Tyle dobrego słyszałem o ukraińskiej scenie dzięki Adrianowi Piaseckiemu, który mi o niej wcześniej opowiadał. Poczułem potrzebę, aby tam pojechać i poznać to plemię. Kiedy pojechałem na I Międzynarodowe Forum Inicjatyw Niezależnych, zdałem sobie sprawę, że to Adrian usłyszał to, co w tym wszystkim widział.
Adam Frankiewicz - Firs International Forum of Independent Initiatives
Ale cała przygoda zaczęła się ciekawie, poznaliśmy wielu ludzi, którzy zrobili dobrą robotę pro bono. Nie było takiego europejskiego kapitalizmu, kiedy na wszystkim trzeba zarabiać. I poczułem się jak ryba w wodzie, bo pomyślałem, że to wspaniale, gdy ludzie rozmawiają o swoich dziejach a nie biznesach i nie mam poczucia, że jest to kolejne spotkanie biznesowe, podczas którego ludzie próbują podzielić się strategiami, harmonogramami, wykresami, tym, jak zarabiać na muzyce lub jak szukać przedstawicieli. Tam w ogóle o tym nie było mowy, spotkaliśmy się tam, żeby się poznać, porozmawiać o naszych miejscach, skąd pochodzimy i co tam robimy. Wtedy zrozumiałem, że tak jest wszędzie. Dobre praktyki to praktyki oddolne.
Poczułem się wtedy bardzo dobrze. Mówiono wtedy po polsku i ukraińsku zupełnie organicznie — to było wzajemne poznanie kultury tego języka, wzajemne, jakoś wtedy unikaliśmy angielskiego.
To była moja prowokacja. Ponieważ jasne jest, że każdy zna angielski, ale w pewnym sensie angielski jest tak «rosyjski» w kontekście światowym, więc ciekawiło mnie, jak ludzie radzą sobie bez angielskiego.
A potem okazało się, że ludzie zaczęli się zapraszać. I wymyślić coś, co pozwoli nam kontynuować współpracę, chociaż nie wiem, czy można to nazwać współpracą. Była to raczej chęć ponownego spotkania, aby poczuć, co wtedy było, przypomnieć sobie siebie i spróbować kontynuować i kultywować nasze oddolne wysiłki.
Byłem w Ukrainie cztery lub pięć razy z koncertami. Zaprosił mnie także nauczyciel z Akademii muzycznej we Lwowie — Ostap Manulyak. Również osoba znana w Polsce.
Miałem więc przyjemność prowadzić takie kameralne wykłady w Studiu EESEM dla studentów Akademii Muzycznej we Lwowie. Dla mnie, magistra sztuki dźwięku, było to ogromne wyróżnienie. To, że mogłem tam występować i zajmowałem się nagrywaniem terenowym... spotkaliśmy się też na kursach mistrzowskich w Białymstoku Listen To The East. A fakt, że później byłem we Lwowie i odbyłem te kursy mistrzowskie dotyczące nagrań terenowych, to kolejna dobra historia.
Warsztaty Listen To The East
Jeśli chodzi o nagrania terenowe, to również bardzo dobrze pamiętam wyjazd do Białegostoku. Miło, że wybrałeś jeden dom, w którym wtedy wszyscy mieszkaliśmy razem, i było poczucie, że między ludźmi istnieje więź. Wszyscy rozmawialiśmy wtedy w kuchni i byliśmy ciągle pochłonięci tym procesem.
Wiele się zmieniło od czasu, o którym mówisz, ponieważ dzisiaj wszyscy zaczęliśmy rozmawiać więcej o wykresach i bardziej szczegółowych sprawach. Było to efektem pewnej profesjonalizacji. Wcześniej wszystko było bardzo oddolne i takie szukanie swojej drogi, nie w całkowitej ciemności, ale w takiej niepewności. Są też to naczynia połączone — stajemy się bardziej profesjonalni, ale tracimy też niuanse relacji międzyludzkich. Ale to także inny temat.
Warsztaty Listen To The East
Ciąg dalszy rozmowy Myrosłava Trofymuka z Adamem Frankewiczem w nagraniu audio