Redakcja Polska

"Nasza historia nie może się powtórzyć"

14.09.2019 13:46
Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier oświadczył, że jego kraj powinien tak obchodzić się ze swoja historią, by się nigdy nie powtórzyła
Frank-Walter Steinmeier
Frank-Walter SteinmeierPAP/Leszek Szymański

Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier oświadczył w wywiadzie w najnowszym wydaniu tygodnika "Der Spiegel", że jego kraj powinien tak obchodzić się ze swoja historią, by się nigdy nie powtórzyła.

"Tomasz Mann powiedział kiedyś, że ktoś, kto się rodzi Niemcem, ma do czynienia z niemiecką historią. Nie chcę, żebyśmy byli więźniami naszej historii, ale musimy tak się z nią obchodzić, żeby się nie powtórzyła" - oświadczył Steinmeier wspominając swój udział w obchodach upamiętniających 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej w Wieluniu i Warszawie. 

"Zjednoczona Europa i demokratyczne Niemcy są lekcjami z naszej strasznej przeszłości. Nasza odpowiedzialność nie zna grubej kreski. I to właśnie z tej odpowiedzialności wynika obowiązek zachowania i przekazywania dalej wyciągniętych wniosków" - powiedział niemiecki przywódca w rozmowie ze "Spieglem", nawiązując jednocześnie do niedawnych wyborów landowych w Saksonii i Brandenburgii, gdzie narodowo-konserwatywna partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) osiągnęła znakomite wyniki.

"To był ten moment, kiedy pomyślałem: dla tych, którzy właśnie głosują, historia i współczesność nie są już ze sobą wystarczająco powiązane" - przyznał prezydent RFN.

AfD powstała w 2013 roku, jako partia występująca przeciwko polityce kanclerz Niemiec Angeli Merkel w czasie kryzysu finansowego strefy euro. Sprzeciwiała się ona ratowaniu Grecji i postulowała - w razie konieczności - wyjście RFN ze strefy euro. W wyniku wewnętrznych sporów i walk o władzę zmieniła później profil na antyimigrancki i antyislamski, dokładając jednocześnie starań, by nie być kojarzona z neonazistowską NPD (byli członkowie NPD i innych partii neonazistowskich nie mogą być członkami AfD). W ugrupowaniu istnieje jednak stronnictwo wyraziście ksenofobiczne i rewizjonistyczne. Jest ono skupione wokół Bjoerna Hoecke - szefa frakcji AfD w landtagu Turyngii. To właśnie ten polityk nazwał pomnik ofiar Holokaustu w Berlinie "pomnikiem hańby". Inny działacz - Wolfgang Gedeon, uważa, że "chrześcijański Zachód" ma dwóch wrogów: zewnętrzny to islam, a wewnętrzny to judaizacja. Jednocześnie, na poziomie ogólnych deklaracji ugrupowanie potępia wszelkie przejawy antysemityzmu. 

Stein­mei­er zastrzega jednak, że Niemcy nie są wyjątkiem. Jego zdaniem, do RFN dotarły trendy, które można było dostrzec w USA i innych częściach Europy. Zjawiska te określa prezydent jako "populizm", "polaryzacja" i "spadek poparcia dla partii masowych", wyrażając przy tym zaniepokojenie z powodu zmiany, jaką widać w podejściu Stanów Zjednoczonych do Europy.

"Dobre relacje z USA są ważne. Ale nie można z tego powodu przemilczać zadrażnień wywoływanych przez niektóre decyzje, czy wypowiedzi amerykańskiej administracji" - uważa Steinmeier.

PAP/ks

Zobacz więcej na temat: Niemcy