Section50

Powrót

Katar 2022
Section06

Katar 2022: niebiosa nam sprzyjają, statystyki - nie. Polska ma szanse stać się drugą Grecją?

Ostatnia aktualizacja: 01.12.2022 20:00
Grając defensywnie, można sięgać po najwyższe laury - udowodniły to m.in. reprezentacja Grecji pod wodzą Otto Rehhagela, Atletico Madryt Diega Simeone czy Inter Mediolan Jose Mourinho. Czy skrajnie defensywnie nastawieni Biało-Czerwoni również mogą postawić się faworyzowanym rywalom? Statystyki ostatnich meczów dają jednoznaczną i przykrą dla polskiej kadry odpowiedź, ale sprzyjają nam... siły nadprzyrodzone!
Czesław Michniewicz i Robert Lewandowski
Czesław Michniewicz i Robert LewandowskiFoto: PAP/EPA/Friedemann Vogel

Polskie Radio - oficjalny nadawca radiowy Mistrzostw Świata Katar 2022 - zaprasza na transmisje i relacje z mundialu. W Katarze są nasi sprawozdawcy Tomasz Kowalczyk i Filip Jastrzębski.

>>> Zobacz nasz serwis specjalny na mundial - Katar 2022

Czesław Michniewicz zrealizował wszystkie trzy główne cele, jakie przed nim postawiono - awansował do mistrzostw świata, utrzymał Polskę w dywizji A Ligi Narodów i awansował do 1/8 finału mundialu w Katarze. To fakty, z którymi nie da się polemizować. Skąd zatem tyle krytycznych głosów pod jego adresem? Dlaczego w naszej sondzie na Twitterze tylko nieco ponad 20 proc. głosujących pozytywnie ocenia postawę kadry? Odpowiedź jest prosta: chodzi o styl gry.

Selekcjoner lubi podkreślać, że musimy grać brzydko, by wygrywać i radzić sobie z mocnymi rywalami, bo właśnie wykonawcami do siłowego i chwilami nieco siermiężnego stylu dysponuje. W ten sposób mamy umieć postawić się najlepszym i - jak twierdzą niektórzy kibice - niczym mistrzowska Grecja z Euro 2004 piąć się po turniejowej drabince.

Polska jak Grecja? Chcielibyśmy

Sęk w tym, że jedyną koncepcją naszego zespołu w meczu z Argentyną, czyli drużyną ze ścisłej światowej czołówki, była skomasowana, chwilami rozpaczliwa defensywa i bezładne wybicia, których nasz zespół zaliczył aż 28. Nie oddaliśmy ani jednego celnego strzału przy 12 uderzeniach na bramkę Wojciecha Szczęsnego, nie wykonaliśmy ani jednego udanego dryblingu (na 5 prób), a piłkę przy swoich nogach mieliśmy przez zaledwie 27 proc. czasu gry (w tym 18 proc. w drugiej połowie). Koncepcja selekcjonera jako tako funkcjonowała przez pierwsze 20 minut - potem nasz zespół się rozsypał, a uniknięcie blamażu jest zasługą świetnej gry naszego golkipera i nieskuteczności "Albicelestes".

Wstydliwe statystyki z meczu, w którym nasz zespół uprawiał dziwaczną mieszankę futbolu z rugby, warto zestawić z rzeczoną Grecją Otto Rehhagela. Weźmy pod uwagę statystykę strzałów celnych, która chyba najwięcej (poza expected goals, w 2004 roku jeszcze nieprowadzoną) mówi o obrazie gry.

W inauguracyjnym meczu przeciwko Portugalii Grecy zaliczyli 4 takie próby wobec 5 rywali, z Hiszpanią było 2:2, z Rosją 4:9, z Francją 5:4 (!), z Czechami 5:5, a w finale z Portugalią 1:5. Polacy w trzech meczach fazy grupowej mundialu oddali łącznie 4 celne strzały.

Dajcie się pocieszyć! 

- O czym mówimy? Awansowaliśmy po 36 latach! Dajcie się pocieszyć! - grzmiał podczas pomeczowej konferencji prasowej Michniewicz. - Chcesz zrobić ze mnie durnia? - zapytał z kolei dziennikarza, który zagadnął go o styl gry reprezentacji.

To mało uprzejme pytanie można odwrócić: czy aby to nie selekcjoner ma niskie mniemanie o intelekcie kibiców? Nawet bez analizy statystyki podań, strzałów czy wykreowanych szans widać było, że awans wywalczyliśmy w bardzo szczęśliwych okolicznościach. Nerwowa reakcja Michniewicza świadczy o tym, że trener doskonale wie, iż "prześlizgnęliśmy się" do 1/8 finału, gdzie czeka nas bój z Francją.

W meczu z "Trójkolorowymi" trudno stawiać przed naszą kadrą jakiekolwiek oczekiwania - jeżeli unikniemy klęski, będzie można to potraktować jako mały sukces Biało-Czerwonych. Tym bardziej że kadra nie poczyniła żadnych postępów względem poprzednich imprez z XXI wieku, na których (z wyjątkiem Euro 2016) byliśmy jedynie tłem dla rywali.

Czy Bozia opuści Biało-Czerwonych?

To właśnie wspomniany brak rozwoju, mimo najlepszego "na papierze" składu, od lat martwi najbardziej. O ataku pozycyjnym Biało-Czerwonych nawet nie warto wspominać, kontrataki wychodziły nam jedynie przeciwko Arabii Saudyjskiej, a będące dotąd naszym atutem stałe fragmenty gry w ofensywie nie funkcjonowały, jak należy. 

Za to, jak zauważył po meczu z Argentyną Michniewicz, "Bozia nad nami czuwała". Ile jeszcze cudów uda się wyprosić selekcjonerowi? Czy - parafrazując znane powiedzenie - "tu nie ma co trenować, tu trzeba się modlić"? Opiekun Biało-Czerwonych powinien chyba jednak zwrócić się w stronę konwencjonalnych metod i sprawić, by Lewandowski dochodził do strzałów, Zieliński miał piłkę przy nodze, a Szczęsny mógł liczyć na choć odrobinę wytchnienia.

Selekcjoner, który niechętnie dyskutuje o stylu kadry, na każdym kroku podkreśla swoje pragmatyczne podejście do futbolu. Jak długo kunktatorstwo i minimalizm będą przynosiły wyniki? Spotkanie z Francją, wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi, będzie dla nas ostatnim na katarskich mistrzostwach świata. Co jednak, jeśli dzięki fortelom Michniewicza pokonamy "Trójkolorowych"? Wtedy "Czesławball", jak nieraz nazywają styl gry reprezentacji kibice, będzie można uznać za polską odpowiedź na znane z Atletico Madryt "Cholismo" Diega Simeone. W futbolu możliwe jest wszystko - zwłaszcza jeśli ma się Bozię po swojej stronie.

Bartosz Goluch/PolskieRadio24.pl/kor

Polska - Argentyna. Studio "Spokojnie, to tylko Katar"

Czytaj także:

polskieradio24.pl


Section07
Section51

sponsor


partner

Section52