Raport Białoruś

Działacz trafił do szpitala z komisariatu, zmarł. Śledczy w Mińsku: nie ustalono, by pobiła go milicja

Ostatnia aktualizacja: 18.02.2021 16:18
Prokuratura generalna Białorusi po trzech miesiącach wszczęła postępowanie karne w sprawie Ramana Bandarenki, który został pobity na śmierć w listopadzie zeszłego roku. Twierdzi ona  jednak, że "nie ustalono", by w zadanie obrażeń zaangażowani byli funkcjonariusze MSW. Tymczasem aktywista został przywieziony na pogotowie z komisariatu milicji, nieprzytomny, z urazami czaszki, dwie godziny po zatrzymaniu przez osoby, wśród których, sądząc z logiki zdarzeń, były osoby będące m.in. współpracownikami MSW w cywilu. O współudział w tych zdarzeniach podejrzewane są też osoby z bliskiego otoczenia Łukaszenki.
Zdjęcie z 13 listopada 2020 roku: ludzie zgromadzeni na Placu Przemian w miejscu, gdzie zatrzymany został pobity następnie na śmierć Raman Bandarenka, 31-letni aktywista.
Zdjęcie z 13 listopada 2020 roku: ludzie zgromadzeni na Placu Przemian w miejscu, gdzie zatrzymany został pobity następnie na śmierć Raman Bandarenka, 31-letni aktywista.Foto: FORUM/Belapan/Reuters

forum-0591745920-12.jpg
Dziennikarki telewizji "Biełsat" skazane na dwa lata łagru. Relacjonowały protesty w Mińsku/

Jest to pierwsze śledztwo w sprawie śmierci uczestnika antyrządowych protestów na Białorusi. Tymczasem obrońcy praw człowieka mówią obecnie o ośmiu takich osobach.

Śledztwo wszczęto z artykułu o umyślnym spowodowaniu ciężkich obrażeń, które z kolei doprowadziły do nieumyślnego spowodowania śmierci. Przewidziana z tego artykułu kara to pozbawienie wolności na okres od pięciu do 15 lat.

Pobity na śmierć na komisariacie. Prokuratura zaprzecza udziałowi MSW w zbrodni

Prokuratura generalna informuje o wszczęciu śledztwa, zaznaczając jednak, że nie ustalono, by w zadanie ciężkich obrażeń „byli zaangażowani funkcjonariusze MSW”.

Temu stwierdzeniu przeczą okoliczności śmierci Bandarenki.

Raman Bandarenka 11 listopada na podwórku, zwanym Placem Przemian, został zaatakowany przez „nieznanych sprawców”, najprawdopodobniej pracowników struktur siłowych w cywilu, którzy obcinali wiszące na płocie biało-czerwono-białe wstążki, będące symbolem białoruskiego protestu. Miało to miejsce o godzinie 22.15 miejscowego czasu, potwierdzają to zapisy wideo. Następnie o godzinie 00.05 12 listopada z komisariatu w Mińsku został przywieziony na pogotowie, nieprzytomny, z urazami m.in. czaszki, krwiakami. 

Wieczorem 12 listopada 31-letni Bandarenka zmarł w szpitalu na skutek ciężkich obrażeń.

Śmierć Bandarenki wywołała protesty w Mińsku. Na podwórzu zwanym Placem Przemian ustawiono pomnik ze zdjęciami działacza, zniczami. W miejscu, gdzie go zatrzymano, organizowano masowe protesty. Podczas streamu wideo dla telewizji Biełsat, przedstawiającego właśnie brutalne rozpędzanie zgromadzonych ludzi przez OMON, zatrzymano osądzone dzisiaj w Mińsku i skazane na dwa lata łagru dziennikarki Biełsatu, Kaciarynę Andriejewą i Darię Czulcową.

Przedstawiciele organów ścigania oraz Aleksander Łukaszenka twierdzili później, że na podwórku doszło do „sąsiedzkiej awantury”, a Bandarenka był pijany. Lekarz i dziennikarka portalu tut.by, Kaciaryna Barysewicz, którzy ujawnili informację, że w krwi mężczyzny nie wykryto alkoholu, mają zarzuty karne o „ujawnienie tajemnicy lekarskiej”. Zostali aresztowani. 19 lutego rozpocznie się proces karny przeciwko dziennikarce.

Z ustaleń mediów i nagrań audio, które trafiły do internetu, wynika, że osobami, które uczestniczyły w zatrzymaniu Bandarenki, prawdopodobnie byli kickbokser i mistrz świata w muay thai Dzmitryj Szakuta (miał m.in. szkolić siły specjalne milicji) i szef białoruskiej federacji hokeja Dzmitryj Baskau, powiązani blisko z otoczeniem Aleksandra Łukaszenki.

***

PolskieRadio24.pl/ svaboda.org/ PAP/agkm


Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak