Raport Białoruś

Zakazany artysta o miłości. Podziemny koncert na Białorusi

Ostatnia aktualizacja: 14.02.2013 01:14
Białoruski bard Źmicier Wajciuszkiewicz wystąpił na niezależnym koncercie walentynkowym. Artysta jest na czarnej liście białoruskich władz i nie może występować oficjalnie.
Źmicier Wajciuszkiewcz
Źmicier WajciuszkiewczFoto: Wikipedia/CC/Serge Serebro Vitebsk Popular News

Białoruski bard Źmicier Wajciuszkiewicz, którego od dłuższego czasu nie można usłyszeć oficjalnie w kraju, wystąpił w środę z podziemnym koncertem piosenek o miłości przed dniem św. Walentego w siedzibie opozycyjnej Partii BNF w Mińsku.

Na koncert Wajciuszkiewicza, który był reklamowany w internecie oraz w niezależnym tygodniku "Nasza Niwa", przyszło wiele osób. Publiczność wypełniała po brzegi niewielką salę.

Artysta rozpoczął występ od piosenki czeskiego barda Jaromira Nohavicy "Panie prezydencie", której polski tekst zawiera m.in. fragment: "Panie prezydencie, nie będzie końca świata, gdy podasz rękę z takim słowem, jak zwracasz się do brata". Zakończył natomiast utworem o uznawanej przez środowiska opozycyjne biało-czerwono-białej fladze Białorusi.

Większość piosenek, które wykonał podczas koncertu, dotyczyła jednak miłości. Wiele z nich zostało napisanych do tekstów znanych białoruskich poetów Ryhora Baradulina i Uładzimira Niaklajeua, ale nie zabrakło także białoruskiej wersji "Nie zostawiaj mnie" Jacques'a Brela. Publiczność przekazywała muzykowi na karteczkach swoje zamówienia, toteż jego występ był po części także koncertem życzeń.

Zakazane koncerty

Władze białoruskie zaprzeczają istnieniu "czarnej listy" zabronionych wykonawców, ale Wajciuszkiewicz mówi, że jest na niej od wielu lat. - Ten koncert w siedzibie Partii BNF jest darmowy, dla przyjemności, żeby nie stracić kontaktu z publicznością. Ale cały czas jest ryzyko, że wpadnie ktoś w maskach i wszystkich aresztuje - powiedział.

- Ne mam prawa występować na Białorusi z jakimikolwiek koncertami, które byłyby reklamowane w radiu czy telewizji. Nawet w kawiarence. Właściciele kawiarenek boją się mnie jak czorta, bo (mój koncert) to dla nich groźba utraty biznesu. Wystarczy jeden telefon z wydziału kultury albo KGB - opowiada.

Muzyk mówi, że w przyszłym roku minie 10 lat, od kiedy jest objęty zakazem oficjalnych występów. - Raz go dokręcają, raz luzują. 8 marca miną dwa lata od ostatniego oficjalnego koncertu. To trochę smutne. Wszyscy pytają, z czego żyję. Muszę kombinować. Zarabiam muzyką, coś piszę dla (nadającej z Polski) telewizji Biełsat. Od czasu do czasu gram zamknięte koncerty w firmach - opowiada.
Jak podkreśla, jest zakazany "demokratycznie" - czyli ma możliwość wyjazdu do innych krajów, gdyż nie odebrano mu paszportu ani nie postawiono pieczątki o zakazie wyjazdu.

- Koncertuję w innych krajach - w Wilnie, w Moskwie. Raz na miesiąc przyjeżdżam do Teatru Buffo (w Warszawie), bo dzięki Januszowi Józefowiczowi mam występ w rosyjskim wieczorze - coś śpiewam po białorusku i po rosyjsku. To bardzo ważne dla mnie wsparcie - deklaruje.
Wajciuszkiewicz uważa, że mógł się narazić białoruskim władzom tym, że jest przyjacielem Niaklajeua, który był jednym z kandydatów opozycji w wyborach prezydenckich 2010 r., i uczestniczył w jego kampanii wyborczej.

Podczas środowego koncertu artysta zapowiedział dwa swoje kolejne występy za granicą: 22 lutego w Polsce i 24 lutego w Czechach. Ma też nadzieję, że w marcu odbędzie się jego kolejny koncert w siedzibie Partii BNF, tym razem z repertuarem patriotycznym.

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś 

PAP/agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś 

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Boję się, że Białoruś za rok stanie się drugą Koreą Północną (Wideo)

Ostatnia aktualizacja: 29.03.2011 00:04
rozwiń zwiń
Czytaj także

Lider zakazanego zespołu: Białorusini, czytajcie "Rok 1984" Orwella

Ostatnia aktualizacja: 29.03.2011 15:00
Na Białorusi trwa „kulturowe ludobójstwo” – pisze w oświadczeniu Siarhiej Michalok, lider zespołu „Lyapis Trubetskoy”, którego koncerty anulowano na Białorusi. - Takich jak my, chcą się pozbyć z kraju – podkreśla.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Lyapis Trubetskoy" pierwszy raz wystąpi w Polsce

Ostatnia aktualizacja: 30.03.2011 07:03
Na Białorusi anulowano kilka koncertów zespołu: trafił na czarną listę władz, tak jak inne grupy śpiewające niezależną muzykę.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wolny Teatr z Mińska przełożył premierę w Polsce

Ostatnia aktualizacja: 04.04.2011 23:48
Premiera miała odbyć się w Teatrze Polskim w Warszawie w maju. Została przełożona z powodu represji, którym poddawani są białoruscy artyści. Muszą zalegalizować swój pobyt poza rodzimym krajem.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Rewolucyjne songi zakazane na Białorusi

Ostatnia aktualizacja: 20.07.2011 15:00
Na liście utworów zakazanych w białoruskim radiu są hymn pierestrojki Wiktora Coja czy song "Belarus Freedom" Lyapis Trubestkoy. Posłuchaj.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Nie można śpiewać we własnym kraju, to boli

Ostatnia aktualizacja: 29.10.2011 15:23
Źmicier Wajciuszkiewicz: Nie mogę występować na Białorusi - to tak, jakby w Polsce Kazik był zabroniony. Nie chciałbym, żebyśmy czekali na wolność 42 lata, jak Libia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

”Łukaszenka, to pokolenie wyrzuci cię na śmietnik historii!”

Ostatnia aktualizacja: 22.04.2012 21:30
- Łukaszenka, chcemy ci powiedzieć, że wyrosło nowe pokolenie! Nie boimy się! Nie boimy się przesłuchań w celi KGB, pałek twoich milicjantów! – mówili młodzi działacze białoruscy Franak Wiaczorka i Aleś Zarembiuk, podczas koncertu „Solidarni z Białorusią”.
rozwiń zwiń