Jacek Sasin jest zdania, że zakończenie śledztwa w sprawie wypadku lotniczego sprzed czterech lat, będzie możliwe tylko po uzyskaniu oryginałów nagrań czarnych skrzynek. Podkreślał, że taka jest sądowa praktyka. - Żaden sąd na świecie nie wyda wyroku w oparciu o kopie dowodów - mówi. Poseł daje przykład prezydenta Sopotu, który był oskarżany o korupcję. Sąd odrzucił wówczas zarzuty, bo opierały się na kopii nagrania podsłuchu, a nie na oryginalnej taśmie.
Zobacz serwis specjalny: KATASTROFA SMOLEŃSKA >>>
Były wiceszef kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego tłumaczył skąd pomysł na specjalną ustawę, która miałaby zmienić sposób prowadzenia śledztwa w sprawie katastrofy. Na jej podstawie miałaby powstać grupa prokuratorów o specjalnych uprawnieniach. Jednocześnie ustawa miałaby zobowiązać rząd i konkretnych ministrów do działań zmierzających do sprowadzenia dowodów do Polski. Zdaniem Sasina, na razie rząd nie wykazuje wystarczającej determinacji. Nie ma np, dowodu na błędne odczytywanie wskazań wysokościomierza. - Rejestrator, który zapisywał rzekomo błędne wskazania tego wysokościomierza nie został odnaleziony - mówi poseł PiS.
Taka informacja jest w raporcie komisji Millera. Jacek Sasin uważa, że organa rządowe straciły cztery lata na wyjaśnianie przyczyn katastrofy i nie poradziły sobie ze śledztwem. Lepiej radzi sobie zespół kierowany przez Antoniego Macierewicza.
Cztery lata temu w katastrofie rządowego TU 154 M zginęło 96 osób, w tym para prezydencka oraz ostatni prezydent RP na uchodztwie . Delegacja była w drodze do Katynia, gdzie miała wziąć udział w obchodach 70 rocznicy zbrodni na polskich oficerach.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
>>>Zapis całej rozmowy
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
(ag, pg)