X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Muzyka

Animal Collective - "Merriweather Post Pavilion"

Ostatnia aktualizacja: 18.01.2009 08:46
Co mają wspólnego Animal Collective i OutKast? Wbrew pozorom oba zespoły łączy więcej niż Ukrainę i Rosję w sprawie gazu.

Początkowo miałem mieszane uczucia co do drogi muzycznej, jaką Avey Tare, Panda Bear i Geologist obrali na "Merriweather Post Pavilion". Potem jednak przyszła refleksja - dlaczego w ogóle zostali kiedyś zauważeni? Dlatego, że zaskakiwali. No to zaskakują dalej.

Bębny i klawisze - to one są kręgosłupem ósmej studyjnej płyty Amerykanów. W tych pierwszych pełno hiphopowego bounce’u. Nic dziwnego – producentem "MPP" jest Ben Allen, człowiek, który brał udział w sesji nagraniowej debiutanckiej płyty Gnarls Barkley. Obok bębnów (swoją drogą charakterystycznego instrumentu w przypadku AC – patrz Panda Bear) na pierwszy plan wybijają się kłujące w uszy klawisze. To bodaj najbardziej nieprzystępny element najnowszego longplaya Amerykanów, bez którego jednakowoż po kilku przesłuchaniach ciężko wyobrazić sobie całość. Paradoks? Witajcie w świecie Animal Collective.

Najjaśniejszym punktem "MPP" jest "My Girls". Jeden z tych numerów, przy których ciężko usiedzieć spokojnie, ale przecież nie jedyny! "Open up your / Open up your / Open up your throat", a następnie od 3:16 totalnie rozbrajająca wokalno-tekstowa pętla – to "Brother Sport". Roztańczeni i rozśpiewani ludzie w przypadku tego muzycznego killera wcale nie muszą pojawić się tylko w pobudzonej wyobraźni. Podobne zastosowanie ma również "Summertime Clothes", ale już "In The Flowers" jest bardziej skomplikowaną rzeczą. Z tym tajemniczym, podniosłym, z wplecionymi dyskretnie handclapsami wstępie, przełamaniu melodii na wysokości 2:30 kaskadą klawiszy w wysokich rejestrach (grafika odzwierciedlająca dźwięk w Winampie szaleje), z przebijającym się przez nie miarowym pulsem bębnów i uspokojeniem w końcówce to mogłaby być kompozycja otwierająca płytę dziejową. I tu lokuje się mój zasadniczy problem z "MPP".

Otóż moi mili, liczyłem, że to będzie TEN moment. Że tak jak starsi koledzy recenzenci mieli "OK Computer", tak mi przyjdzie się zmierzyć z "Merriweather Post Pavilion". Takie marzenie piszącego o muzyce, które miało przecież swoje uzasadnienie. Avey i spółka mogli to zrobić. Tymczasem przy okazji zapoznawania się z tym albumem naszły mnie (niewesołe) skojarzenia z OutKast. Oni też, podobnie jak Animal Collective, uchodzili za zespół awangardowy. Po nagraniu jednej z najwybitniejszych płyt w historii muzyki "Aquemini" następnym ich wydawnictwem była "Stankonia". Raperzy ograniczyli na tym LP współpracę z Organized Noize do zaledwie trzech utworów ("żyjąca" muzyka Organized Noize była do tego momentu atutem albumów duetu), kompozycje stały się syntetyczne, a sam zespół poszedł na imprezę. Zniknął (choć nie całkowicie) pewien "ciężar gatunkowy". Wiadomo, co było potem – pojawiło się "Hey Ya!" (osobliwie wygląda ten singiel w dyskografii OutKastu obok choćby płyty "ATLiens"), a ja straciłem większe zainteresowanie poczynaniami jednego z moich ulubionych składów.

W tym samym miejscu są teraz Animal Collective. "Merriweather Post Pavilion" jest przystępniejszą płytą niż poprzedzająca ją EP-ka "Water Curses" czy fenomenalne "Strawberry Jam". Muzyka jest mniej skomplikowana, zespół jest tu bardzo rozśpiewany (niby nic nowego, ale zapomnijcie o nie tak odległym zdzieraniu gardła czy innych ekstremalnych rozwiązaniach, ekhm, wokalnych), jest zabawowo, jest leciutko. I mogę to zaakceptować, ale co na tej płycie robią "Bluish" i "Lion In A Coma"? Piosenka, przy której będą się wzruszać dziewczyny (ta pierwsza)? Że co?! Proszę, nie w przypadku tego zespołu. Są też utwory przeciętne, jak "Guys Eyes" i "Daily Routine" (jeśli jego największym highlightem jest druga część, to ja wolę podobne rozwiązanie w dużo lepszym "Chores").  

Żeby było jasne – Animal Collective nagrali dobrą, przebojową płytę, choć nierówną, z paroma nieprzekonywującymi czy wręcz kontrowersyjnymi momentami. Płytę, na której i którą się bawią. Na taką czekaliście?   

Łukasz Kuśmierz
Zobacz więcej na temat: Hey Rosja Ukraina