Historia

Ucieczka kata

Ostatnia aktualizacja: 01.01.2009 10:13
O planie ucieczki esesmana Adolfa Otto Eichmanna wiemy dosyć dużo, opowiedział o nim w 1960 roku siedząc już w izraelskiej celi.

Wielkie ucieczki towarzyszące II wojnie światowej stały się kanwą wielu popularnych powieści i filmów. Jest jednak grupa, której spektakularne akcje są omijane przez teksty kultury. To naziści.

Oczywiście nie odbywały się one w trakcie działań wojennych ale nawet kilka lat po nich. Ze względu na nazwiska bohaterów tych akcji, jak i ilość zaangażowanych w nie przedstawicieli przestępczego światka, wielkie ucieczki Nazistów przypominają sensacyjne opowieści szpiegowskie.

Adolf Otto Eichmann, źr. www.holocaustresearchproject.org

Adolf Otto Eichmann, źr. www.holocaustresearchproject.org

Adolf Otto Eichmann (1906 - 1962) miał się czego obawiać w powojennej Europie. Jeszcze przed 1939, jako oficer SS, był inspiratorem i jednym z wykonawców ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej.

Droga przez Niemcy

O planie jego ucieczki do Argentyny wiemy dosyć dużo, opowiedział o nim w 1960 roku siedząc już w  izraelskiej celi. Według jego słów w ucieczce z obozu w 1946 roku pomogła mu pielęgniarka Hilda. Potem, przedostając się przez Niemcy, korzystał z pomocy jeszcze trzech kobiet. W rzeczywistości Eichmann najbardziej mógł liczyć na pomoc towarzyszy spotkanych w obozie jenieckim Ober-Dachstetten we Frankonii. Po ucieczce z obozu zaopatrzono go w papiery na nazwisko Otto Heninger. Najpierw ruszył do Prien nad jeziorem Chiemsee odwiedzić siostrę  poznanego w obozie Oberscharführera SS. Potem zatrzymał się w Eversen, miejscowości położonej w malowniczej pustaci Luneburskiej (Dolna Saksonia). Tamtejszym kontaktem był brat innego obozowego kolegi, leśniczy Feiersleben. To on załatwił Eichmannowi-Heningerowi pracę jako drwal w firmie Burmann&Co. W 1948 roku firma zbankrutowała. Esesman pozostał w okolicy decydując się na sielskie życie, wydzierżawił trochę ziemi i zajął się hodowlą kur. Właśnie wtedy i podczas pracy jako drwal zaoszczędził pieniądze niezbędne do opuszczenia kontynentu.

W 1950 roku rozpoczęła się akcja ucieczki z Europy. Przez swojego znajomego z Hamburga skontaktował się z kimś kto często podróżował do Włoch. To temu człowiekowi Eichmann wręczył swoje dokumenty i pieniądze. W zamian otrzymał dokładny plan drogi ucieczki nazywanej „U-Boot-Route”. Zaopatrzony również w nowe dokumenty, wystawione przez południowo-tyrolską gminę Tremento ruszył w stronę Włoch.  Korzystając ze wskazówek esesman przedostał się do Insbruku. Tam miał się spotkać ze swoim pierwszym kontaktem. Człowiek ten okazał się  nieprzyjemny dla uciekiniera, ale udzielił mu kolejnych wskazówek. Następnym etapem było przedostanie się przez okolice przełęczy Brenner z Austrii na włoską stronę Alp. Kiedy Eichmann znalazł się na włoskiej ziemi pozwolił sobie na chwilę odpoczynku. Mógł poczuć się bezpiecznie. Po obu stronach przełęczy rozmawiano po Niemiecku, a wielu, zamieszkujących południowy Tyrol mężczyzn służyło w wermachcie.

Włosi i nowy świat

Falszywe dokumenty Eichmanna

Falszywe dokumenty Eichmanna, źr. www.holocaustresearchproject.org

W Meranie, kolejnym punkcie na mapie ucieczki, zbrodniarz miał zostać zaopatrzony w pozwolenie na wyjazd do Argentyny i dokumenty z nową tożsamością. Sam wspomina to tak: „Otrzymałem to od jakiegoś człowieka, który ku mojemu najwyższemu zdziwieniu nie chciał za to ani lira. Do tej pory musiałem słono płacić za usługi U-Boot-Agenten. Z zezwoleniem w kieszeni, wystawionym na nazwisko Ricardo Klement, dotarłem do Genewy. (...) Znowu poczułem się jak pełnowartościowy człowiek”. Opuścił kontynent korzystając z pomocy zorganizowanej siatki złożonej zarówno z niezależnych przemytników jak i przedstawicieli Kościoła katolickiego oraz Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Eichmann, już w Jerozolimie, w samych superlatywach wypowiadał się o włoskich duchownych. „Przypominam sobie z głęboką wdzięcznością pomoc Kościoła katolickiego w moje ucieczce z Europy i zdecydowałem się uszanować wiarę katolicką, stając się jej członkiem honorowym”. Ponoć przyjęcie przez niego nowego wyznania i porzucenie obrządku ewangelickiego  wcale nie było wyborem a warunkiem zorganizowania dalszej ucieczki.

14 lipca 1950 roku Adolf Eichmann znalazł się w Buenos Aires. Przez następne dziesięć lat żył pod nazwiskiem Ricardo Klement. Mimo że wolny, były oficer SS, musiał zaczynać życie od nowa. Na początku pracował jako techniczny pracownik umysłowy w firmie CAPRI, która pomagała odnaleźć się podobnym mu emigrantom. Właśnie wtedy, w 1952, do uciekiniera dobiła żona razem z jego trzema synami (obywatelstwo otrzymali w 1954). W 1954 Eichmannowie przenieśli się do Santa Rosa w prowincji Buenos Aires, gdzie ojciec rodziny objął stanowisko w Fabrica Metalúrgica Efeva. Potem, aż do 1958, przebywali w posiadłości ziemskiej znajomego. Wszystko to przeczytać możemy w CV Eichmanna, które złożył w 1959 w biurze Mercedes Benz Argentina. Widać zatęsknił za solidną germańską techniką. Jednak jego podanie o pracę było całkowicie sfałszowane. Odjął sobie siedem lat i zmienił historię edukacji. Przemilczał też fakt, posiadania czwórki dzieci (czwarty syn urodził się już w Argentynie).

Tropy

Przesluchanie Eichmanna

Przesluchanie Eichmanna

Międzynarodowy nakaz aresztowania Eichmanna wystawiono dopiero 24 listopada 1956 roku. Od 1957 zbieg figurował w „Niemieckiej księdze gończej”. 16 grudnia 1959 federalny minister sprawiedliwości poinformował, że publikowanych w prasie informacji, jakoby członek SS przebywał w Egipcie lub Kuwejcie, nie udało się potwierdzić. Dodał też, że „nie da się z pewnością powiedzieć, że Eichmann w ogóle jeszcze żyje”.

11 kwietnia 1958 roku pojawił się mętny ślad podający miejsce pobytu uciekiniera, jako Buenos Aires. Niemieckie MSZ zostało poproszone o zlokalizowanie przez swoją placówkę w Argentynie miejsca pobytu Eichmanna. Sprawa nie powinna wtedy sprawić problemu. Urzędnicy mieli dostęp do złożonych przez żonę i synów uciekiniera podań o paszporty. Nikt jednak nie skojarzył (?) emigrującej rodziny Eichmannów z nazwiskiem poszukiwanego zbrodniarza. W uzasadnieniu z 1 stycznia 1960 roku ambasada broniła się słowami: „W tej sprawie zasługuje też na uwagę stwierdzenie, że według sondażu przeprowadzonego w ambasadzie (poza jednym wyjątkiem) nikt z jej pracowników, włączając ambasadora, nie słyszał nic o Adolfie Eichmannie ani jego zbrodniach (...).

Kiedy porażka władz Niemieckich zaczęła już kłuć w oczy środowiska międzynarodowe sprawę przejął Izrael. Aby uniknąć trwających latami procesów ekstradycyjnych (podczas, których zbrodniarz mógłby ponownie zbiec) zdecydowano się na bardziej energiczne środki. 11 maja 1960 roku Eichmanna porwano spod jego domu w Buenos Aires. W akcji brało udział ponad 30 agentów wybranych osobiście przez ówczesnego szefa Mossadu Issera Harela (który ją nawet osobiście nadzorował). 20 maja porwanego zbiega przebrano za pracownika izraelskich linii lotniczych i pod działaniem narkotyków przeprowadzono przez odprawę do specjalnego samolotu.

Został osądzony za zbrodnie dokonane na narodzie żydowskim (i nie tylko) podczas II wojny światowej i skazany na karę śmierci, wykonaną 1 czerwca 1962 roku.

Pomocna była pozycja Heinza Schneppena „Odessa, tajna organizacja esesmanów”, wydawnictwo Bellona, Warszawa 2009.

Piotr Jezierski

Czytaj także

Celnik w Odessie

Ostatnia aktualizacja: 13.01.2009 12:30
„Odessa” to jedna z najbardziej tajemniczych organizacji XX wieku.
rozwiń zwiń