Logo Polskiego Radia
Cecylia Malik
Styczeń 20 2011
Cecylia Malik malarka
BIO

Gdzie teraz jesteś?


Odpowiadam na pytania przy moim komputerze, który jest w pracowni, pracownia jest w moim mieszkaniu, mieszkanie w kamienicy na Salwatorze na ul. Królowej Jadwigi, a ta ulica jest w Krakowie, zaraz koło kopca Kościuszki.


Jak wyglądasz?


Cha cha, no pięknie jak zawsze :-) Mam ciemne włosy, bo tym razem nie pofarbowałam ich na rudo, ale na śliwkę, długie świecące kolorowe kolczyki, pomarańczową bluzkę i jeansy, wszystko brudne od farb, bo właśnie maluję duże obrazy, na wystawę. To jest dobre pytanie! Bo to, w co jestem ubrana, zależy od tego, jaki właśnie robię artystyczny projekt. Kiedy chodziłam po drzewach, to na co dzień byłam ubrana w byle jakie, ale bardzo kolorowe ciuchy, a jak malowałam na ulicy, to miałam zawsze jeansy pobrudzone farbą, ale na górze jakiś różowy sweterek i szminkę, żeby obcy ludzie byli dla mnie mili, kiedy tak siedziałam na chodniku. Teraz w tych rzeczach, w których maluję, wychodzę z domu do sklepu, z psem na spacer czy po dzieci do szkoły. Zupełnie inaczej wyglądam, jak jestem Negradonną, czyli mamy koncert naszego zespołu.


Co czytasz?


W tej chwili nic, słucham w nocy audycji na Dwójce, a tam czytają mi książki, teraz mam bardzo zajęty czas, ale może w lutym będzie trochę lepiej. Marzę o spokojnym wieczorze z książką, ostatnio mam czas tylko na czytanie w pociągu, dlatego lubię gdzieś wyjeżdżać. 22 grudnia byłam w Warszawie i w drodze czytałam "Zapomniany język psów w praktyce" - cóż muszę jakoś wychować suczkę husky;-)


Czego słuchasz?


A więc tak: na stole leży dużo płyt, bo ja nie mogę malować bez muzyki, nie mogę się wtedy skupić. Słucham Muse, Nirwanę, Nokturny Chopina, Beth Gibbons & Rustin Man, mam też Negradonne, czyli kompozycje mojej siostry, świetnie mi się do tego pracuje.  To na dziś :)


Co pochłania najwięcej Twojego czasu?


Cóż, brutalna prawda, jestem kurą domową, tak, tak - gotuję, robię zakupy, spacery z psem, dzieci w szkole muzycznej, muszę z nimi ćwiczyć, udzielam się też w różnych działaniach mojej dużej rodziny… To chyba właśnie zajmuje najwięcej czasu, ale zdarza się, że się ubiorę w rzeczy do malowania i cały dzień nie dam rady nic zrobić, cały czas myślę, idę z psem i to jest spokojny czas, kiedy mogą przyjść nowe pomysły do głowy. Czasami sprzątam, a tak naprawdę porządkuję oprócz rzeczy myśli i robię jakiś artystyczny plan. Można powiedzieć, że pracuję artystycznie prawie cały czas.


Skąd w Twoim życiu sztuka?


Od moich rodziców. Mama jest rzeźbiarką, tato jest skrzypkiem, kompozytorem i rzeźbiarzem. Sztuka to właściwie wszystko, co mieliśmy w domu, a mam jeszcze 5 sióstr artystek! Nawet jak któraś z nas próbowała w życiu robić coś innego, to nigdy to się nie udawało . Nie umiemy nic innego, tak nas wychowali!


Czy od razu wiedziałaś, że chcesz robić to, co robisz?


Byłam w szkole muzycznej, męczyłam się tam, marzyłam czasem, żeby mieć na imię Agnieszka;-) mieszkać w bloku i mieć firanki, tak jak inne dzieci, bo u nas zawsze było "inaczej". Będąc już w liceum plastycznym, postanowiłam przenieść się do ogólniaka i wytrzymałam tam 3 dni. Pokornie wróciłam do "plastyka" . Zanim zdałam na malarstwo na ASP, to wybrałam się do szkoły biznesu na twórcę reklamy, wytrzymałam 3 tygodnie, czułam się tam jak kosmita z innej planety. Teraz, kiedy zajmuję się sztuką, to czuję się normalną Cecylią.


Czy innym łatwo zrozumieć to, co chcesz im przekazać?


Raczej tak, bo moja sztuka jest bardzo osobista i prosta. Zresztą ja uważam, że można o sztuce mówić prostym językiem. Zawsze jak ktoś mnie pyta, co robię i dlaczego to - normalnie opowiadam


Jakie wyzwania wiążą się z Twoją pracą?


Wieczna niepewność. Nawet jak mam dobry czas i sprzedaję kilka obrazów, nie mam najmniejszej gwarancji, że tak będzie za rok. Kiedy mam jakiś sukces i różne galerie mnie zapraszają, to zazwyczaj trwa to krótko. Po każdym skończonym dobrym projekcie myślę, że już nic ciekawego i dobrego w życiu nie zrobię, oczywiście nikt mi w to nie wierzy, przez co czuję się z moją niepewnością jeszcze bardziej samotna. O, nie będę mieć emerytury. Po każdym projekcie czuję się, jakbym zaczynała od nowa.


Czy jest ktoś, kogo nazywasz wzorem, mistrzem, lub coś, co można nazwać punktem odniesienia?


Tak, to jest moja rodzina. Moi rodzice zawsze rzeźbili swoje rzeźby, czy je sprzedawali, czy nie. Mój Tata nauczył nas grać, komponować, razem z Mamą zabierali nas w góry, ciągle! Nauczyli nas zachwycać się światem, wpoili nam wrażliwość na piękno. Tato brał nas na nocne wyprawy i musiałyśmy się zachwycać księżycem albo morzami mgieł. Oni nas nauczyli, że widzimy z okna nie drzewa, ale jesiony, buki i osiki. Mama zabierała nas do starych kościołów, nauczyła nas historii sztuki już w podstawówce, tata zabierał nas na próby do Opery, w której pracuje. Przede wszystkim dali nam przykład, że w życiu sztuka jest codzienną rzeczą i że nie daje szczęścia to, co się ma, ale to, co się zrobi!

Teraz duże oparcie i punkt odniesienia dają mi siostry. Justyna Koeke, której jestem absolutną fanką. Pomagamy sobie nawzajem w sztuce, zresztą wszystkie najfajniejsze ciuchy też mam od Justyny. Granie z Rozalią to dla mnie jedna z największych przyjemności życia.


Moja najnowsza wystawa "Koncert" w galerii Zderzak jest projektem malarsko- muzycznym, do którego zaprosiłam kolejną siostrę - Teresę. Teresa jest muzykiem, a konkretnie perkusistką.


Z czego jesteś najbardziej dumna?


W tej chwili nie wiem. O wiem już! Kiedy zarabiam jakieś pieniądze na sztuce! Kiedy trafiam do celu gdzieś, w zupełnie nowym mieście, samochodem. Kiedy zrobię coś trudnego i niebezpiecznego, np. gdy piłam szampana na Dębie Wolności - nie dość, że alkohol w "przestrzeni publicznej", to dodatkowo łażenie po pomniku… Jestem też bardzo dumna, gdy Urszulka, moja córeczka, tańczy najładniej na świecie i wiem, że to moja krew, i wtedy, gdy Antek, mój syn, strzeli gola na hokeju.


Czy wsłuchujesz się w opinie innych o Twojej pracy?


Nie wsłuchuję się specjalnie. W pracy artystycznej i życiowo ważna jest dla mnie opinia Justyny, mojej siostry, ona mnie bardzo dobrze zna i dobrze mi życzy. Bardzo dobrze zna się też na sztuce i widzi ją z innej perspektywy, bo tworzy i mieszka w Niemczech. Cenne są też dla mnie opinie moich znajomych - artystów, wielu z nich bardzo cenię, ale słucham tego raczej jako potwierdzenia czegoś, co już wiem. Jestem w stanie zaangażować się prawdziwie tylko w te rzeczy, które sama wymyślę, nie realizuję pomysłów innych, choć często jestem nimi zachwycona.


Czy zdarzyło Ci się mocno przeżyć jakąś wystawę, film, książkę, pracę innego artysty?


Tak, oczywiście. Książka Italo Calvino "Baron Drzewołaz"  tak mnie zachwyciła, że dostali ją ode mnie prawie wszyscy moi przyjaciele. W końcu postanowiłam sama się przemienić w swojego ulubionego bohatera, stając się na rok Baronessą Drzewołazką. Moim wielkim mistrzem jest Andriej Tarkowski. Często pracuję w cyklach dzień po dniu, bardzo pięknie jest opowiedziany sens takiej wytrwałości i wierności w ostatnim filmie Andrieja Tarkowskiego "Ofiarowanie".

Ostatnio wielkie wrażenie zrobił na mnie film Banksiego "Wyjście przez sklep z pamiątkami". Niezwykła energia jest w tym filmie i bardzo trafnie pokazana sztuka współczesna.


Czy w sztuce magia i rzemiosło wykluczają się?


Jasne, że nie! Rzemiosło jest naczyniem na magię, im piękniejsze i większe, to i magii może być więcej! Bywa, że artysta ma tyle tej magii w sobie, że nawet bez rzemiosła da radę :-)

Bywają tacy artyści, którzy umieją grać kilka chwytów na gitarze, a zaśpiewają tak pięknie, że dotyka nas to żywego mięsa. A samo rzemiosło, choć świetne i profesjonalne, może być nudnym bełkotem.


Czy sztuka może żyć w Internecie?


Może, sztuka może być wszędzie i nigdzie. To taki kwiat, który może wyrosnąć byle gdzie. Internet to medium. Może być nuda w muzeum i arcydzieło na "youtube". Aczkolwiek nie jest łatwo odbierać sztukę przez Internet, bo Internet to wielki śmietnik, wszystko jest pomieszane ze sobą. Oglądanie sztuki na youtube i facebooku to trochę tak jak jedzenie wykwintnej potrawy na plastikowych talerzykach. Jednak Internet to jest rzeczywistość naszego życia, bardzo możliwe, że właśnie tam teraz mają początek najciekawsze zjawiska w sztuce. Tak jak Street Art powstał poza galeriami i skomercjalizowanym obiegiem sztuki, stając się bardzo autentycznym głosem współczesności. Umieszczanie własnej twórczości w Internecie jest za darmo i praktycznie dostępne dla wszystkich. Daje to możliwość komunikacji bez granic.


Czy można żyć bez sztuki?


Nie wyobrażam sobie tego, musi być bardzo nudno i smutno.

 

Odpytywała - przez Internet - Agnieszka Szydłowska (Trójka)