostw. Powszechnie uważano, że było to polecenie władz partyjnych".

Mistrzowska drużyna legendarnego Papy Stramma

Bodajże najwspanialszym zwycięstwem, które można uznać za pokazanie prawdziwego polskiego ducha walki i przemożną chęć pokonania radzieckiego sportowca była walka słynnego Zygmunta Chychły. Piotr Piaseczny na stronach "mma.pl" tak opisuje trud wielkiego boksera: "Wojenny weteran Zygmunt Chychła chorował na gruźlicę, jednak "Twardy Kaszuba" nie złożył broni. W finale niejednogłośną decyzją pokonał faworyzowanego Siergieja Szczerbakowa. Co ciekawe, polscy (!) działacze bokserscy złożyli ustny protest przeciwko "Zydze".  Werdykt został jednak podtrzymany". Na politowanie zasługuje służalcze zachowanie polskich działaczy i chyba tylko tym spowodowane byłu uznanie za najlepszego boksera zawodów radzieckiego zawodnika - Wladimira Jengibariana.

Dla polskich kibiców, ale i znawców tej dyscypliny, najlepszymi byli wszyscy polscy mistrzowie, a najlepszym wśród najlepszych oceniało się był Leszek Drogosz. Każdy polski pięściarz zasługiwał na uznanie, wymieniamy mistrzów: Henryk Kukier w wadze muszej, Zenon Stefaniuk w koguciej, Józef Kruża w piórkowej, Leszek Drogosz w lekkopółśredniej i Zygmunt Chychła w półśredniej.

Zygmunt Chychła, źr. Wikipedia/domena publiczna Zygmunt Chychła, źr. Wikipedia/domena publiczna

Dodatkowo dwa srebrne medale zdobyli Tadeusz Grzelak w półciężkiej i Bogdan Węgrzyniak w ciężkiej, a 2 brązowe padły łupem Aleksego Antkiewicza w lekkiej i Zbigniewa Pietrzykowskiego w lekkośredniej. Kapitalnym i słynnym trenerem polskich bokserów był wszystkim znany i legendarny Feliks Stamm.

"Wypiliśmy po oranżadzie"

Pindera opisuje wrażenia Drogosza z tych mistrzostw, te wrażenia dotyczące stosunków polsko-radzieckich: "Drogosz zapytany, jak się zachowywał Miednow po tej sensacyjnej porażce, mówi, że patrzył spode łba, tak zresztą jak i inni pięściarze ZSRR, którzy przegrali z Polakami. – Chyba mieli zakaz rozmawiania z nami, bo się nie odzywali. Czuło się od nich niechęć. Chodzili grupkami, z przewodnikiem, smutni jacyś. Dopiero po mistrzostwach, na spotkaniu obu drużyn lody zostały przełamane. Każdy z nich dostał od nas skromny prezent, wypiliśmy po oranżadzie, porozmawialiśmy. To byli fajni chłopcy, tylko strasznie zahukani".

I w dalszej części dodaje: "Mimo że Polacy byli bohaterami mistrzostw w Warszawie, zdobywając pięć złotych medali, i wygrali klasyfikację drużynową, to i tak na najlepszego pięściarza wybrano Jengibariana. Zdaniem Drogosza takie było polecenie partyjne. – Zagraniczni sędziowie i trenerzy stawiali na Chychłę i na mnie – mówił Drogosz. To Polacy zdecydowali, że nagrodę trzeba dać bokserowi ze Związku Radzieckiego. Ale nie miałem o to żalu, byłem szczęśliwy. To przecież były moje najpiękniejsze i najważniejsze mistrzostwa". Mówiąc "Polacy", miał na myśli przestraszonych działaczy.

Tak oto polscy bokserzy dobitnie przypieczętowali koniec okresu stalinowskiego w nieco ponad dwa miesiące po śmierci dyktatora. Należy dodać, że w ogólnej klasyfikacji Mistrzostw Europy w Boksie Polska zajmuje trzecie, a właściwie drugie miejsce, biorąc pod uwagę ciągłość sportową reprezentacji radzieckiej i później rosyjskiej. W całej historii zdobyliśmy 119 medali - 34 złote, 33 srebrne i 52 brązowe, a w liczbie złotych medali też mamy drugie miejsce.

Bardzo ważna informacja dla naszych młodszych czytelników obytych głównie z boksem zawodowym - ówczesna boks w krajach demokracji ludowych był jedynie tak zwaną "dyscypliną amatorską", a rundy trwały 3 minuty i było ich zaledwie trzy... obecny boks amatorski jest już nieco inną dyscypliną.

PP

Zobacz więcej na temat: boks Warszawa