Historia

Kara za obrazę majestatu Bokassy I - afrykańskiego cesarza

Ostatnia aktualizacja: 17.04.2013 06:00
- Trzeba przyznać, że kiedy już został cesarzem przyjął kurs bez żadnych zahamowań. Postanowił potraktować kraj jako rodzaj prywatnego folwarku. Dwa lata panowania i 13 lat rządów Bokassy doprowadziły kraj do ruiny gospodarczej - mówił afrykanista prof. Marek Malinowski.
Audio
  • Jean-Bédel Bokassa - aud. Sławomira Szofa z cyklu "Postacie XX wieku" (29.12.1996)
Jean Bedel Bokassa, PAPDPA
Jean Bedel Bokassa, PAP/DPA Foto: SVEN SIMON

Jean-Bédel Bokassa – ostatni imperator poprzedniego stulecia. To właśnie jemu poświęcił w grudniu 1996 r. jeden ze swych cyklicznych programów Sławomir Szof. - Człowiek budzący na przemian trwogę i uśmiech, pogardę i zażenowanie - mówił autor.
Despota i tyran, który bez wahania zabijał swych przeciwników politycznych. Miał dziewięć żon i trzydzieścioro dzieci. Swój kraj potraktował jak prywatny folwark, a wszystko to przez kilka lat robił z przyzwoleniem możnych tego świata, zwłaszcza przywódców francuskich.
Po jego koronacji w 1977 roku na cesarza Cesarstwa Środkowoafrykańskiego zaczęły się gwałtowne manifestacje, protestowali nawet uczniowie szkół, których Bokassa zmuszał do chodzenia w jednakowych mundurkach, produkowanych w jego fabrykach.
– Studenci i uczniowie zostali potraktowani w bestialski sposób – komentował prof. Malinowski. – 17 kwietnia 1979 roku zamordowano ponad 100 z nich. Bokassa wyjaśnił, zresztą cynicznie, że zamęczeni w okrutni sposób młodzi ludzie zostali ukarani za obrazę majestatu cesarza.
Marzył, aby zostać duchownym
Bokassa urodził się 22 lutego 1921 r. w Bobangi na terenie ówczesnej francuskiej Afryki Równikowej. Jego rodzice byli biednymi rolnikami, a matka zmarła, gdy miał 6 lat. - Jego biografowie twierdzą, że ten fakt pozostawił trwały ślad w psychice późniejszego cesarza - stwierdził prof. Malinowski. - Po zdobyciu władzy demonstrował niepohamowaną żądzę dóbr materialnych.
Na pewno zaskakiwać może fakt, że Bokassa chciał zostać duchownym, uczęszczał do francuskich szkół misyjnych, ale te plany pokrzyżowała II wojna światowa. Rozpoczął wtedy służbę w armii francuskiej. Pozostawał w niej aż do 1960 r. Wyróżnił się wielką odwagą i poświęceniem. Uczestniczył też w wojnie w Indochinach. Otrzymał za to najwyższe francuskie odznaczenia. Stał się też zdecydowanym frankofilem. Nigdy tego nie ukrywał.
- Kiedy zmarł prezydent Charles de Gaulle, na jego pogrzeb przybyli wszyscy przywódcy krajów frankofońskich – opowiadał prof.. Marek Malinowski. - W pewnym momencie, kiedy składano trumnę z ciałem prezydenta do grobu, Bokassa nie patrząc na zgromadzony tłum i wiszące na nim ordery, padł na ziemię, krzycząc: ”Papa, papa!” i zaczął łkać. Wielu dziennikarzy uważało, że to jest rodzaj przedstawienia, ale ja myślę, że to było szczere, ponieważ on nie wyobrażał sobie funkcjonowania jako przywódca bez pomocy Francji - dodał afrykanista. Na safari przyjeżdżał do niego także następny prezydent Valéry Giscard d'Estaing.
Za zasługi dla Francji
Francuzi odwdzięczali mu się jak mogli. Po uzyskaniu niepodległości i powołaniu Republiki Środkowoafrykańskiej, Bokassa jako pierwszy Afrykanin stanął na czele armii. W sylwestra 1966 r. dokonał zamachu stanu, powołał w miejsce władz cywilnych Wojskową Radę Rewolucyjną pod swoim przewodnictwem, wkrótce też objął urząd prezydenta. Oskarżył, co z perspektywy czasu i tego, co mu udowodniono, swego przewodnika o sprawowanie rządów dyktatorskich.
Bokassa był znany ze swych nieprawdopodobnych ekstrawagancji, nie tylko politycznych. – W pewnym momencie uznał, że członkami, jedynej istniejącej w kraju partii MESAN, są wszyscy mieszkańcy Republiki Środkowoafrykańskiej bez względu na wiek, również niemowlęta. - Został ustanowiony światowy rekord, nie do pobicia - skomentował gość audycji.
Tyran i despota
- Najbardziej spektakularnym, w mniemaniu Bokassy, posunięciem, o czym pisała prasa światowa, była decyzja podjęta w ramach ogólnonarodowej sanacji, o karaniu złodziei. Przewidywała ona obcinanie rąk i uszu za akty kradzieży, a w wypadku recydywy, publiczne biczowanie. Tej ostatniej karze poddano ok. 50 osób, spośród których 3 osoby zmarły na skutek otrzymanych razów - mówił prof. Malinowski.
Kiedy Kurt Waldheim, stojący na czele ONZ złożył oficjalny protest przeciwko takim praktykom, Bokassa nazwał go ”kolonialistą i rajfurem”.
Koronacja za 25 mln dolarów
4 grudnia 1976 r. Jean-Bédel Bokassa uznał, że najbardziej właściwym ustrojem dla rządzonego przez siebie kraju będzie monarchia. Ogłosił wtedy, że Republika Środkowoafrykańska zostanie cesarstwem, ale dopiero rok później koronował się na cesarza.
Uroczystość nawiązywała stylem do koronacji Napoleona I w 1804 r. Kosztowała 25 mln dolarów. – I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że to stanowiło 1/5 rocznych dochodów państwa - stwierdził gość programu. - Przyjęcie trwało 5 dni. W koronie znajdowało się ok. 2 tys. brylantów.
W uroczystości brało udział ok. 3,5 tysiąca gości z całego świata, w tym z Francji, Wlk. Brytanii. - Nikt nie zwracał uwagi na bezmiar ekstrawagancji? - pytał autor audycji. - Świat udawał, że nie ma problemu, że stanowi to pewien koloryt lokalny – odpowiedział afrykanista.
W rok po koronacji zaczęły się manifestacje, protestowali nawet uczniowie szkół, których Bokassa zmuszał do chodzenia w jednakowych mundurkach, produkowanych w jego fabrykach.
– Studenci i uczniowie zostali potraktowani w bestialski sposób – komentował prof. Malinowski. – Zamordowano ponad 100 osób. Bokassa wyjaśnił, zresztą cynicznie, że zostali oni ukarani za obrazę majestatu cesarza.
Życie na wygnaniu
Za jego rządów korupcja i nepotyzm osiągnęły niewyobrażalne rozmiary. Francuzi zaczęli w końcu dostrzegać też bestialstwo cesarza. We wrześniu 1979 r. doprowadzili w Republice Środkowoafrykańskiej do bezkrwawego zamachu stanu. Sam Bokassa był wtedy z wizytą w Libii u swego wielkiego przyjaciela Muamara Kadafiego.
Wygnany z kraju, początkowo nie uzyskał zgody na wjazd do Francji, osiadł na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Potem jednak zamieszkał w jednym ze swoich licznych pałaców na południu Francji. Przebywał tu do 1986r. Sąd Najwyższy w Wlk. Brytanii w 1980 r. skazał go zaocznie na karę śmierci. Zarzucono mu: ludobójstwo, korupcję i kanibalizm.
W 1986 r. Bokassa nagle powrócił do swego kraju, został aresztowany, wytoczono mu proces. Skazano na karę śmierci, ale nigdy tego wyroku nie wykonano. Zmarł 3 listopada 1996 r. w Bangi.
bs/mk

Zobacz więcej na temat: HISTORIA
Czytaj także

Rudolf Hoess - zbrodniarz, ludobójca, bestia…

Ostatnia aktualizacja: 11.03.2024 05:40
- Ginęło się w kloace, ginęło się pod murem, ginęło się w piwnicy, ginęło się w komorze gazowej. Bezimiennie, brzydko, w łachmanach, bez sławy i chwały – mówił jeden ze świadków zeznających w procesie Rudolfa Hoessa, komendanta KL Auschwitz-Birkenau.
rozwiń zwiń