Redakcja Polska

Najważniejsze wydarzenia tygodnia: 22.11.2019

22.11.2019 14:33
W tym wydaniu: rozmowy w Pradze przewodniczących parlamentów Grupy V4, krytyczna ocena wyborów na Białorusi oraz protesty w Gruzji
Audio
Spotkania przewodniczących parlamentów Grupy V4
Spotkania przewodniczących parlamentów Grupy V4PAP/EPA/MARTIN DIVISEK

Spotkanie przewodniczących parlamentów Grupy V4

Wzrost znaczenia regionu, sprzeciw przeciwko nierównemu traktowaniu w Europie, walka z poprawnością polityczną oraz potrzeba dalszego rozszerzania Unii Europejskiej. To jedne z najważniejszych tematów poruszonych w Pradze podczas spotkania przewodniczących parlamentów Grupy V4.

Przedstawiciele parlamentów Grupy Wyszehradzkiej podkreślali, że państwa "nowej" Unii Europejskiej domagają się równego traktowania oraz tego, by ich głos był bardziej słyszalny na forum Wspólnoty. Politycy odnosili się między innymi do podwójnych standardów dotyczących żywności, a także zaniechania negocjacji akcesyjnych z państwami Bałkanów, czemu sprzeciwia się Grupa V4.

Jak mówiła marszałek Sejmu Elżbieta Witek, państwa Grupy Wyszehradzkiej muszą coraz częściej przypominać Unii o swoich doświadczeniach związanych z komunizmem, a także o zaległościach, jakie z tego powodu muszą nadrabiać. Marszałek Sejmu zaznaczyła także, że Grupa Wyszehradzka spełnia swoje zadanie i potrafi mówić jednym, stanowczym głosem. Ta udana współpraca ma wynikać między innymi ze wspólnych doświadczeń historycznych.

Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz mówił w Pradze o wspólnej historii oraz o skuteczności Grupy Wyszehradzkiej. Były opozycjonista podkreślił jednak, że Grupa V4 powinna być uzupełnieniem Unii Europejskiej. 

Na marginesie wydarzenia, w gmachu czeskiego Senatu, marszałek Sejmu Elżbieta Witek spotkała się z przewodniczącym izby poselskiej parlamentu Czech, Radkiem Vondraczkiem.

Dwudniowa wizyta polskiej delegacji w Czechach była związana z obchodami 30 rocznicy Aksamitnej Rewolucji, czyli wydarzeń, które bezpośrednio doprowadziły do obalenia komunizmu w ówczesnej Czechosłowacji.

Miażdżąca ocena OBWE i Rady Europy wyborów na Białorusi

Wybory parlamentarne na Białorusi nie spełniały międzynarodowych standardów demokracji - to wstępne wyniki misji obserwacyjnej OBWE i Rady Europy. W czasie kampanii naruszano wolności zgromadzeń i wypowiedzi. 

Obserwatorzy zwrócili uwagę, że na Białorusi ograniczane są konstytucyjne wolności, w tym wolność zgromadzeń. Są problemy z rejestracją partii politycznych.

Ditmir Bushati z misji Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE podkreślił, że w czasie kampanii brak było pluralizmu i prawdziwej debaty: "Jasne dla nas jest, że władze nie uznały tych wyborów za możliwość dla społeczeństwa, aby wypowiedzieć się o ważnych kwestiach politycznych takich, jak stosunki międzynarodowe, czy reformy gospodarcze."

Obserwatorzy zwracają też uwagę, że w komisjach wyborczych nie było przedstawicieli opozycji.

Białoruski MSZ skrytykował te wnioski i w oświadczeniu napisał, że nie ma idealnych systemów wyborczych. Według Mińska, można znaleźć wady w procesie wyborczym każdego kraju należącego do OBWE. W komunikacie czytamy również, że władze w Mińsku wielokrotnie zapewniały kraje Zachodu, że Białoruś jest "gotowa do konstruktywnej krytyki, ale nigdy nie przyjmie bezpodstawnego pouczania". Jednocześnie MSZ zadeklarował, że Białoruś jest gotowa do dalszego rozwoju współpracy w tych sferach, gdzie jest wspólny interes ze wszystkimi międzynarodowymi partnerami.

Tymczasem białoruskie wybory krytykują również miejscowi niezależni obserwatorzy. Aleh Hułak - szef białoruskiego Komitetu Helsińskiego - powiedział , że niczym się nie różniły one od wcześniejszych głosowań: "Wybory odbyły się z poważnymi naruszeniami standardów. Poważnie kontrastowały zarówno z białoruskim prawem, jak i tymi standardami, które Białoruś zobowiązała się wypełniać".

Szef Komitetu Helsińskiego zwrócił też uwagę, że najpoważniejsze nieprawidłowości można było zaobserwować przy formowaniu komisji wyborczych, do których nie przyjmowano osób, mających opozycyjne poglądy.

Antyrządowe protesty w Gruzji

Sąd w Tbilisi skazał na kilkudniowy pobyt w areszcie dziesięciu uczestników antyrządowej demonstracji. W stolicy Gruzji od tygodnia trwają protesty opozycji. Przeciwnicy obecnych władz domagają się dymisji rządu i rozpisania przedterminowych wyborów. 

Zwolennicy opozycji wyszli na ulice po tym, gdy deputowani odrzucili poprawki zmieniające system wyborczy z mieszanego na proporcjonalny. Demonstrujący przed gmachem parlamentu winą za odrzucenie zmian obarczają lidera rządzącej partii Gruzińskie Marzenie - Bidzinę Iwaniszwilego. „Ludzie są oburzeni, ponieważ ten człowiek usiłuje z obywateli robić idiotów, a my nie jesteśmy idiotami. Oczywiście on ma w swoich rękach: policję, prokuraturę i sądy, ale wyczerpał się jego polityczny limit i już od dawna nikt mu nie ufa”.

Gruzińska opozycja demonstruje od ubiegłego czwartku żądając: dymisji premiera i rozpisania przedterminowych wyborów.

Na magazyn "Mija Tydzień" zaprasza Katarzyna Semaan