Historia

21. rocznica śmierci sopranistki Bogny Sokorskiej – "słowika Warszawy"

Ostatnia aktualizacja: 10.05.2023 05:40
– Była jedną z ostatnich artystek, których technika śpiewu dorównywała umiejętnościom dawnych wielkich mistrzyń. W dodatku jej kreacje odznaczały się wielką kulturą, muzykalnością, a i ona sama była przecież bardzo towarzyska, wesoła i pełna uroku. Myślę więc, że warto o niej pamiętać jako o jednej z najświetniejszych śpiewaczek lat 60. i 70. XX wieku – mówił muzykolog Józef Kański na antenie Polskiego Radia. 
Sopranistka Bogna Sokorska. Zdjęcie zostało zrobione pomiędzy 1956 a 1960 rokiem
Sopranistka Bogna Sokorska. Zdjęcie zostało zrobione pomiędzy 1956 a 1960 rokiemFoto: NAC/Domena publiczna

21 lat temu, 10 maja 2002 roku w podwarszawskim Piastowie zmarła Bogna Sokorska - jedna z najwybitniejszych polskich śpiewaczek operowych. 

Marzyła o scenie i blasku reflektorów

Bogumiła Kaczmarska – bo tak brzmi pełne panieńskie nazwisko słynnej śpiewaczki – przyszła na świat 6 marca 1927 roku w Warszawie. Jej bratem był malarz Janusz Kaczmarski, ojciec poety i czołowego barda "Solidarności" Jacka Kaczmarskiego. 

Już od dziecka zdradzała wielkie umiejętności artystyczne i marzyła o występach na scenie. Aby ziścić swoje pragnienia, w 1945 roku rozpoczęła naukę w warszawskiej szkole muzycznej, gdzie przez kolejne trzy lata kształciła się pod czujnym okiem sopranistki Marii Dobrowolskiej-Gruszczyńskiej, współpracującej m.in. z Operą Warszawską i warszawską Operą Objazdową. Mniej więcej w tym czasie poznała również swojego przyszłego męża  pianistę i kompozytora Jerzego Sokorskiego.

Posłuchaj
17:27 bogna sokorska.mp3 O sopranistce Bognie Sokorskiej mówi jej była uczennica Justyna Stolarska, śpiewak operowy Bernard Ładysz oraz muzykolog Józef Kański. Audycja Wojciecha Włodarczyka z cyklu "Szkic do portretu". (PR, 24.10.2002) 

Piekielnie zdolna "kukawka"

W 1948 roku Bogna Sokorska zaczęła uczęszczać na lekcje śpiewu do Ady Sari, słynnej przedwojennej śpiewaczki operowej, której – jako jednej z nielicznych polskich artystek – udało się zrobić międzynarodową karierę. Pod jej opieką pozostawała przez dwadzieścia lat, czyli aż do śmierci nauczycielki w 1968 roku.

Ada Sari 1200.png
Ada Sari – jedna z najwybitniejszych śpiewaczek operowych świata

Jak tłumaczył muzykolog Józef Kański na antenie Polskiego Radia, to właśnie dzięki Adzie Sari Sokorska opanowała technikę śpiewu koloraturowego (czyli urozmaiconego licznymi ozdobnikami), który przyniósł jej tak wielką popularność. Poznała również tajniki trylów - ozdobników muzycznych uzyskiwanych przez szybkie powtarzanie dwóch sąsiadujących ze sobą dźwięków. – Sokorska była jedną z ostatnich artystek, które tę umiejętność posiadły. Proszę zauważyć, że nawet dzisiaj śpiewaczki tak zwane koloraturowe nie mogą sobie z tymi trylami poradzić. A Bogna potrafiła – dodał.

– Śpiewanie koloraturą to jedna z najtrudniejszych sztuk. Żeby ją opanować, potrzeba bardzo dużo pracy i trzeba też mieć olbrzymią skalę w głosie. A Bognie przychodziło to z łatwością. Nazywaliśmy ją nawet "kukawką", bo ona tak "kukała" tymi dźwiękami bez żadnego problemu – wspominał ze śmiechem solista operowy Bernard Ładysz, który wielokrotnie występował u boku tej wielkiej polskiej artystki.

Na polskich i zagranicznych scenach

Sokorska debiutowała w chórze Polskiego Radia. Następnie przez kilka lat związana była z warszawskim Teatrem Satyryków Jerzego Jurandota, gdzie występowała pod pseudonimem "Monika Poleska", oraz z Teatrem Wojska Polskiego. Jej kariera zaczęła jednak nabierać rozpędu dopiero około 1955 roku, gdy zdobyła posadę solistki w warszawskiej Operze Objazdowej. Wraz z zespołem zjeździła pół Polski, a jej nazwisko powoli stawało się rozpoznawalne. Za jej sceniczny debiut uznaje się rolę Gildy w "Rigoletcie" Giuseppe Verdiego w reżyserii Bolesława Jankowskiego. Spektakl został po raz pierwszy zaprezentowany 7 sierpnia 1955 roku w Przemyślu.

jerzyjurandot1200.jpg
Jerzy Jurandot - przedwojenny mistrz słowa

W marcu 1958 roku w Warszawie Sokorska zagrała Rozynę w "Cyruliku sewilskim" Gioacchina Rossiniego w reżyserii Jana Kulmy. Występ spotkał się z ciepłym przyjęciem publiczności, a krytycy niejednokrotnie chwalili artystkę.  "Mądrzy impresariowie filmowi powinni biec do niej na wyścigi z kontraktami i zamawiać odpowiednie scenariusze, aby z Bogny Sokorskiej próbować uczynić gwiazdę muzycznych komedii filmowych. Ma wszelkie dane na to, żeby stać się nowym słowikiem Warszawy" – w ten sposób o jej występie pisał dziennikarz radiowy i felietonista Jerzy Waldorff na łamach tygodnika "Świat".

Wkrótce potem artystka porzuciła pracę w Operze Objazdowej i wyjechała za granicę. W kolejnych latach koncertowała m.in. w Czechosłowacji, we Francji, w Belgii i w Wielkiej Brytanii, gdzie zresztą występowała zarówno w radiu, jak i w telewizji, a nawet nagrała płytę – "The Voice of Bogna Sokorska" (1959). Był to jeden z trzech - a właściwie dwóch i pół - albumów, które pozostawiła po sobie artystka. W 1964 roku wydała bowiem w Polsce płytę "Słowik Warszawy", a następnie - wraz ze śpiewaczką Jadwigą Romańską - zbiór arii operowych (dokładna data wydania ostatniej płyty nie jest znana). 

Szczyt sławy

Do Polski powróciła w 1962 roku. Dostała angaż w Operze Warszawskiej, z którą współpracowała do początku lat 70. XX wieku. Następnie - od 1973 do 1974 roku - pracowała w Warszawskiej Operze Kameralnej.

Sokorska była wówczas u szczytu sławy. To właśnie z tamtego okresu pochodzą jej wybitne kreacje Serpiny w operze "La serva padrone" Giovanniego Baptisty Pergolesiego w reżyserii Joanny Kulmowej (1961) czy Olimpii w "Opowieści Hoffmana" Jakuba Offenbacha w reżyserii Bronisława Horowicza (1962). – Była naprawdę świetną Olimpią, wydawało się, że ta partia właśnie dla niej została stworzona. Ten krystaliczny sopran, wybitna koloraturowa technika, ta jej sceniczna uroda… Wszystko było po prostu wspaniałe  oceniał muzykolog Józef Kański na antenie Polskiego Radia.

Sokorska bardzo często koncertowała wówczas również za granicą. Śpiewała między innymi w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Niemczech, Austrii, Portugalii i Rumunii. Publiczność ją uwielbiała i często obdarzała artystkę nie tylko słowami uznania, lecz także prezentami.

 Po występie w Paryżu otrzymałam od naszego rodaka, słynnego fryzjera Antoniego Cierplikowskiego, olbrzymi kosz kwiatów. Były w nim białe hiacynty, ślicznie udekorowane ładnie upiętymi amarantowymi wstążkami, które wyglądem miały przypominać kwiaty. A w Lizbonie od zupełnie nieznanej mi osoby dostałam dość sporą gałązkę cytryny, na której był kwiat i trzy owoce. Wspaniale to wyglądało – wspominała sopranistka na antenie Polskiego Radia.

Posłuchaj
11:35 wita was polska___1_ rozmowa hanny liszewskiej z bogną sokorską___14971_tr_2-2_d4570741[00].mp3 Bogna Sokorska mówi o początkach swojej drogi muzycznej, kontakcie z publicznością i swoim największym marzeniu artystycznym. Ze śpiewaczką rozmawiała Hanna Liszewska. (PR, brak daty) 

Uczennice ją uwielbiały

Prócz działalności artystycznej Bogna Sokorska poświęcała się również pracy dydaktycznej. Przez wiele lat prowadziła wykłady w niemieckim Weimarze podczas Letnich Kursów Mistrzowskich. W latach 80. XX wieku uczyła także w Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Niemal do śmierci dawała również prywatne lekcje śpiewu.

Maestra była osobą absolutnie wyjątkową. Nie tylko w sensie artystycznym, lecz także z powodu jej bogactwa wewnętrznego, ogromu uczuć, które żywiła wobec innych. Nigdy nie słyszałam, żeby Bogna Sokorska mówiła o kimś źle. Jeśli miała do kogoś niezbyt przychylny stosunek, to po prostu starała się to przemilczeć – wspominała po latach jedna z jej uczennic, Justyna Stolarska, na antenie Polskiego Radia.  Uwielbiała muzykę, śpiew. Nawet najtrudniejsze pod względem technicznym rzeczy sprawiały jej wielką przyjemność. Ponadto była szalenie pogodnym człowiekiem. Stale się śmiała i emanowała radością, czym łatwo można było się od niej zarazić. 

Posłuchaj
02:03 wywiad ze śpiewaczką bogną sokorską___4002_tr_11-11_d456f3e8[00].mp3 Bogna Sokorska mówi o swoich początkach artystycznych i planach na najbliższe miesiące. Ze śpiewaczką rozmawiał Stefan Wysocki. Audycja "Na Warszawskiej Fali". (PR, 18.10.1961) 

Jej dawna podopieczna dodawała również, że sopranistka była bardzo zaangażowana w swoją pracę pedagogiczną. – Myślę, że ona nas, swoje uczennice, bardzo kochała. Oczywiście z wielką wzajemnością. Często przed występami nastrajam się w ten sposób, że myślę o Bognie Sokorskiej, przypominam sobie, co mi mówiła. Powtarzała mi: "Baw się, ciesz się. Twój śpiew ma być radością nie tylko dla słuchacza, ale przede wszystkim dla ciebie".

jb

Cytat z Jerzego Waldorffa podaję za tekstem Wacława Panka "Bogna Sokorska - słowik zapomniany?" opublikowanym w jego książce "Kariery i legendy" (Warszawa, 1988).

Czytaj także

"Nie umiałem czytać ani pisać, a już znałem nuty". Cztery lata temu zmarł Krzysztof Penderecki

Ostatnia aktualizacja: 29.03.2024 06:00
Krzysztof Penderecki, kompozytor, dyrygent, pedagog, jeden z najbardziej cenionych na całym świecie twórców muzyki, zmarł nad ranem 29 marca 2020 roku. Przeżył 86 lat. Pozostały po nim dzieła, które zmieniały myślenie o muzyce zarówno w XX, jak i w XXI wieku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Krystyna Radzikowska. Poznaj prawdziwą królową gambitów

Ostatnia aktualizacja: 05.02.2024 06:00
Długo musiała walczyć o pozycję i uznanie w zdominowanym przez mężczyzn świecie zawodowych szachów, i to nawet wtedy, gdy jako wielokrotna szachowa mistrzyni Polski brała udział w eliminacjach do mistrzostw świata. W ostatnim wywiadzie mówiła o sobie i swoich koleżankach: "byłyśmy pionierkami polskich szachów kobiecych".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jarema Stępowski. Promotor warszawskich piosenek ulicznych

Ostatnia aktualizacja: 11.01.2024 05:45
- Nigdy nie przypuszczałem, że te moje utwory kiedykolwiek wyjdą poza granice stolicy. A tu utwór "Taksówkarz warszawski" został niezwykle ciepło przyjęty przez brać taksówkarską. Do tego stopnia, że kieleccy taksówkarze kiedyś wydali nawet bankiet na moją cześć – wspominał ze śmiechem Jarema Stępowski na antenie Polskiego Radia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Tadeusz Bocheński. "Książę" polskich spikerów radiowych

Ostatnia aktualizacja: 25.04.2024 05:54
– Na jego osobowość spikerską złożył się nie tylko ten piękny, dźwięczny głos oraz ta jego naprawdę nieskazitelna dykcja. Nie tylko to oczarowało słuchaczy. Przede wszystkim zachwyciła ich ta jego kultura wyniesiona z domu rodzinnego, ogromna muzykalność i zdolności poetyckie. To wszystko sprawiło, że był prawdziwym "księciem" spikerów – mówiła spikerka Polskiego Radia Stella Weber.
rozwiń zwiń