"Świadome szkodzenie dzieciom i wzmacnianie podziałów społecznych". Była pracownica oskarża Facebooka
Mowa nienawiści - czym jest?
Jak podkreśla językoznawca prof. Anna Cegieła, w mowie nienawiści nie chodzi o samą nienawiść, tylko o rozładowanie negatywnych emocji, m.in. niechęci, zazdrości. - Termin się po prostu przyjął, ale chodzi o coś zupełnie innego - podkreśla. - To wyrażenie takiego przekonania, że niektórym ludziom z przeciwnego obozu politycznego bądź osobom różniącym się od nas poglądami nie należy się normalne traktowanie i można mówić o nich jak o zwierzętach - ocenia.
Gość audycji zauważa, że w ostatnich dekadach wprowadzono do sfery politycznej język potoczny. - Ważniejsza jest teraz możliwość wyrażania emocji od tego, czy coś się precyzyjnie nazwie. W języku potocznym gubią się gdzieś racjonalne argumenty, które zostają zastąpione przez emocjonalne określenia, jakbyśmy byli przekonani, że każdy chce usłyszeć nasze emocje, a nie racje - uważa.
42:04 Jedynka/Cogito 9.10.2021mp3 Agresja i brutalność w języku codziennym. Czym się przejawiają? (Gdzie jest pan Cogito/Jedynka)
Brutalizacja języka
Przyjęło się twierdzić, że brutalizacja i banalizacja języka są w dużej mierze winą współczesnych mediów. - Mam takie wrażenie, że dawniej przekazy medialne, które poniekąd podlegały cenzurze ze względów politycznych i obyczajowych, posługiwały się językiem bardziej literackim, eleganckim. Wulgaryzmy były niedopuszczalne - mówi na antenie Programu 1 Polskiego Radia prof. Grzegorz Łęcicki, medioznawca. - Wtedy wulgaryzmy funkcjonowały w literaturze, ale ich się nie używało. To był język szewców i węglarzy. Dzisiaj niestety jest to problem nie tylko polityków i mediów, ale przede wszystkim młodzieży. Myślę, że media mogą tutaj odegrać dużą rolę - ocenia ekspert.
Zdaniem prof. Łęcickiego zjawisko tabloidyzacji mediów masowych może przyczyniać się do coraz większej agresji słownej w społeczeństwie. - Tabloidyzacja mediów ma swoje źródło w cywilizacji obrazu, czyli pewnego deprecjonowania słowa - zaznacza. - Posługiwanie się językiem ulicznym i wulgarnym świadczy o jakości języka tych, którzy piszą i drukują. Myślę, że dawniej człowiek dążył do przekroczenia swojego poziomu, klasy, chciał doskoczyć do kogoś wyżej. Teraz w Europie tego w ogóle nie mamy - uważa gość Jedynki.
Czy problem będzie narastać?
W ocenie socjolog prof. Marii Sroczyńskiej to, czy brutalizacja języka będzie się zwiększać, zależy od wielu czynników. - Po pierwsze, jest to kwestia rodzaju socjalizacji, który dzisiaj od dłuższego czasu otrzymują coraz młodsze pokolenia. Socjologowie podnoszą problem odwrócenia przekazu, tzn. że coraz częściej dzieci uczą starszych, ponieważ mają dostęp do szeregu umiejętności, kompetencji, które są już poza zasięgiem starszego pokolenia - zwraca uwagę socjolog. - Po drugie, kwestia wyprzedzenia socjalizacyjnego istnieje bardzo mocno. Chodzi o różne instytucje życia publicznego, media, instytucje rynkowe. One naciskają i wchodzą w sferę socjalizacji pierwotnej - tłumaczy.
Czytaj również:
***
Tytuł audycji: Gdzie jest pan Cogito
Prowadzi: Małgorzata Raczyńska-Weinsberg
Goście: prof. Anna Cegieła (językoznawca, UW), prof. Grzegorz Łęcicki (medioznawca, UKSW), prof. Maria Sroczyńska (socjolog, UKSW)
Data emisji: 9.10.2021 r.
Godzina emisji: 15.10
ans