Raport Białoruś

Andżelika Borys: KGB uderza w polskie dzieci. Oczekujemy reakcji polskich władz

Ostatnia aktualizacja: 13.01.2019 17:56
Od ponad miesiąca trwa akcja blokowania polskich uroczystości, zakazuje się dzieciom udziału w spotkaniach choinkowych, Polaków filmują tajniacy, wyprasza się ich z sali, wywiera się presję na nauczycieli. Tak jest w wielu miejscach Białorusi. Związek Polaków na Białorusi apeluje o stanowczą reakcję władz – mówi Andżelika Borys portalowi PolskieRadio24.pl. 
Spotkanie noworoczno-świąteczne z dziećmi uczącymi się języka polskiego w Mińsku
Spotkanie noworoczno-świąteczne z dziećmi uczącymi się języka polskiego w MińskuFoto: Włodzimierz Pac. Polskie Radio

- Tu chodzi o nauczanie języka polskiego, o polskie dzieci. Dla mnie, prezes Związku Polaków na Białorusi, kwestia języka polskiego, polskich dzieci jest bardzo ważna. O tej sprawie milczeć nie będziemy. Będziemy się bronić, jak możemy. Czy ta sprawa jest ważna też dla Polski? Na to pytanie nie znam odpowiedzi - mówi prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys portalowi PolskieRadio24.pl.

Andżelika Borys zauważa, że ZPB nie może w takich warunkach realizować swojej statutowej działalności edukacyjnej. - To walka z dziećmi polskimi, cios poniżej pasa. Wprost nie wiadomo, jakich słów użyć, nie da się tego określić delikatnymi słowami - dodaje.

Od kilku tygodni Związek Polaków na Białorusi spotykają systematyczne przeszkody, nękanie, ma to miejsce w różnych miejscach kraju przy okazji spotkań noworoczno-świątecznych. KGB i władze Białorusi uderzają m.in. w małe dzieci uczące się języka polskiego. Prezes Andżelika Borys mówi, że zakazuje się dzieciom udziału w organizowanych tradycyjnie przez związek spotkaniach świątecznych, jest presja na nauczycieli. 

Wcześniej w grudniu w Mińsku wyproszono Polaków z obchodów stulecia niepodległości, zamknięto przed nosem salę w Iwieńcu. W Mińsku 13 stycznia historia się powtórzyła przy okazji imprezy dla dzieci uczących się polskiego – były sygnały o presji na nauczycieli, zakazie udziału w spotkaniu i w efekcie część dzieci nie dojechała na uroczystości ZPB. Związek Polaków na Białorusi musiał też w ostatniej chwili szukać nowego miejsca na uroczystość, bo kilkuset dzieci z rodzicami nie wpuszczono do wynajętej sali.

Wygląda to tak, jakby władze Białorusi zaplanowały na okres świąteczny specjalną długoterminową akcję przeciw Związkowi Polaków na Białorusi, Polakom, którzy wówczas organizują spotkania opłatkowe, spotkania dla dzieci. Sale są zamykane, koncerty przerywane, pojawiają się tajniacy z kamerami, rodzice i nauczyciele są zastraszani, by dzieci uczące się języka polskiego nie mogły brać udziału w choinkowych imprezach. 

ZPB apeluje o reakcję i wsparcie. - To walka z dziećmi polskimi, na to nie ma słów - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Andżelika Borys.

Zachęcamy do lektury wywiadu.

PolskieRadio24.pl: Związek Polaków na Białorusi organizował w niedzielę kolejne spotkanie choinkowe dla dzieci. Towarzyszyły temu próby zastraszania, zakaz udziału w imprezie, presja na nauczycieli, a w ostatnim momencie odesłano wszystkich spod wynajętej sali. To nie pierwszy taki przypadek, wiele mamy podobnych zdarzeń od grudnia ubiegłego roku.

Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi: To cały łańcuch zdarzeń. Na niedzielnym spotkaniu świąteczno-noworocznym, zorganizowanym dla polskich dzieci w Mińsku, rozdaliśmy 334 prezenty. Byliśmy przygotowani na więcej, ale uniemożliwiono udział w imprezie dzieciom uczącym się języka polskiego z Wołożyna, Rakowa, z niektórych ośrodków z Mińska. Ostatecznie w spotkaniu wzięło udział ponad 300 dzieci.

Oczywiście, cieszymy się, że spotkanie się odbyło, mimo tego że sala wynajęta przez Związek Polaków na Białorusi w Mińsku została zablokowana. Powiedziano nam, że nie możemy tam wejść, bo nie mamy odpowiednich przepustek.

Znowu analogiczny przypadek. Podobnie było wcześniej.

Tym razem spotkanie z dziećmi przeprowadziliśmy w kawiarni. Oczywiście byliśmy zaniepokojeni tym, że ktoś może wejść, wyprosić nas i te wszystkie maluszki trzeba będzie wyprowadzać na ulicę. To byłoby bardzo niemiłe, bardzo drastyczne. Jednak na szczęście tak się nie stało. Mogło być tak jak na obchodach setnej rocznicy niepodległości, kiedy to zgaszono światła i polecono wszystkim, by wyszli z sali.

Uważam, że to co się dzieje teraz na Białorusi - to walka z polskimi dziećmi. Nie da się tutaj użyć delikatnego określenia.

Nie przyjechały dzieci z dwóch miejscowości i część dzieci z Mińska. Wcześniej wiadomo było o presji, by dzieci nie przyjeżdżały na uroczystość. Czy coś więcej o tym dzisiaj wiadomo?

Nie przyjechały dzieci  z Wołożyna czy Rakowa, ale i uczące się języka polskiego w niektórych szkołach w Mińsku. Są różne metody, by osiągać taki rezultat. Mogą to być groźby wobec nauczycielki, że jeśli dzieci przyjadą, to zostanie zwolniona z pracy, etc. Są różne sposoby, różne mechanizmy.

Podobnie jest z blokowaniem sali. Teraz powiedziano nam na przykład, że  "nie mamy przepustek” do wynajmowanego pomieszczenia, nie jesteśmy gdzieś zgłoszeni, że w niedzielę nie można tam wchodzić. Można wymyślać różne rzeczy, by utrudnić, zablokować, nie dopuścić do spotkania. Jest ogromna presja, by nam zaszkodzić.

Czy w spotkaniu uczestniczyli polscy dyplomaci?

Na spotkaniu był ambasador RP Artur Michalski, była konsul Izabela Choińska. Oprócz tego byli również rodzice dzieci, które brały udział w imprezie.

Dzieci oczywiście były bardzo zadowolone ze spotkania ze św. Mikołajem. Recytowały polskie wierszyki, śpiewały polskie kolędy. Największa radość dla każdego dziecka to prezenty. Takie spotkania choinkowe organizujemy dla dzieci uczących się języka polskiego w różnych miejscowościach, po to by podtrzymać nauczanie języka, pielęgnować polskie tradycje. To nasza działalność statutowa w Związku Polaków na Białorusi – działania edukacyjne.

Obecnie maksymalnie utrudnia się nam prowadzenie działalności edukacyjnej.

To wszystko zaczęło się już co najmniej w grudniu - i przecież potem dziwne zdarzenia były w Mołodecznie, w innych miastach.

Było wiele takich przypadków. Mołodeczno (gdzie tajniacy filmowali uczestników spotaknia opłatkowego), blokowanie spotkania z  samorządowcami z Sopotu, w Indurze, Sopoćkiniach. Dzieciom utrudniano udział i zakazywano go w choinkowych spotkaniach m.in., w Zabłociu, w Bieniakoniach. W spotkaniach nie mogły brać też udziału dzieci z niektórych szkół Grodna, bo nauczycieli straszono, że stracą pracę, jeśli dzieci wezmą udział w uroczystościach.

Andrzej Poczobut z Rady Naczelnej ZPB doszedł do bardzo niepokojącego wniosku, z którym jednak trudno się nie zgodzić, że mamy do czynienia z akcją zaplanowaną odgórnie - incydenty, przypadki wywierania presji etc. mają bowiem miejsce w różnych miejscach Białorusi.

Absolutnie się zgadzam. To nie są przypadkowe incydenty. To akcja zaplanowana na wysokim szczeblu na terenie całego kraju.

Pozostaje pytanie, co można zrobić? Czego oczekuje Związek Polaków na Białorusi?

Tu chodzi o nauczanie języka polskiego, o polskie dzieci. Dla mnie, prezes Związku Polaków na Białorusi, kwestia języka polskiego, polskich dzieci jest bardzo ważna. O tej sprawie milczeć nie będziemy.

Będziemy się bronić jak możemy. Czy ta sprawa jest ważna też dla Polski? Na to pytanie nie umiem odpowiedzi

Z pewnością jest ważna. Trudno wręcz słuchać o takich działaniach wobec dzieci. Te wszystkie działania wydają się nie tylko absurdalne, ale są wrogie. Miejmy nadzieję, że zostaną zatrzymane. W normalnym państwie takie kwestie winny również zostać wyjaśnione i powinny być przeprosiny, zadośćuczynienie

Oczekujemy stanowczej reakcji władz.

***


Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***



INFORMACJE O BIAŁORUSI: bialorus.polskieradio.pl >>>

***

PolskieRadio24.pl / Agnieszka Marcela Kamińska

 

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Andżelika Borys: nie było miejsca dla Polaków na 100 lat niepodległości, to było jak policzek wobec mniejszości polskiej

Ostatnia aktualizacja: 28.11.2018 16:06
Związek Polaków na Białorusi, nieuznawany przez władze łukaszenkowskie, nie mógł nigdzie zorganizować obchodów stulecia niepodległości - jeden z właścicieli lokali ”rozmyślił się” 10 minut przed koncertem. Wtedy zaproszeni goście przyszli do innej sali – gdzie zaczęto im gasić światło.  – To wynik presji ze strony białoruskich władz  - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Andżelika Borys, prezes ZPB. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Andżelika Borys: KGB zakazuje dzieciom udziału w imprezie Związku Polaków

Ostatnia aktualizacja: 12.01.2019 20:59
Związek Polaków na Białorusi organizuje w niedzielę w Mińsku spotkanie świąteczno-noworoczne dla dzieci uczących się języka polskiego. Niestety, jak informuje prezes ZPB Andżelika Borys, KGB zainteresowało się sprawą – jest presja na dzieci, na nauczycieli, zakaz udziału w uroczystości. To już kolejne dziwne wydarzenie tego rodzaju w ciągu ostatnich miesięcy. Wcześniej np. w Mołodecznie gościom ZPB na spotkaniu opłatkowym towarzyszyli tajniacy z kamerami.
rozwiń zwiń