Raport Białoruś

Działacz: służby szerzą mity o szczęściu w kołchozach. A sytuacja Białorusi jest bardzo trudna

Ostatnia aktualizacja: 30.12.2019 13:00
- Rosja od dawna prowadziła wojnę hybrydową przeciw Białorusinom. W wyniku takich działań służb na Ukrainie autorytarny Łukaszenka wygrywał rankingi popularności polityków zagranicznych, i wciąż są tacy, którzy myślą, że Białoruś to raj typu poradzieckiego.  "Jak myślicie, ile zarabia dojarka w kołchozie?", pytam takich – opowiada Wiaczesław Siwczyk, działacz opozycyjny. Aktywista przypomina, że obecnie jego kraj mierzy się z zagrożeniem dla swej niepodległości ze strony Rosji.
Mińsk: demonstracja przeciwko integracji i sojuszom z Rosją
Mińsk: demonstracja przeciwko integracji i sojuszom z RosjąFoto: PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH

CZYTAJ TAKŻE
demonstracja w mińsku 7 grudnia 2019
Uczestnicy protestów przeciw integracji z Rosją wzywani na milicję

CZYTAJ TAKŻE: Rozmowy Putina i Łukaszenki w Petersburgu. Porozumiano się co do 28 obszarów integracji >>>

29 grudnia odbyła się w Mińsku już piąta akcja przeciwko integracji Białorusi z Rosją. Powodem są rozmowy prowadzone o integracji przez Mińsk i Moskwę, treść ustaleń nie jest ujawniana obywatelom. Białorusini obawiają się, że negocjacje między władzami obu krajów mogą doprowadzić do utraty badź poważnego ograniczenia suwerenności Białorusi.

- Sens demonstracji, które teraz widzimy na Białorusi, to przebudzenie ludzi - tak, by zrozumieli, że sytuacja jest poważna – mówi portalowi PolskieRadio24.pl jeden z organizatorów akcji Wiaczesław Siwczyk.

Co czeka Białoruś?  - Niestety, obecnie możemy tylko spekulować. Rozmowy są tajne, podobnie jak tajne były swego czasu uzgodnienia Putina i Janukowycza. Do tej pory nie wiadomo, co dokładnie uzgodnili, nawet teraz, kiedy Janukowycza od dawna nie ma na Ukrainie (...). Nie ujawnia się nam żadnych dokumentów. Dlatego sytuacja jest bardzo niebezpieczna. Nie pokazano Białorusinom nawet tych dokumentów, które już zostały uzgodnione czy podpisane – mówił aktywista.

Więcej w rozmowie.

***

PolskiRadio24.pl: Na Białorusi ludzie protestują obecnie przeciwko pogłębionej integracji z Rosją. Opozycja jest zaniepokojona.

Wiaczesław Siwczyk, działacz opozycyjny: W Mińsku podczas wcześniejszego protestu mówiłem ludziom, że istnieje poważne zagrożenie, dotyczące suwerenności Białorusi. Winne są temu dwie osoby starsze wiekiem i jednocześnie bardzo groźne, jeśli chodzi o konsekwencje ich działań.

Co takiego groźnego w Łukaszence? To, że od 1996 roku na Białorusi de facto istnieje dyktatura, a Łukaszenka pozbawił Białorusinów wpływu na losy kraju. Na Białorusi nie odbywają się prawdziwe wybory.

Władimir Putin robi zaś teraz wszystko, by Białorusini nienawidzili Rosji, tak jak nienawidzą jej Gruzini po 2008 roku, a Ukraińcy po 2014. Bo Rosja – to dziś naprawdę oznacza wojnę.

Czy pan porównywałby zatem sytuację na Białorusi do Krymu, do Donbasu, do Gruzji?

Sytuacja na Białorusi jest swoista. Nie jesteśmy Krymem ani Donbasem. Bardzo ważne jest, by zwrócić uwagę na liczbę Rosjan, którzy mieszkali na Krymie. Na Białorusi wedle spisu Rosjan jest bardzo mało – to zaledwie około 8 procent ludności.

Jednak Białorusini mają kompleks narodu zniewolonego, ponieważ, choć Rosjan jest mało, to stanowią znaczący odsetek nomenklatury, struktur władzy, struktur siłowych, kierownictw przedsiębiorstw – w decydujących miejscach są w znacznie większej proporcji niż Białorusini.

Zagrożenie ze strony Putina konsoliduje całe społeczeństwo obywatelskie. Po raz pierwszy widzimy, że cała opozycja białoruska się zjednoczyła. Czegoś takiego nie pamiętam. Wszyscy chcą niezależności kraju, łączy ich zatem jeden cel, nawet jeśli część opozycji jest zależna od reżimu  - reżim bowiem ma naturę typu KGB i starał się zawsze powodować rozłamy i rozbijać opozycję.

Można też powiedzieć paradoksalnie, że w niektórych regionach Rosji Rosjanie nie mogą pozwolić sobie na to, co mogą na Białorusi. Naprawdę na Białorusi oni mogą zrobić wszystko – chyba tylko nie mogą wybierać prezydenta. Takich praw nie mają nawet w niektórych regionach Federacji Rosyjskiej. Łukaszenka oddał wszystko, co tylko mógł, tylko po to, by zachować władzę. I teraz patrzymy już praktycznie na finał tej tragedii.

Czego zatem się spodziewać w finale?

Wierzę w białoruski naród. Jeśli będzie potrzeba, to należy liczyć na sprzeciw. Sens demonstracji, które teraz widzimy na Białorusi to przebudzenie ludzi, tak, by zrozumieli, że sytuacja jest poważna.

Niestety, obecnie możemy tylko spekulować, co będzie dalej. Rozmowy są tajne, podobnie jak tajne były swego czasu rozmowy Putina i Janukowycza. Do tej pory nie wiadomo, co dokładnie uzgodnili, nie wiadomo nawet teraz, kiedy Janukowycza od dawna nie ma na Ukrainie.

Jeśli chodzi o Białoruś: nie ujawnia się nam żadnych dokumentów. Dlatego sytuacja jest bardzo niebezpieczna. Nie pokazano nam nawet tych dokumentów, które już zostały uzgodnione czy podpisane.

Jest też niepokojące to, że blisko wschodniej granicy Białorusi w Klińcach Rosja powiększa zgrupowanie wojskowe. Wcześniej wiązano wzrost liczebności tych formacji z sytuacją na Ukrainie, jednak miejsce stacjonowania daje rosyjskim siłom punkt wyjścia także na dwa wschodnie obwody Białorusi.

Władimir Żyrinowski, tzw. "kremlowski błazen", mówił ostatnio coś o rosyjskich czołgach na Białorusi. Te bazy, które są na Białorusi, nie mogą być podstawą do wojny hybrydowej, ale wojska w Klińcach mogą ewentualnie rozgrywać scenariusze wojny hybrydowej. To można sobie wyobrazić.

Na Białorusi aktywna jest także tzw. piąta kolumna. Wielu urzędników wyższego szczebla, kierowników struktur siłowych, nie jeden rok uczyło się w Rosji, w Moskwie. W tych kręgach jest sporo Rosjan.

W którą stronę zmierza sytuacja w dłuższej perspektywie?

Mówiłem publicznie wcześniej, że w 2020 roku Białorusini będą musieli być może wybierać, jakim szlakiem iść, jeśli przywołać dla porównania lata 30 XX wieku – czy szlakiem Finlandii, czy państw bałtyckich.

Trzeba pamiętać o tym, dlaczego tak olbrzymi był opór przeciwko Sowietom w krajach bałtyckich już także po wojnie. Bo mieszkańcy państw bałtyckich zobaczyli, że pokojowe poddanie się w przypadku Rosji prowadzi do jeszcze większych strat, strasznych represji, terroru wobec całych warstw narodu.

Wiaczesław Siwczyk Ci urzędnicy, którzy myślą, że pod rosyjskimi rządami zrobią kariery, grubo się mylą. Na ich miejsce przyjdą nowi  - z Rosji.

I tego samego trzeba także oczekiwać u nas, jeśli sytuacja by się niepomyślnie rozwinęła. Ci urzędnicy, którzy myślą, że pod rosyjskimi rządami zrobią kariery, grubo się mylą. Na ich miejsce przyjdą nowi  - z Rosji.

A wiemy skąd takich ”urzędników” przysyła Rosja, widzimy, kogo obsadzono na Krymie.

Na Białorusi będzie zapewne jeszcze straszniej, bo Rosjanie boją się Białorusinów. Boi się ich i Łukaszenka, boi się ich także Moskwa – bo gdyby się ich nie bała, dawno by okupowała nasz kraj.

Jesteśmy narodem zniewolonym. Niestety nie mamy potrzebnego nam wsparcia. Z żalem o tym mówię, ale tak jest.

Na pewno dążenia Białorusinów do niezależności popiera wiele osób w Europie.

Zapobieganie hybrydowej wojnie przeciw Białorusi jest też łatwe, gdy mamy takie władze, jakie mamy. Taka wojna hybrydowa przeciw Białorusi dotyczy w dużej mierze Ukrainy. Bo można zadać pytanie, czemu autorytarny Łukaszenka był najpopularniejszym zagranicznym politykiem na Ukrainie  - przecież to paradoks. Rosyjskie służby promowały tam jego wizerunek jako osoby, która odradza Związek Radziecki, przekonywano Ukraińców, jak dobrze jest w kołchozach. W telewizji pokazywali człowieka, który walił pięścią w stół i na przykład kazał wyplenić korupcję, a demokracja wiadomo, ma swoje problemy.

Wiaczesław Siwczyk Pytam więc taką osobę: ile pana zdaniem może zarabiać dojarka w kołchozie? Odpowiada: ”nooo…  ze dwa tysiące dolarów!”.

Wielu Ukraińców wierzyło w ten kreowany wizerunek. I wierzy nawet po tym wszystkim, co się działo w ciągu tych ostatnich pięciu lat.

Pytam więc taką osobę: ile pana zdaniem może zarabiać dojarka w kołchozie? Odpowiada: ”nooo…  z tysiąc dolarów!”.

A nawet mieszkańcy Donbasu, uchodźcy, nie umieli utrzymać się w tej rzeczywistej, niewydumanej Białorusi, gdy przyjechali tutaj z terenów wojny. Bo z jakichś przyczyn w kołchozie mieszkać nie mieli ochoty.

Do aresztów trafia obecnie wielu liderów protestów przeciwko integracji z Rosją.

Na początku do aresztów trafili m.in. współorganizatorzy protestu z 7 grudnia, Maksim Winiarski, Jauhien Afnagiel z Europejskiej Białorusi i lider Młodego Frontu Dzianis Urbanowicz. Potem aresztowana została wiceprzewodnicząca Ruchu Solidarności Razem, Alena Tałstaja, aresztowano też Pawła Siewiaryńca z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji.

Następnie aresztowano kolejne osoby. To Leonid Kułakou, Aleś Czacholski z partii Zianona Paźniaka, aktywista młodzieżowy, bloger, Staś Szaszok, bloger Siergiej Ciechanowski. Inny z blogerów zniknął, prawdopodobnie odnajdzie się w areszcie. W poniedziałek procesy tego rodzaju będą kontynuowane.

Ludzie są zastraszeni. Do wielu też nie dociera świadomość powagi sytuacji. Wzywaliśmy ich do udziału w protestach.

Dużo osób zostało skazanych na bardzo wysokie grzywny.

Prześladowania są bardzo dotkliwe. Areszty pozbawiają ludzi zdrowia, kaleczą nas, warunki są obrażające godność ludzką i groźne dla zdrowia. Przy tym, to wszystko jest specjalnie tak organizowane.

Kary pieniężne – grzywny – są bardzo wysokie i dużo wyższe niż wynoszą przeciętne zarobki Białorusinów.

Ale mityngi są bardzo ważne. Bo Białoruś to kraj, z którego wydrenowano politykę.

Aresztowanie działaczy, którzy walczą przeciwko integracji, świadczyć może niestety o tym, że Łukaszenka odniósł porażkę w rozmowach z Moskwą – tego czasem się obawiam.  

Są informacje, że na początku stycznia na Białoruś przyjedzie sekretarz stanu USA Mike Pompeo.

Cieszyłbym się, gdyby rzeczywiście tak było. Podano nawet datę. Oczywiście wizyta Mike'a Pompeo może mieć związek z procesem przywracania ambasadorów do Mińska i Waszyngtonu, co uzgodniono już wcześniej. Zobaczymy.  

Mam nadzieję, że Pompeo zwróci uwagę na aresztowanych za udział w demonstracjach za niepodległością ojczyzny i że dla USA Powszechna Deklaracja Praw Człowieka nie jest bezwartościowym dokumentem.

U nas zamykają ludzi w więzieniach za to, że wyszli w obronie niepodległości swojego kraju. Chciałbym, by też w państwach europejskich, w tym w Polsce, nie zamykano oczy na represje, które mają miejsce na Białorusi. Prawa człowieka to sprawa uniwersalna – nie zważać na to, co się dzieje z obywatelami Białorusi.

***

Z Wiaczesławem Siwczykiem z Ruchu Solidarności "Razem" rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

 


Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Nieoczekiwanie w centrum Mińska protestowali blogerzy. Ekspert: pojawiła się nowa opozycja, boją się o relacje z Moskwą

Ostatnia aktualizacja: 09.11.2019 12:45
- Myślę, że proces aksamitnej okupacji Rosji i Białorusi będzie się pogłębiał - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Roman Jakowlewski, białoruski komentator polityczny. Obawia się o przyszłość swojego kraju, bo rozmowy Moskwy i Mińska są tajne. Tymczasem - jak zauważa - na Białorusi pojawiła się opozycja nowego typu, młodzi blogerzy, których również niepokoi sytuacja polityczna kraju. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Ekspert: w Soczi fiasko rozmów Łukaszenka-Putin, ale targi ws. Białorusi będą kontynuowane

Ostatnia aktualizacja: 08.12.2019 13:00
- Rozmowy w Soczi zakończyły się fiaskiem, ale targi na temat pogłębionej integracji będą się ciągnąć dalej – ocenił po sobotnich rozmowach prezydentów Białorusi i Rosji w Soczi analityk Alaksandr Kłaskouski. - Moskwa nie zamierza obsypywać białoruskiego partnera ustępstwami, a raczej odkrawać kawałek po kawałku tort w miarę wypełnienia kart drogowych (integracji) – napisał Alaksandr Kłaskouski na łamach portalu Naviny.by.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Ekspert: Rosja chce ograniczyć suwerenność Białorusi do minimum

Ostatnia aktualizacja: 11.12.2019 21:00
- Integracja, którą proponuje Rosja to ograniczenie suwerenności państwa białoruskiego do minimum. Sprawy bezpieczeństwa i obronności Białorusi są już decydowane w Rosji - mówiła na antenie Polskiego Radia 24 prof. Agnieszka Legucka (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych). W programie "Spojrzenie na Wschód" wziął również udział Piotr Stępiński (BiznesAlert.pl).
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: uczestnicy protestów przeciw integracji z Rosją wzywani na milicję

Ostatnia aktualizacja: 15.12.2019 06:00
Uczestnicy protestów przeciwko integracji z Rosją, które odbyły się na Białorusi 7 i 8 grudnia, otrzymują wezwania na milicję, gdzie spisywane są protokoły za udział w nielegalnych zgromadzeniach – informują w sobotę obrońcy praw człowieka i media niezależne.
rozwiń zwiń