Raport Białoruś

Natalia Radzina: istnienie Karty'97 pod znakiem zapytania

Ostatnia aktualizacja: 19.02.2019 16:20
- Znaczne zmniejszenie środków na portal Karta’97 oznaczałoby zamknięcie portalu, istniejącego od ponad 20 lat – mówiła Natalia Radzina, redaktor naczelna portalu  na konferencji prasowej. - Mam nadzieję, że to pomyłka i władze Polski zrozumieją, że tak jest. Jestem gotowa na rozmowę z MSZ i z Fundacją Solidarności Międzynarodowej – dodała.
Nata Radzina
Nata RadzinaFoto: PolskieRadio.pl

Redaktor portalu powiedziała, że na spotkaniu w Fundacji Solidarności Międzynarodowej dowiedziała się, że finansowanie portalu ma być zmniejszone pięciokrotnie.

CZYTAJ TAKŻE: PREZES FUNDACJI SOLIDARNOŚCI MIĘDZYNARODOWEJ: JESTEŚMY GOTOWI ROZMAWIAĆ Z KARTĄ'97, NAWET DZISIAJ >>>

Fundacja Solidarności Międzynarodowej nie zgadza się z takim podejściem – bo zaznacza, że całkowity plan finansowania zakłada zmniejszenie go nie o cztery piąte, a o jedną trzecią, jeśli zrealizować cały plan finansowania. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Jednak Natalia Radzina jako kierownik portalu Karta’97 mówiła na konferencji, że skoro środków nie ma na stole, możliwe jest obecnie wsparcie w wysokości 30 tysięcy euro, a inne wsparcie może być później, ale przecież nie ma na to gwarancji – to w takiej sytuacji przyszłość portalu, utrzymywana dużym wysiłkiem redakcja, stoją pod znakiem zapytania. Dodała, że finansowanie obniżono także w zeszłym roku.

- Tylko na podatki i ubezpieczenie społeczne, ZUS, to corocznie wydajemy 50 tysięcy euro. 30 tysięcy euro oznacza, że to nie starczy nawet na to – powiedziała Natalia Radzina.

Nie żyje współzałożyciel Karty’97, portal zablokowano

Dziennikarka powiedziała, że białoruskie władze od dawna starały się, żeby Karta’97 nie mogła funkcjonować.

- Portal działa już od ponad 20 lat. Przez cały ten czas znajdował się pod presją białoruskich władz. Dziennikarzy charter97.org nie raz aresztowano. Współzałożyciel Karty’97 był zabity (znaleziono go powieszonego na Białorusi w 2010, red.), prześladowano dziennikarzy, zajęto nasze komputery. W końcu portal musiał (w koncówce 2010/początkach 2011 roku, red.) uciec z Białorusi, chronić się w Polsce. W ostatnim czasie, od stycznia zeszłego roku, portal jest blokowany na Białorusi przez tamtejsze władze – mówiła.

W 2010 roku po wyborach prezydenckich i manifestacji przeciwko sfałszowanym wyborom, Natalia Radzina została aresztowana. Groziło jej więzienie. Udało się jej uciec, na jakiś czas pracę redakcji przeniesiono do Wilna.

 - W 2011 do Warszawy zaprosiło nas Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski. Dziś połowa redakcji tego portalu internetowego, a w sumie jest nas około 30, pracuje w Warszawie, a połowa na Białorusi w warunkach konspiracji. Mamy też dziennikarzy na Litwie, na Łotwie i na Ukrainie. Obecnie Karta’97 zmaga się nie tylko z reżimem Łukaszenki, ale też z rosyjską propagandą. A rosyjska propaganda czuje się pewnie na Białorusi, po aneksji Krymu 50 procent Białorusinów poparło tę decyzję. Stało się tak, bo na Białorusi dominują media rosyjskie - radio, telewizja, portale – powiedziała.

 - Jesteśmy bardzo wdzięczni rządowi Polski za te lata, przez które wspierano Kartę’97. Bardzo dobrze pracowało nam się w Warszawie, nie baliśmy się, że nas aresztują czy zabiją (...). Nie wiemy jednak, co robić w tej sytuacji. Nie możemy wrócić na Białoruś, czeka tam więzienie. Ja jestem oskarżona na Białorusi na podstawie artykułu, za który grozi 15 lat więzienia. Wielu dziennikarzy strony internetowej charter97.org to uchodźcy polityczni. Białorusinom zaś potrzebne są obiektywne, rzetelne źródła informacji – powiedziała Natalia Radzina.

Sól w oku reżimu

Natalia Radzina mówiła, że na Białorusi - przed blokadą ze strony władz - portal miał około 2,5 miliona użytkowników. Strona miała też około 50 milionów odsłon. Rok po blokadzie - maj już dużą grupę czytelników, którzy nauczyli się obchodzić blokadę, m.i.n. poprzez strony proxy.

- Dziś nasi czytelnicy to około półtora miliona osób unikalnych użytkowników i około 30 milionów odsłon miesięcznie. Karta'97 ma trzy wersje językowe, rosyjską, angielską, białoruską, robimy też wiele tłumaczeń, m.in. z języka ukraińskiego i języka polskiego. Jednym z głównych zadań portalu było informowaneiebiałoruskiego społeczeństwa o sytuacji w Polsce – o reformach w Polsce, transformacji o zmianach władzy na drodze wolnych wyborów. Na Białorusi, dla porównania, ostatnie wolne wybory odbyły się w 1994 roku – mówiła.

- Dziwi mnie, że dziś zmniejsza się pomoc dla jednego z głównych niezależnych portali na Białorusi i to tuż przed dwoma ważnymi kampaniami wyborczymi na Białorusi. W ciągu dwóch lat na Białorusi muszą zostać bowiem wyznaczone wybory prezydenckie i parlamentarne. Gdy przestrzeń informacyjna Białorusi w dużej części jest pod kontrolą Rosji, zniszczenie Karty;97 jest pierwszym krokiem do okupacji Białorusi – dodała.

Natalia Radzina zauważyła, że wiele mówi się o hybrydowej propagandzie Putina, ale jednocześnie ma miejsce znaczne zmniejszenie pomocy dla niezależnych mediów ze strony USA, Unii Europejskiej, a dziś także niestety i Polski.

Wizyta Miasnikowicza

Nata Radzina, była pytana, czy wiąże finansowanie Karty;97 z wizytą Miasnikowicza w Warszawie. Powiedziała, że wiadomość o finansowaniu otrzymała, gdy szef izby wyższej parlamentu znajdował się w Warszawie, co jest dziwnym zbiegiem okoliczności.

CZYTAJ TAKŻE: NIKT W SPRAWIE KARTY'97 NIE HANDLUJE Z BIAŁORUSIĄ >>>

Podkreśliła, że i za byłego rządu, i za poprzedniego, władze Polski wspierały białoruskie niezależne media, choć też utrzymywano kanały współpracy z białoruskim władzami. Zaznaczyła, że bardzo lubi Polskę, chce podziękować władzom polskim i Polakom za pomoc. Ma nadzieję, że to co się stało, jest pomyłką i wsparcie będziemy otrzymywać nadal. Polska, jak podkreśliła Radzina, to dla niej przede wszystkim kraj Solidarności.

Dla polskich władz ważne było zawsze, choć toczyły dialog z władzami, to by wspierać też niezależne środowiska – mówiła.

Mam nadzieję, że to pomyłka i władze Polski zrozumieją, że tak jest. Jestem gotowa na rozmowę z MSZ i z Fundacją Solidarności Międzynarodowej – dodała. Jeśli jest jakiś rodzaj szatnażu ze strony białoruskiego reżimu, trzeba rozumieć, kim jest Aleksander Łukaszenka. Dodała, że pogarsza się sytuacja z prawami człowieka, prześladowane są niezależne media, np. w kwestii portalu tut.by. W mieszkaniach aktywistów demokratycznych były ostatnio przeszukania. W tej sytuacji istnienie redakcji, których praca jest poza zasięgiem kontroli KGB – jest bardzo ważne – mówiła.

***

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

 

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Prezes FSM o finansowaniu Karty’97: mamy realny plan, nikt nie handluje sprawą portalu z Białorusią

Ostatnia aktualizacja: 19.02.2019 16:29
Nikt nie handluje sprawą opozycyjnej Karty’97 z białoruskimi władzami. Rozumiemy niepokój redakcji, która co roku walczy z niepewnością - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej Maciej Falkowski. Przyznał, że sytuacja jest trudna, ale jest przekonany, że Karta przetrwa i tym razem.
rozwiń zwiń