- Był profesjonalistą pierwszej klasy. Był arystokratą aktorstwa, teatru i kina. Uczył się, ale nie ulegał modom. To, co najważniejsze zachował nietknięte. Potrafił dość ostro ocenić niektóre uznane zjawiska artystyczne tak w teatrze jak i w filmie - mówi w radiowej Jedynce aktor Andrzej Seweryn. - Był mistrzem precyzji, był wyrazisty. Na tym polegała jego wielkość. Na tej niezwykłej zdolności wyboru środków aktorskich, gestów, spojrzeń, które tworzyły role, które grał - dodaje.
45:29 2020_10_19 23_07_38_PR1_Po_Drugiej_Stronie_Lustra.mp3 Wspominamy Wojciecha Pszoniaka (Po drugiej stronie lustra/Jedynka)
"Tacy ludzie nigdy nie przemijają"
- To jest trudne dlatego, że odchodzi człowiek, który dawał z siebie wszystko wszystkim. To będzie strata, która będzie bardzo długo się goiła - mówi z kolei aktor i reżyser Wojciech Malajkat. - Odszedł człowiek wiecznie młody, którego pasją było życie i tym życiem inspirował się w pracy artystycznej - zaznacza. - Wojciech Pszoniak nie był aktorem. Był Wojciechem Pszoniakiem w wielu odsłonach. Dokonywał aktu samospalenia przy każdym projekcie, przy każdej roli. To była płonąca pochodnia - dodaje Wojciech Malajkat.
Michał Komar, który razem z Wojciechem Pszoniakiem napisał książkę "Aktor", podkreśla z kolei, że rzadko spotyka się ludzi o tak wielkiej delikatności, wrażliwości i przyjaźni do świata. - Był nastawiony na to, że świat będzie go lubił, ponieważ on lubił świat. Zdarzało mu się w związku z tym dosyć często przeżywać gorzkie rozczarowania i wtedy to było widać w jego oczach. Myślę, że na tym polegało właśnie to aktorstwo. On zawsze grał ludzi, którzy chcieliby uzyskać od świata jakiś gest przyjaźni, sympatii, solidarności i przeżywali w związku z tym rozczarowanie. Była w Wojtku taka niespełnialna nadzieja, że świat będzie lepszy - wspomina w Programie 1 Polskiego Radia.
***
Wojciech Pszoniak urodził się 2 maja 1942 roku we Lwowie, dorastał w Gliwicach, gdzie ukończył szkołę podstawową. Do muzycznej szkoły średniej, w klasie oboju, uczęszczał w Bytomiu. Był aktorem w amatorskim Teatrze Wesołych Wagantów i w Studenckim Teatrze Poezji przy Uniwersytecie Śląskim. Na początku lat 60. założył kabaret "Czerwona Żyrafa", a podczas studiów był współzałożycielem Teatru STU. Występował także w kabarecie "Pod Egidą".
Był absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. W roku 1968 zaczął grać w Teatrze Starym w Krakowie. Potem był aktorem stołecznych teatrów - Narodowego i Powszechnego. Stworzył niezapomniane kreacje, w tym Normana w polskiej prapremierze "Garderobianego" Ronalda Harwooda oraz Randleya Mac Murphy’ego w "Locie nad kukułczym gniazdem" Dale’a Wassermana.
Jednak to role filmowe przyniosły mu rozgłos i popularność. Wystąpił w kilkudziesięciu obrazach polskich, francuskich i w produkcjach międzynarodowych. Powtarzał jednak, że jest aktorem teatralnym, i że nie ma aktorów filmowych. - Każdy aktor w filmie jest aktorem teatralnym. Dlatego aktorzy brytyjscy są tacy dobrzy, bo każdy z nich jest aktorem teatralnym - mówił w Polskim Radiu.
Zagrał między innymi, tytułową rolę w "Diable" Andrzeja Żuławskiego, Mieszka I w "Gnieździe" w reżyserii Jana Rybkowskiego czy doktora Marglewskiego w "Szpitalu przemienienia" Edwarda Żebrowskiego. Od 1971 roku współpracował z Andrzejem Wajdą. Wtedy po raz pierwszy reżyser zaangażował Wojciecha Pszoniaka - do przedstawienia "Biesy" w Starym Teatrze w Krakowie. Rok później aktor zagrał dziennikarza i Stańczyka w "Weselu". Wielką kreację - Moryca Welta - stworzył w "Ziemi Obiecanej" u boku Daniela Olbrychskiego i Andrzeja Seweryna. Zagrał także Robespierre'a w "Dantonie" i tytułową rolę w "Korczaku". Za rolę Robespierre'a otrzymał nagrodę na festiwalu filmowym w Montrealu.
W latach 80. wyjechał na stałe do Paryża. Od lat 90. występował zarówno w przedstawieniach francuskich, jak i w polskich.
W połowie lat 90. po dłuższej przerwie powrócił do Teatru Telewizji, z którym współpracował od początku kariery, tworząc w latach 70. niezapomniane role w przedstawieniach reżyserowanych przez Zygmunta Hübnera.
Wojciech Pszoniak – 50 lat na scenie
Poza granicami wystąpił w "Notturno" w reżyserii Fritza Lehnera. Ta kreacja przyniosła mu nominację do europejskiej nagrody filmowej Felixa. Wcielił się w postać Vivaldiego w "Czerwonej Wenecji" Etienne'a Periera, grał też w "Vent d'est" Roberta Enrico i w "La chica" Bruno Gantillona.
Rok temu Wojciech Pszoniak obchodził 50-lecie pracy artystycznej. W Polskim Radiu powiedział wtedy, że nigdy nie znudził się tym, co robi. - Jestem aktorem, który ma tremę, za każdym razem wejście na scenę jest pewnego rodzaju przeżyciem, nieraz mocnym i trudnym, ale to pozwala mi być entuzjastycznie nastawionym do tego, co robię dzisiaj - mówił Wojciech Pszoniak.
Wojciech Pszoniak był wielokrotnie odznaczany w kraju i za granicą. Został uhonorowany między innymi, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi i Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis". Dostał też francuski Narodowy Order Zasługi za wkład w rozwój stosunków polsko-francuskich w dziedzinie kultury.
W 2015 roku został wyróżniony Splendorem Splendorów - nagrodą specjalną dla wybitnych postaci kultury przyznawaną przez Polskie Radio.
***
Tytuł audycji: Po drugiej stronie lustra
Prowadzi: Anna Stempniak, Martyna Podolska
Data emisji: 19.10.2020
Godzina emisji: 23.07
Jedynka/IAR/kh