Australian Open 2021

Powrót

Australian Open: łzy Sereny Williams. "To był prawdziwy dzień błędów"

Ostatnia aktualizacja: 18.02.2021 11:29
Amerykanka Serena Williams z płaczem przerwała konferencję prasową po przegranym półfinale Australian Open. Tenisistka, która walczyła o 24. tytuł wielkoszlemowy w singlu i wyrównanie rekordu wszech czasów, nie odpowiedziała jednoznacznie, czy podejmie kolejne próby.
Serena Williams
Serena WilliamsFoto: PAP/EPA/DAVE HUNT

W Melbourne jest Cezary Gurjew, który znalazł się w niewielkiej grupie dziennikarzy z akredytacją na tenisowy turniej Australian Open. Dziennikarz radiowej Jedynki już od połowy stycznia jest na miejscu i przekazuje codzienne relacje z Melbourne Park. Zapraszamy także na stronę portalu PolskieRadio24.pl do specjalnego serwisu poświęconego rywalizacji tenisistów.

Australian Open 2021 grafika baner serwis 1200 F jpg
Australian Open 2021 - SERWIS SPECJALNY

- Dziś różnicę zrobiły błędy. Popełniłam ich zbyt wiele...Miałam szanse na to, by wygrać. W pierwszym secie mogłam prowadzić 5:0, ale zbyt często się myliłam... - zaznaczyła rozstawiona z "10" Williams podczas spotkania z dziennikarzami po porażce z Japonką Naomi Osaką (3.) 3:6, 4:6.

Zaprzeczyła w odpowiedzi na pytanie, czy była podczas czwartkowego meczu zdenerwowana. Zapewniła też, że przed spotkaniem oraz podczas rozgrzewki czuła się dobrze.

- Miałam wrażenie, że dobrze uderzam piłkę. Tak też było przez cały turniej wcześniej. Nawet dziś w pierwszych gemach. Ale potem...sama nie wiem. Zrobiłam zbyt wiele błędów, i to takich prostych. To był prawdziwy dzień błędów w moim wykonaniu - oceniła 39-letnia tenisistka.

Stwierdziła też, że nie myślała o doświadczeniu nabytym za sprawą gry w ostatnich tygodniach na antypodach w kontekście przyszłości.

- Funkcjonowanie w czasach pandemii w ubiegłym roku było z pewnością interesujące. Mam więc już nieco doświadczenia w tej kwestii, ale nie zastanawiałam się nad tym zbytnio - przyznała.

Po czwartkowym pojedynku Williams, schodząc z kortu, położyła dłoń w okolicy serca. Na konferencji spytano ją, o czym wtedy myślała.

- Nie wiem. Australijska publiczność jest taka niesamowita, więc miło było ją widzieć - odparła.

Doświadczona Amerykanka ostatni z 23 triumfów wielkoszlemowych zanotowała cztery lata temu właśnie w Melbourne. Była już wówczas na wczesnym etapie ciąży. Do rywalizacji wróciła po przerwie macierzyńskiej w połowie 2018 roku i od tego czasu zaliczyła 11 prób, by dopisać do swojego konta 24. takie zwycięstwo. Czterokrotnie była już o krok od spełnienia marzenia - przegrała w finale.

- Czy to było pożegnanie? Nie wiem. Gdybym kiedykolwiek się żegnała, to i tak nikomu bym nie powiedziała - zaznaczyła z uśmiechem.

Po chwili jednak jej nastrój się diametralnie zmienił. Jeden z przedstawicieli prasy wrócił do tematu niewymuszonych błędów w czwartkowym półfinale i spytał o ich przyczynę w kontekście wcześniejszej dobrej gry Williams w tym turnieju. Zastanawiał się, czy był to po prostu gorszy dzień utytułowanej zawodniczki.

- Nie wiem. Skończyłam - odparła, rozpłakując się i zakończyła przedwcześnie spotkanie z mediami.

Amerykanka w wielkoszlemowych zmaganiach startowała po raz 77., a w Australian Open - 20. Do półfinału imprezy tej rangi dotarła po raz 40., w tym dziewiąty na antypodach.

Prestiżowy turniej w Melbourne wygrywała siedem razy (2003, 2005, 2007, 2009-10, 2015, 2017). Ósmy oznaczałoby też wyrównanie rekordu wszech czasów w liczbie zdobytych tytułów wielkoszlemowych w singlu, który należy do Australijki Margaret Court.

Czytaj także:

Sponsor główny

Czytaj także

Iga Świątek i zegarkowa afera. Może nauczmy się wygrywać razem z Polką?

Ostatnia aktualizacja: 17.02.2021 11:53
Iga Świątek dołączyła do grona ambasadorów i ambasadorek znanej na całym świecie luksusowej marki zegarków. Najlepsza polska tenisistka po raz kolejny udowodniła, że należy do panteonu światowych gwiazd sportu. Niestety, w komentarzach internetowych pojawiło się na ten temat zaskakująco wiele nieprzychylnych opinii. Dlaczego skarżąc się na niekorzystne dla Polski przekłamania w światowej popkulturze czy polityce, nie cieszy nas budowanie wizerunku pewnych siebie symboli sukcesu?
rozwiń zwiń