Raport Białoruś

Białoruś: 20-lecie najważniejszej opozycyjnej gazety

Ostatnia aktualizacja: 10.07.2015 21:00
Najważniejsza opozycyjna gazeta Białorusi "Narodnaja Wola" obchodzi 20-lecie istnienia. Przez ten czas wielokrotnie była skazywana na wysokie grzywny i zmuszana do drukowania na emigracji. O rocznicy przypominają jej piątkowy numer oraz inne niezależne media.
Archiwalny egzemplarz Narodnej Woli
Archiwalny egzemplarz "Narodnej Woli"Foto: svaboda.org/print screen

"Biorąc pod uwagę, jak niewiarygodnie ciężkich prób były pełne te dwa nadzwyczaj dramatyczne dziesięciolecia oraz że naszej jaskółce demokracji udało się przetrwać i wytrzymać, to można je liczyć za 100!" - pisze redaktor naczelny "Narodnej Woli" Iosif Siaredicz w przeddzień 20. rocznicy ukazania się pierwszego numeru gazety 11 lipca 1995 r.

Siaredicz przypomina, że pierwszy numer "Narodnej Woli" poświęcony był podsumowaniu pierwszego roku urzędowania Alaksandra Łukaszenki jako prezydenta.

"Oczywiście pryncypialna i obiektywna ocena działań władzy wywołała szalone represje wobec nowej gazety, która jeszcze nie zdążyła stanąć na nogi" - pisze Siaredicz.

"Narodnaja Wola" zaledwie przez niecałe dwa tygodnie ukazywała się jako dziennik - od 12. do 17. numeru, po czym redakcję powiadomiono o wstrzymaniu druku. Kiedy niemożliwe okazało się także publikowanie w niewielkim prywatnym wydawnictwie, do którego się przeniosła, druk przeniesiono do Wilna. Była to pierwsza z kilku przymusowych "emigracji" gazety. Jedna z dłuższych trwała prawie 5 lat - pismo ukazywało się wówczas w Smoleńsku na terenie Rosji.

Zakaz druku i rozpowszechniania

Oprócz zakazu druku wymawiano również redakcji umowę na rozpowszechnianie pisma na terenie Białorusi. Wtedy na pomoc przyszły tysiące wolontariuszy. "Tak, bez ogromnej pomocy wielu ludzi oczywiście moglibyśmy nie przetrwać. Dziękujemy wam, nasi drodzy zwolennicy!" - pisze Siaredicz.

Przypomina również o astronomicznych grzywnach wymierzanych gazecie, m.in. o zasądzeniu w 2004 r. 52 mln rubli białoruskich odszkodowania za szkalowanie imienia ówczesnego szefa białoruskiego Radia i TV, którego nieco później Sąd Najwyższy skazał na 11 lat więzienia.

Siaredicz kończy swój tekst przypomnieniem zasad, którymi kieruje się publikująca po rosyjsku i białorusku gazeta, wychodząca obecnie 2 razy w tygodniu, we wtorki i piątki: "Nie służymy władzy. Nie służymy partiom. Nie służymy oligarchom. Nie służymy opozycji. Służymy własnemu sumieniu. Służymy Wolności Słowa. Służymy Demokracji, która na pierwszym miejscu stawia siłę prawa, a nie prawo siły. Służymy Człowiekowi, który ma nie tylko obowiązki, ale i prawa. Służymy Wam, szanowni czytelnicy. Służymy Białorusi!".

Liczba czytelników rośnie

Gazeta zamieściła w piątek kilka archiwalnych tekstów z najbardziej dramatycznych momentów swej historii, a także listy czytelników nadesłane z okazji rocznicy.

Niezależne Stowarzyszenie Dziennikarzy Białoruskich (BAŻ) w specjalnym oświadczeniu podkreśla, że 20-letni jubileusz gazety to świadectwo zwycięstwa wolnego słowa nad słowem cenzury.

"To oznaka zdolności białoruskiego społeczeństwa do rozwoju i demokratycznych przemian, bo liczba czytelników, prenumeratorów i przyjaciół ”Narodnej Woli” rośnie na przekór ogromnych i niekiedy wyszukanych starań różnych obecnych organów władzy" - podkreśla BAŻ.

O rocznicy przypominają również najważniejsze media opozycyjne. Wywiad z Siarediczem opublikowało w piątek na swoim portalu Radia Swaboda. "Wolna informacja to główna idea, która od dwóch dziesięcioleci łączy kolektyw twórczy i czytelników gazety" - podkreśla rozgłośnia.

Siaredicz, pytany w wywiadzie, jakim sposobem gazecie udało się tyle czasu przetrwać, mówi m.in. o wymaganiach, jakie powinien spełniać redaktor naczelny: "Nie powiem, żeby trzeba tu było być wielkim mędrcem. Tu trzeba być przede wszystkim kompletnym wariatem. I chyba pasuję do tej diagnozy".

PAP/agkm

(Wideo: Iosif Siaredicz w rozmowie z Radiem Swaboda)

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

OBWE apeluje o poprawę sytuacji mediów w Białorusi

Ostatnia aktualizacja: 16.09.2014 06:10
Media na Białorusi nadal stykają się z poważnymi wyzwaniami i władze kraju powinny wykazać wolę wprowadzenia międzynarodowych standardów w sferze wolności słowa - podkreśliła w Mińsku przedstawicielka OBWE do spraw wolności mediów Dunja Mijatović.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: dziennikarka ukarana grzywną za artykuł dla Biełsatu

Ostatnia aktualizacja: 26.09.2014 23:59
Dziennikarkę z Bobrujska sąd ukarał grzywną 4,8 mln rubli białoruskich (1,5 tys. zł) za pracę dla zagranicznych mediów bez akredytacji. Podstawą był artykuł opublikowany na portalu Biełsat TV - podało w piątek Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ).
rozwiń zwiń
Czytaj także

Grodno: wysoka grzywna dla dziennikarza, za wywiad dla ”zagranicznego” radia

Ostatnia aktualizacja: 07.10.2014 14:31
To kolejny proces przeciw białoruskim dziennikarzom, którzy współpracują z niezależnymi mediami. Nie mogą one rejestrować się na Białorusi, stąd ich redakcje mieszczą się zazwyczaj poza granicami kraju.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: niezależny dziennikarz skazany za współpracę z Deutsche Welle. ”Akcja zastraszania”

Ostatnia aktualizacja: 08.10.2014 15:36
Białoruscy milicjanci przeszukali mieszkanie dziennikarza, jego rodziców. - W rodzinach białoruskich dziennikarzy zapanował strach – mówi dziennikarz Aleksander Burakou.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: grzywna dla dziennikarki za pracę bez akredytacji

Ostatnia aktualizacja: 13.01.2015 22:37
Sąd w Brześciu skazał we wtorek dziennikarkę z tego miasta na grzywnę wys. 5,4 mln rubli białoruskich (1,3 tys. zł) za pracę bez akredytacji. Podstawą był m.in. artykuł na stronie nadającego z Białegostoku po białorusku Radia Racyja.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: dziennikarze znów ukarani za materiał dla telewizji Biełsat

Ostatnia aktualizacja: 01.06.2015 23:45
Kolejni białoruscy dziennikarze ukarani grzywnami za współpracę z telewizją Biełsat. Dwóch przedstawicieli tego zawodu sąd w Dzierżyńsku pod Mińskiem uznał za winnych współpracy z zagranicznym środkiem masowego przekazu bez oficjalnej akredytacji.
rozwiń zwiń