Międzynarodowa brygada LITPOLUKRBRIG tworzona jest z jednostek litewskich, polskich i ukraińskich. Ma liczyć 4,5 tys. żołnierzy i stacjonować w Lublinie. W sprawie jej utworzenia trzy kraje wstępnie porozumiały się w listopadzie 2009 roku. Umowę podpisały we wrześniu 2014 roku. Lubelską siedzibę dowództwa tworzonej jednostki odwiedził w grudniu ubiegłego roku prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
Nie do walki w Donbasie
Jednostka będzie wykorzystywana do udziału w operacjach pod auspicjami ONZ, NATO i UE, a także w ramach doraźnych koalicji tworzonych zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych i umowami zawartymi między państwami wystawiającymi siły. Głównymi zadaniami brygady będą m.in.: współudział w międzynarodowym wysiłku utrzymania pokoju, zacieśnienie regionalnej współpracy wojskowej i stworzenie podstaw do powołania na bazie brygady Grupy Bojowej UE.
- To nie jest brygada, która ma jechać na wojnę do Donbasu, ale brygada, w której armia ukraińska będzie mogła zdobywać doświadczenia przydatne dla kontynuowania procesu zbliżania z armiami NATO - powiedział prezydent RP Bronisław Komorowski.
Moskwa: "na Ukrainie walczy legia cudzoziemska"
Rosja krytykuje jednak powstającą jednostkę. Rosyjskie MSZ oświadczyło, że cele tworzenia litewsko-polsko-ukraińskiej brygady wywołują w Moskwie zaniepokojenie.
- Decyzja ta wywołuje niejednoznaczną reakcję, zaniepokojenie. Po co tworzona jest taka brygada? Problem polega na tym, że konflikt wewnętrzny na Ukrainie jest już w znacznej mierze umiędzynarodowiony - oświadczył rzecznik rosyjskiego MSZ Aleksandr Łukaszewicz na konferencji prasowej w Moskwie.
Oznajmił on też, że "dodawanie tam elementu wspólnych działań bojowych zamiast poszukiwania politycznego rozwiązania jest absolutnie kontrproduktywne i niebezpieczne z punktu widzenia zaostrzenia sytuacji w regionie".
Rzecznik MSZ zaznaczył, że Moskwa już niejednokrotnie o tym mówiła. - Ważną konstatację w tych dniach poczynił prezydent Rosji Władimir Putin, oświadczając, że armia, siły zbrojne Ukrainy bardziej przypominają legię cudzoziemską, w której reprezentowanych jest wiele państw - powiedział rzecznik MSZ Rosji.
Odrzucić postsowiecką spuściznę
Tymczasem gość audycji "Więcej świata" w radiowej Jedynce Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych przypomina, że armia ukraińska ma problem raczej z postsowiecką spuścizną. Spora część jej wyższej kadry oficerskiej, "to po prostu Rosjanie, którzy zdecydowali się zostać na Ukrainie po upadku ZSRR" - podkreśla ekspertka. Ukraińskie siły zbrojne nie mogą liczyć na lojalność wielu z nich. Nawet w sztabie generalnym wykryto ostatnio szpiega.
Współpraca z krajami NATO, to sposób na zmianę standardów działania ukraińskich sił zbrojnych. Dyner podkreśla, że Ukraina jest jedynym krajem świata, który brał udział we wszystkich misjach NATO, jakie nie były wyłącznie operacjami państw człopnkowskich Sojuszu. Robiła to nawet w okresie prezydentury Wiktora Janukowycza, który zbiegł do Rosji w efekcie ubiegłorocznych masowych protestów w Kijowie.
Trójstronna brygada - jak podkreśla ekspertka - ma bardzo ważny wydźwięk polityczny. - Pokazuje, że Polska i Litwa, państwa, które najbardziej popierają dążenia Ukrainy do NATO i UE, chcą ją wspierać niezależnie od sytuacji, jaka tam obecnie panuje - mówi Dyner.
***
Tytuł audycji: "Więcej świata"
Prowadził: Krzysztof Renik
Gość: Anna Maria Dyner, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych
Data emisji: 05.02.2015r.
Godzina emisji: 18.15
JU