Zjazd w Kwedlinburgu – Mieszko, Otton i wiele znaczący wielbłąd
Starcie dotyczyło trwającego konfliktu o ziemie. Niepokoje pomiędzy żyjącymi wcześniej w zgodzie cesarskimi Niemcami i Polakami toczyły się od momentu śmierci Ottona III. Jego następca, Henryk II nie zamierzał realizować idei i wizji zmarłego cesarza. - Otton zamierzał przekształcić cesarstwo w twór bardziej uniwersalny, mniej germański. Cesarz miał być głową tworu państwowego, ale władcy innych krajów, jak Bolesław Chrobry, mieli mieć znacznie wyższą pozycję niż wcześniej - mówi prof. Grzegorz Myśliwski, mediewista, kierownik Zakładu Historii Średniowiecznej Wydziału Historii UW.
24:08 PR1_AAC 2021_09_01-19-30-00(1).mp3 1 września 1015 roku wojska Bolesława Chrobrego pokonały Niemców w krainie Dziadoszan ("Eureka"/Jedynka)
Taktyczny geniusz Chrobrego
Idea ta była jednak sprzeczna z założeniami Henryka II. Nowy władca skłaniał się ku poglądowi zakładającemu dalszą ekspansję Niemiec ku wschodowi. Bolesław Chrobry postanowił dokonać posunięcia wyprzedzającego. - Najechał Czechy, być może licząc na to, że Henryk II w początkach panowania ma liczne sprawy do załatwienia w kraju. Stało się to jednak pretekstem dla Niemiec do rozpoczęcia wojen, które jak wiemy trwały z długimi przerwami do roku 1018 - mówi gość "Eureki". Trzy lata wcześniej, 1 września 1015 doszło do bitwy w kraju Dziadoszan, plemienia mieszkającego na Śląsku.
Polskie wojsko tryumfowało dzięki trzeciemu atakowi, który dla przeciwnika okazał się zbyt trudny do odparcia. - To była jedyna walna bitwa w czasie wojen niemieckich. Była częścią trzeciej wojny, trwającej w latach 1015-1018, odbyła się na terenie Śląska, na który wkroczyli Niemcy - wyjaśnia prof. Myśliwski. - Bolesław Chrobry nie ryzykowałby otwartego starcia, gdyż siły niemieckie były poważne. Stosował więc taktykę partyzancką, wykorzystując świetną znajomość własnego kraju - mówi historyk. Niemcy znaleźli się na polanie, z której jedyna droga prowadziła przez rzekę.
Budowa mostu musiała zająć dłuższą chwilę i właśnie wtedy wojska polskie ruszyły z lasu na odciętego od możliwości ucieczki przeciwnika. - Doszło do wielkiego starcia wręcz, podczas którego Niemcy ponieśli liczne straty i wycofali się - dodaje.
Zobacz też:
Chrzest Polski - początek naszych dziejów
Jak i po co walczono?
Temat wojskowości w średniowieczu jest niezwykle rozległy. Prowadzone wówczas kampanie mogły łączyć działania zaczepne, ekspansywne z obronnymi. Młode państwa rozwijały się poprzez podboje. - Zdobywano ziemię, cieki wodne, ludzi. Przykładem jest państwo Franków czy Ruś Średniowieczna. To byli wojownicy, którzy musieli walczyć, wojowanie było sensem ich życia - tłumaczy gość "Eureki". Wielu władców, choćby Mieszko II, prowadziło podboje za namową otoczenia, drużyny prącej do wojny. - Niewątpliwie działo się tak między innymi dlatego, że liczono na bogate łupy - dodaje prof. Myśliwski. Wówczas, zupełnie inaczej niż dziś, wojny prowadzono sezonowo.
Walczono latem, a na zimę rozjeżdżano się do domów. - W okresie plemiennym każdy dorosły mężczyzna był obowiązany do uczestniczenia w wojnie. Później to zaczęło się zmieniać, można mówić o pewnej profesjonalizacji. Podstawową siłą zbrojną jest rycerstwo. Wojsko Mieszka I, według relacji, liczyło około 3 tys. osób. Potężna siła uderzeniowa - nie ma wątpliwości gość audycji. Początkowo armia w całości finansowana była ze skarbu monarszego, później wojownikom zaczęto nadawać ziemie. We wczesnym średniowieczu dominowała jazda, w późnym średniowieczu na znaczeniu zyskuje piechota, w końcu pojawia się również artyleria.
***
Tytuł audycji: Eureka
Prowadzi: Katarzyna Jankowska
Goście: prof. Zbigniew Wawer (historyk, dyrektor Łazienek Królewskich), prof. Grzegorz Myśliwski (mediewista, kierownik Zakładu Historii Średniowiecznej Wydziału Historii UW)
Data emisji: 1.09.2021 r.
Godzina emisji: 19.30