Redakcja Polska

Rosyjskie stacje badawcze przestały przekazywać dane po wybuchu w Sarowie

19.08.2019 10:45
– Dwa rosyjskie ośrodki monitorujące poziom promieniowania jądrowego dwa dni po wybuchu pocisku na poligonie marynarki wojennej w Sarowie przestały przekazywać dane – pisze w poniedziałek amerykański dziennik "Wall Street Journal".
RS-12M1 Topol-M  rosyjski rakietowy pocisk balistyczny dalekiego zasięgu klasy ziemia-ziemia ICBM
RS-12M1 Topol-M – rosyjski rakietowy pocisk balistyczny dalekiego zasięgu klasy ziemia-ziemia ICBMFree Wind 2014/Shutterstock

Gazeta powołuje się na informacje przekazane przez szefa Komisji Przygotowawczej ds. Całkowitego Zakazu Prób Jądrowych (CTBTO) Lassinę Zerbo. Jak napisał on w mailu do "WSJ", ze stacjami Dubna i Kirow skontaktowano się w celu wyjaśnienia przyczyn przerwy w przekazywaniu danych na temat promieniowania, na co rosyjskie władze odpowiedziały, że wynika ona z "problemów z komunikacją i siecią". "Czekamy na dalsze raporty, kiedy stacje czy system komunikacji ponownie będą w pełni funkcjonalne" – napisał Zerbo.

Jak wyjaśnia nowojorski dziennik, ośrodki Dubna i Kirow wchodzą w skład międzynarodowej sieci setek stacji, która ma służyć kontrolowaniu przestrzegania Traktatu o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową (CTBT). Dane przekazują organizacji nadzorującej przestrzeganie układu oraz krajom, które dokument podpisały.

Za działanie stacji odpowiedzialne są należące do układu państwa. Sam traktat jeszcze formalnie nie obowiązuje, ponieważ nie ratyfikowała go jak dotychczas odpowiednia liczba krajów. Celem działalności Dubny i Kirowa jest mierzenie poziomu cząsteczek radioaktywnych w atmosferze.

Rosjanie tuszują sprawę

Zerbo podkreślił, że choć działające w ramach CTBTO stacje miewały czasem problemy z komunikacją czy elektrycznością, ogólnie ta globalna sieć, w tym także ośrodki rosyjskie, zapewnia "doskonałą dostępność danych". Zastrzegł, że nie można łączyć przerwy w nadawaniu z żadnym konkretnym zdarzeniem, dopóki nie poznamy jej przyczyny.

Jednak zdaniem cytowanych przez "WSJ" ekspertów ds. kontroli zbrojeń wydaje się, że zakłócenia w działalności rosyjskich ośrodków to próba "zatajenia informacji na temat wypadku (w Sarowie – PAP), a nie wysiłki w celu ukrycia dowodów przeprowadzania zabronionych testów broni jądrowej".

– To bardzo dziwny zbieg okoliczności, że te ośrodki przestały wysyłać dane na krótko po wypadku z 8 sierpnia – powiedział 'WSJ' Daryl Kimball, szef amerykańskiego ośrodka pozarządowego Arms Control Association. – Prawdopodobnie dlatego, że chcą ukryć szczegóły techniczne dotyczące systemu napędów rakietowych, który próbują rozwijać i ponoszą porażkę – podkreślił D. Kimball.

IAR/PAP/dad